Bibliotekarz, obraz XVI-wiecznego przedstawiciela włoskiego manieryzmu, Giuseppe Arcimboldo1, właściwie może wypełnić treść niniejszego tekstu: Książka. Stan umysłu bibliotekarza. Można by, śladem Johna Cage’a i jego utworu 4’33” (utwór ten składa się z 4 minut i 33 sekund ciszy)2, przeznaczyć pewien czas na kontemplację obrazu, a czas ten nie byłby bynajmniej pusty. Patrzący wypełniliby go swoimi refleksjami, szczególnie patrzący bibliotekarze.
Rozważania podjęte w niniejszym tekście dotyczyć będą próby określenia istoty pięknego zawodu bibliotekarza, określonej przez tytuł: Książka. Stan umysłu bibliotekarza, a wyrażonej chyba najpełniej na obrazie Arcimboldiego. Podjęta zostanie kwestia znaczenia książki w życiu bibliotekarza. Życiu zawodowym, ale też i pozazawodowym. Czy po zamknięciu drzwi biblioteki bibliotekarz przestaje być bibliotekarzem? Jako exemplum bibliotekarza przywołana będzie postać stworzonego przez Małgorzatę Musierowicz Ignacego Borejki.
Wyjdźmy od pytania – dlaczego zawód bibliotekarza wybierają ci, którzy go wybierają? Pomińmy, nieistotne przecież, kwestie finansowe. Pomińmy też pobudki stereotypowe, jakże, jak wiemy, na ogół nieprawdziwe, jak cisza i spokój oraz czas na czytanie książek. Najczęściej nasuwającą się odpowiedzią jest – niech to tak wybrzmi – miłość do książek. Pięknie pisze o tym autorka bloga miloscdoczytania.wordpress.com: „Chyba każdy z nas, miłośników czytania, marzył kiedyś o pracy w bibliotece. Cieszyć oczy, ręce i nos książkami. Wydawać książki, przyjmować książki, układać książki i tak dzień cały, ach…”3. Pięknie, choć nieco stereotypowo. A my moglibyśmy jeszcze dodać: kupować książki, wybierać książki z katalogu, polować na książki, zamawiać książki, rozpakowywać kartony z książkami, kartkować książki, oglądać cymelia książkowe na Polonie albo w innej bibliotece cyfrowej, wyszukiwać książki w Karo, przeszukiwać katalogi on-line innych bibliotek, przyjmować dary książkowe…. Dalej – przestawiać książki, podczytywać książki, podklejać książki, delektować się zapachem nowych książek, szukać zagubionych książek
i cieszyć się, gdy się znajdą. Oraz, mniej chętnie, poddawać książki selekcji, ubytkować książki, oddawać książki na makulaturę. W każdym razie, książka stanowi centrum życia bibliotekarza. Pięknie byłoby, gdyby w języku polskim także etymologicznie świadczyła
o naszym nierozerwalnym tandemie. Niestety, historia pokierowała inaczej i to w słowie księgarz książka związała się z także pięknym, pokrewnym nam zawodem – aczkolwiek niektóre biblioteki noszą miano książnicy (ale pracują w nich nadal bibliotekarze!). My zaś możemy wywodzić źródłosłów naszego posłannictwa od starożytnego greckiego byblos, co zapewne podkreśliłby w tym miejscu Ignacy Borejko, filolog klasyczny i bibliotekoznawca.
