Anonim, który nie powinien był zostać zignorowany. Odpowiedzialność instytucji wobec nieletnich nie może być iluzją.
Zanim znów ktoś odważy się powiedzieć, że „może prowokowały”, że „dziewczyny wiedzą,co robią”, że „rodzice zawiedli” – zatrzymajmy się. Bo to nie one ponoszą winę za to, co je spotkało. Nie dzieci są odpowiedzialne za przemoc. Odpowiedzialni są ci, którzy krzywdzili. I ci, którzy pozwolili, by ta krzywda trwała.
Ten felieton nie jest polowaniem na czarownice. To głos w obronie tych, których przez lata nikt nie słuchał. W obronie dzieci, które ufały dorosłym – i zostały same. W instytucji, która miała być miejscem rozwoju, pasji i bezpieczeństwa. I w mieście, które przez lata odwracało wzrok. Jeśli kultura ma znaczyć coś więcej niż granty i dyplomy – musi zacząć od prawdy. Od odwagi. I od słowa: przepraszamy.
Paweł K., były instruktor tańca w Słupskim Ośrodku Kultury, został skazany przez Sąd Okręgowy w Słupsku na 12 lat więzienia za czyny pedofilskie wobec nieletnich uczestniczek prowadzonych przez siebie zajęć. Wyrok jest nieprawomocny, a obrona zapowiedziała apelację. Ten wyrok, chociaż konieczny i sprawiedliwy, nie zamyka sprawy – raczej otwiera kolejny rozdział naszej zbiorowej odpowiedzialności. Odpowiedzialności, którą instytucje kultury i samorządy zbyt długo traktowały jak ciężar do uniknięcia.
Wyrok zobowiązuje Pawła K. do dziesięciu lat zakazu kontaktu z pokrzywdzonymi na odległość mniejszą niż 100 metrów, a także do zapłaty dwóm z nich po 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia. To konkretne, wymierne skutki, które jednak nie zrekompensują wyrządzonego cierpienia. Za nimi kryje się jedno pytanie, które nie daje spokoju: dlaczego anonimowy sygnał alarmowy dotyczący tych czynów został zlekceważony przez władze Słupskiego Ośrodka Kultury oraz Urzędu Miasta?
Jak informował portal Konkret24, 24 kwietnia 2019 roku śledczy umorzyli postępowanie dotyczące „niepowiadomienia organów ścigania” przez ówczesną dyrekcję SOK oraz wiceprezydentkę Słupska, Krystynę Danilecką-Wojewódzką. Ta decyzja śledczych, choć formalnie zamykająca jeden z wątków, pozostawia niezatartą rysę na odpowiedzialności instytucji. Jak można było pozwolić, by tak ważny sygnał, anonim, który powinien był być natychmiast traktowany jako alarm, został zamieciony pod dywan? Czy zlekceważenie tego zawiodło przez brak procedur, niedbalstwo, czy może lęk przed konsekwencjami dla reputacji? Czy ochrona dobrego imienia instytucji była ważniejsza niż bezpieczeństwo dzieci? Czy w takiej sytuacji próba sprawdzenia anonimu we własnym zakresie, wewnątrz instytucji, na pewno jest wystarczająca?
Paweł K. nie był anonimowym instruktorem, ale postacią rozpoznawalną i szanowaną
w środowisku tańca breakdance. „Newsweek” przypomniał w sierpniu 2024 roku, że był jednym z najwybitniejszych specjalistów w kraju, wielokrotnym mistrzem Polski i Europy,
a w 2016 roku otrzymał od ówczesnego prezydenta Roberta Biedronia miejskie stypendium w dziedzinie kultury. Ta pozycja powinna była budzić czujność i świadomość szczególnej odpowiedzialności. Zamiast tego, jak ustaliło TVN24, audyt wewnętrzny i działania kontrolne trwały długo, były zawieszane, a wymiana pism między prokuraturą a urzędem miasta ujawniała brak pełnej transparentności i opieszałość w działaniu.