Obraz Giuseppe Arcimboldo doskonale, jak się wydaje, wyraża istotę bibliotekarza. Jesteśmy bowiem my, pracownicy bibliotek, nierozerwalnie związani z książką. Związek ten jest obustronny, bowiem książka potrzebuje nas, a my potrzebujemy książek. Bez bibliotek i bibliotekarzy wiele książek nie przetrwałoby, a także nie trafiłoby do swoich odbiorców. Oczywiście, ewoluujemy, już dawno wyszliśmy poza funkcję strażnika ksiąg. Niektóre czynności, zwłaszcza w dużych bibliotekach, gdzie jest praca w wydziałach, wykonujemy bez nieustannego kontaktu z książką. Niemniej, to książka jest sednem życia bibliotekarza. Książka, która wypełnia życie nie tylko zawodowe. Bo czy po zamknięciu drzwi biblioteki bibliotekarz przestaje być bibliotekarzem? Niejednokrotnie żartujemy, że bierzemy pracę do domu, wynosząc stosik lektur na wieczorne czytanie (notabene, sny biblioteczne zasługują na osobne rozważania). A jak zachowujemy się na wizycie u znajomych? Nasza uwaga w pierwszej chyba kolejności skupia się na prywatnej biblioteczce w danym domu. Podobnie, robiąc zakupy, czyż nie kierujemy wzroku ku działom z książkami? I nie mówimy tu
o Empiku, ale choćby o marketach spożywczych. Zauważymy też zawsze miejsce bookcrossingu, a także okazyjne wystawki książek czy punkty biblioteczne, np. w budce telefonicznej. A gdy jesteśmy na wakacjach, zawsze wypatrzymy napis Biblioteka, w różnych językach, i jeśli możemy, wstępujemy do niej choć na chwilę. W mieście naszymi ulubionymi kawiarniami są kluboksięgarnie, a nawet w pizzeriach wypatrujemy półek z książkami. W jednej z nich był też Ignacy Borejko, o czym za chwilę.
Bibliotekarz a jego własna biblioteczka domowa to temat na osobne rozważania. Czy tzw. skażenie zawodowe nakazuje bibliotekarzowi porządkować osobisty księgozbiór według reguł sztuki bibliotekarskiej, czy też w domu może on przejawiać radosną twórczość
w ustawieniu książek na półkach? Jak twierdzą Cecylia i Janusz Duninowie w książce Philobiblion polski, „charakterystyczne jest, że większość znanych nam […] bibliotekarzy nie opracowuje swych kolekcji w typowo katalogowy sposób. W domowym zaciszu starają się znaleźć odpoczynek od zawodowej rutyny. Widzieliśmy natomiast pięknie i fachowo skatalogowane książki w mieszkaniach amatorów”4. Jednakowoż, nawet jeśli bibliotekarz chce w układzie domowej biblioteczki wprowadzić pewne innowacje i własny, autorski układ, to i tak na pewno stosuje się do reguł, podanych przez Cecylię i Janusza Duninów, które to warunki wewnętrznego uporządkowania domowego księgozbioru polegają między innymi na tym, że „właściciel lub właściciele w pełni są zorientowani, co gdzie leży [oraz] istnieje łatwy dostęp do posiadanych pozycji”5. Ignacy Borejko zawsze wiedział, gdzie co leży.
Zanim jednak przejdziemy do postaci stworzonego przez Małgorzatę Musierowicz poznańskiego filologa klasycznego i bibliotekoznawcy, zatrzymajmy się na bibliotekarzach rzeczywistych. Z pewnością każdy z nas mógłby podać przykład bibliotekarza, dla którego życiem jest książka. Najczęściej są to osoby pełniące swą powinność bez rozgłosu – choć trzeba przyznać, że obecne czasy tego rozgłosu wymagają, a wyrazista promocja bardzo służy książce. Dobitnie wypowiada się w tej materii Jacek Wojciechowski: „brakuje szeroko znanych […] bibliotekarzy z ponadprofesjonalnym autorytetem. Jeśli nawet ktoś uzyska rozgłos, to prowieniencję bibliotekarską na ogół ukrywa. Znam kilka takich przypadków. Trudno”6. A przecież bibliotekarzami były, jak wiemy, takie znakomitości, jak Leibnitz, papież Pius XI, Stefan Żeromski, bracia Grimm, Goethe czy nawet, bardzo nośny marketingowo, Giacomo Casanova. Być bibliotekarzem to znaleźć się w doskonałym towarzystwie, i chodzi nie tylko, a nawet nie tyle o ludzi sławnych, ale o tych bibliotekarzy, którzy znani są tylko wśród innych bibliotekarzy. Weźmy przykład Faustyna Czerwijowskiego, warszawskiego współtwórcy przedwojennego bibliotekarstwa polskiego, który bibliotekę oceniał jako „skomplikowany organizm wymagający wiele czasu, energii, pomysłowości i olbrzymiej wiedzy, tak że stanowisko bibliotekarza może wypełnić ambicję całego życia”7. Albo Marty Burbianki, organizującej powojenną bibliotekę wrocławską czy Zygmunta Mocarskiego, twórcy biblioteki w Toruniu8. Te i inne postaci rozświetlające nasz zawód możemy znaleźć w takich pozycjach jak Twórcy nowoczesnego bibliotekarstwa polskiego czy Portrety bibliotekarzy polskich, ale także we wspomnieniach publikowanych
w „Poradniku Bibliotekarza” czy „Bibliotekarzu”.
Po pięknych przykładach bibliotekarzy rzeczywistych nadszedł czas na Ignacego Borejkę. Co prawda, na ogół obraz bibliotekarzy w literaturze i filmie nie jest korzystny, jak twierdzili w swoim wystąpieniu na I Forum Młodych Bibliotekarzy Beata Kowalska i Dawid Kotlarek9. Jednakże np. Anna Delimat w artykule Wizerunek bibliotekarza w wybranych współczesnych utworach literackich podaje przykłady powieści, w których bibliotekarze ukazani są jako postaci pozytywne, np. Prowincja Barbary Kosmowskiej czy Do rana daleko Marty Fox10. Anna Wasilewska z kolei wspomina, na łamach „Nowych Książek”,
o posłanniczej roli bibliotekarek w Domu dziennym, domu nocnym Olgi Tokarczuk11. Natomiast pięknym exemplum naszych rozważań: Książka. Stan umysłu bibliotekarza jest postać stworzona przez Małgorzatę Musierowicz w cyklu Jeżycjada.
Ignacego Borejkę poznajemy, jak i bliżej całą rodzinę, w trzecim tomie cyklu, Kwiecie kalafiora. Ojciec czterech córek wprowadzony zostaje epitetem, który mógłby stać się właściwie jego przydomkiem. Fraza bowiem „Ignacy Borejko – filolog klasyczny
i bibliotekoznawca” pojawia się niemal za każdym razem, gdy bohater ten wkracza do akcji, choć zdecydowanie częściej, zgodnie ze swoją osobowością, pojawia się gdzieś z boku. Ignacy Borejko „od zawsze” pracuje w Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu a także, by wzmocnić niedużą pensję biblioteczną, na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Biblioteka, będąca pierwszym i ostatnim, do emerytury, miejscem pracy Ignacego Borejki, była też pierwszym ukochanym miejscem, do którego chodził codziennie jako mały chłopiec. Małgorzata Musierowicz wyjaśnia to tak: „Tak więc Ignaś, który w dzieciństwie pokochał Bibliotekę Raczyńskich, w wieku dojrzałym, już jako pan Ignacy Borejko, bibliotekoznawca i filolog klasyczny, został przeze mnie zatrudniony właśnie w tym pięknym gmachu przy placu Wolności”12. Zatem rano Ignacy wychodzi do swojej biblioteki, a po powrocie do domu najchętniej znów otacza się książkami. Księgozbiór w korytarzu, sypialnia wypełniona książkami, książki porozkładane w każdym możliwym miejscu – tak oto przedstawia się dom Borejków. Papa Borejko zaś, filolog klasyczny i bibliotekoznawca, zwykle albo tonie w lekturze rozkosznie podniszczonej księgi, albo jest zaczytany w niewielkiej książczynie, albo udaje się w zacisze swego księgozbioru, albo cytuje co smaczniejsze fragmenty z aktualnej lektury, zaś gdy zachorował, „obłożony ze wszystkich stron ulubionymi książkami, pismami i skryptami, w sposób orgiastyczny oddawał się lekturze, ignorując dyskretnie otaczający go świat”13. (Niestety, nie każdy z nas ma taką żonę jak Mila Borejko, która organizuje całe życie pozaksiążkowe. Zatem, Ignacy Borejko w domu żyje w symbiozie z książkami, a poza domem? Rzadko opuszcza swoje zacisze książkowe, a jeśli już, to u brata Józeczka przede wszystkim lustruje jego księgozbiór, a podczas przypadkowej wizyty w pizzerii z entuzjazmem, zapominając o zamówieniu, przegląda książki ustawione na półce, dopóki nie odkryje, że barbarzyńsko je przycięto. W przemowie do właściciela lokalu, który twierdzi, iż „takie rzeczy ładnie dekorują”, Ignacy Borejko, filolog klasyczny
i bibliotekoznawca, wyjaśnia: „Chciałbym, żeby pan wiedział, że książki mają też inne funkcje. To nie są tylko kartki papieru oprawne w tekturę lub płótno. To są wytwory ludzkiego ducha. Zapisano na tych kartkach myśli, utrwalono wzruszenia i uczucia”14.