Prezydent Biedroń w programie Moniki Olejnik zapewniał, że „przekazał do prokuratury wszystkie informacje” dotyczące Pawła K., jednak wymiana korespondencji z prokuraturą wykazuje, że urzędnicy odwlekali przesłanie dokumentów, a audyt wewnętrzny w Urzędzie Miejskim został zawieszony ze względu na brak dostępu do akt. To obraz instytucji, które zawiodły w kluczowym momencie.
Pytania, które powinniśmy wszyscy sobie zadać, brzmią: czy mechanizmy ochrony dzieci w instytucjach kultury rzeczywiście działają? Czy anonim to za mało, by podjąć natychmiastowe działania? Czy obawa przed skandalem może usprawiedliwiać zaniechanie obowiązku ochrony najsłabszych?
Kultura to nie tylko sztuka, piękno i rozwój duchowy – kultura zobowiązuje.
To odpowiedzialność, której wymiar rozciąga się daleko poza scenę, salę koncertową czy warsztat taneczny. To odpowiedzialność za bezpieczeństwo, godność i dobrostan tych, którzy powierzają nam swoją ufność. To apel, a nie polowanie na czarownice – apel
o uczciwość, przejrzystość i bezwzględną ochronę dzieci.
Rzecznik Praw Dziecka, Monika Horna-Cieślak, przypomina:
„Ochrona dzieci wymaga czujności i natychmiastowego reagowania na każdy sygnał zagrożenia. To wspólna odpowiedzialność wszystkich instytucji, które mają pod opieką najmłodszych.”
Kultura zobowiązuje
Słupski Ośrodek Kultury, zamiast milczeć, powinien dziś z całą powagą i pokorą przeprosić pokrzywdzone dzieci – nie tylko za czyny Pawła K., ale także za systemowe zaniedbania, które pozwoliły na ich cierpienie w cieniu. To pierwszy i konieczny krok w stronę odbudowy zaufania. Niestety, audyt wewnętrzny Urzędu, który miał wyjaśnić wszelkie nieprawidłowości, został zawieszony z powodu odmowy udostępnienia przez prokuraturę dokumentów. To odsłania kolejną warstwę problemu – administracyjne gierki i brak współpracy, które tylko przedłużają oczekiwanie na prawdę.
Dlatego apeluję do wszystkich odpowiedzialnych: czy jesteście gotowi spojrzeć prawdzie
w oczy? Czy podejmiecie działania nie pod presją opinii publicznej, lecz z poczucia głębokiego obowiązku wobec dzieci i ich rodzin? Czy naprawdę pozwolicie, aby obawy
o wizerunek przesłoniły troskę o bezpieczeństwo? Bo to nie jest kwestia wygody urzędników czy dyrektorów instytucji kultury. To kwestia życia, zdrowia i godności dzieci, które powierzyły się naszej opiece. Nie możemy pozwolić, by anonimowe sygnały ostrzegawcze były nadal ignorowane. Nie możemy pozwolić, by system ochrony dzieci był jedynie iluzją bezpieczeństwa. Każde dziecko zasługuje na ochronę prawdziwą, skuteczną
i natychmiastową – bez wyjątków.
Medialne okrzyki ucichną. W newsroomach przestaną bić czerwone alerty, mikrofony zostaną wyłączone, dziennikarze przerzucą się na kolejne gorące tematy. Przestaniemy rozmawiać o Pawle K., zgaśnie rozbłysk oburzenia, który zawsze towarzyszy głośnym wyrokom. Telewizory przeskoczą na inne wiadomości. Internet zapomni.
Ale one – te dziewczynki, dziś już młode kobiety – nie przełączą kanału. Nie wyłączą tamtych lat. Trauma nie zna przycisku „mute”, nie daje się wymazać ani umorzyć decyzją prokuratora. Z tą historią będą żyły zawsze. I to właśnie wobec nich – nie wobec kamer
i nagłówków – mamy jako dorośli, jako instytucje, jako społeczeństwo, największy
i najtrudniejszy rachunek do spłacenia.
Bo dzieci potrzebują opiekunów, nie obserwatorów. A kultura – jeśli rzeczywiście ma być fundamentem cywilizacji – nie może milczeć.
Urszula Markowska – publicystka, dziennikarka, redaktorka. Związana z kulturą, ale nie na ślepo.