Ignacy z Milą całe życie mieszkali w Poznaniu. Gdy mieli pojechać na lato do córki na wieś, zgodzili się na wyjazd dopiero wtedy, gdy wraz z nimi powędrował cały księgozbiór. Bowiem, jak wyznał w mocno już senioralnym wieku ojciec Borejko „innych potrzeb w gruncie rzeczy nie mam. Poza jedną: podobnie jak Marek Aureliusz, potrzebuję towarzystwa ksiąg”15.
I ta myśl niech pozostanie na zakończenie, wraz z towarzyszącym nam, bibliotekarzom XXI wieku, obrazem Arcimboldo.
Tekst jest nieco zmienioną wersją referatu Książka. Stan umysłu bibliotekarza, wygłoszonego
9 czerwca 2022 roku na VI Nowym Forum Bibliotek Pedagogicznych w Krakowie.
Jolanta Betkowska
Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Słupsku
1) Obraz znajduje się w szwedzkim zamku Skokloster. Zob. http://skoklostersslott.se/sv
2) Dostępne są różne wykonania utworu, nie tylko na fortepian, w serwisie YouTube.
3) https://miloscdoczytania.wordpress.com/2017/02/03/zawod-bibliotekarz-czyli-konfrontujemy-marzenia-z-rzeczywistoscia/
4) Cecylia i Janusz Duninowie, Philobiblion polski, Wrocław 1983, s. 136-137.
5) Tamże, s. 9.
6) Jacek Wojciechowski, O bibliotekach po mojemu, Warszawa 2012, s. 127.
7) Twórcy nowoczesnego bibliotekarstwa polskiego, Wrocław 1974, s. 69.
8) Por. Portrety bibliotekarzy polskich, Wrocław 1980, s. 67 i nast., 227 i nast.
9) Jak podano w referacie wygłoszonym na Forum Młodych Bibliotekarzy w Zielonej Górze. Zob. Janina Jagielska, Oczekiwania i nadzieje na umocnienie pozycji zawodowej bibliotekarza, [w:] Przyszłość bibliotek w Polsce….,
s. 127.
10) Anna Delimat, Wizerunek bibliotekarza w wybranych współczesnych utworach literackich, „Podkarpackie Studia Biblioteczne” 2012 nr 1,
11) Anna Wasilewska, Gdy zatęsknimy za zapachem książek…, „Nowe Książki” 2010 nr 7, s. 80.
12) Małgorzata Musierowicz, przy współpracy Emilli Kiereś, Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę, Warszawa 2020, s. 40.
13) Małgorzata Musierowicz, Kwiat kalafiora, Kraków 1992, s. 118.
14) Małgorzata Musierowicz, Język Trolli, Łódź 2004, s. 99.
15) Małgorzata Musierowicz, Wnuczka do orzechów, Łódź 2014, s. 117.