Prawo bez zaplecza staje się tylko pustym gestem.
Jeszcze w lipcu, w Słupsku powinien wejść zakaz nocnej sprzedaży alkoholu. Formalnie — to prosty akt regulacyjny. W istocie — punkt wyjścia do znacznie poważniejszej rozmowy o kształcie życia społecznego po zmroku. Skuteczność uchwały nie będzie zależeć wyłącznie od godzin zakazu czy liczby kontroli. To sprawdzian tego, czy miasto potrafi towarzyszyć swojej decyzji odpowiedzialnym działaniem: wsparciem dla lokalnego handlu, realną polityką profilaktyki uzależnień i odwagą, by sięgnąć głębiej niż do sklepowej półki. Bo jeśli za zakazem nie pójdą działania systemowe, zniknie nie problem, lecz jego widoczność.
Uchwała Rady Miasta ogranicza sprzedaż alkoholu w godzinach od 22:00 do 6:00 rano. Zakaz obejmuje wszystkie punkty handlowe — od osiedlowych sklepów po całodobowe stacje paliw. Wyjątek stanowią lokale gastronomiczne, gdzie alkohol nadal będzie można zamówić do kolacji czy nocnego spotkania z przyjaciółmi.
Decyzja zapadła przy niemal pełnej jednomyślności: za uchwałą głosowało 20 z 23 radnych. Głosów protestu było niewiele, ale czy to oznacza powszechną zgodę społeczną? Czy raczej – brak szerszej refleksji?
Porządek zamiast nocnej swobody?
Władze Słupska deklarują jasno: celem zakazu jest poprawa bezpieczeństwa. I nie są tu pionierami – podobne rozwiązania wprowadziło już blisko 180 samorządów w całym kraju. Według ich danych, ograniczenie dostępności alkoholu w nocy przynosi wymierne skutki: mniej awantur, mniej interwencji policji i karetek, spokojniejsze ulice.
Samorządowcy podają konkretne liczby.
– Mamy dane z innych gmin, że po wprowadzeniu zakazu sprzedaży alkoholu w nocy liczba pijanych kierowców spadła o 30 procent – mówił radny PO Bogusław Dobkowski
w rozmowie z Radiem Gdańsk („Studio Słupsk”, 26 czerwca 2025). – Sprzedaż alkoholu na stacjach paliw to patologia.
Wtórowała mu radna Beata Kątnik z klubu Słupsk Wspólnie:
– To nie jest wymierzone w zwykłego obywatela, który od czasu do czasu wypije piwo na grillu. Chodzi o tych, którzy piją w miejscach niedozwolonych, zakłócają ciszę nocną, nie dają spać innym.
Ale nie wszyscy są równie entuzjastyczni.
– To ograniczanie wolności obywatelskich – ripostuje radny PiS Jacek Zabiegły (Radio Gdańsk). – Kto będzie chciał, i tak kupi wcześniej albo pojedzie do sąsiedniej gminy. Problem zostanie tylko przesunięty. Może warto byłoby postawić na prewencję i więcej patroli?
Gospodarczy efekt domina?
Przedstawiciele lokalnego handlu patrzą na sprawę z innej perspektywy – bardzo konkretnej i wymiernej.
W Słupsku działa dziś ponad 260 punktów, w których sprzedawany jest alkohol. Dla wielu
z nich nocna sprzedaż to nie dodatek, lecz kluczowy element przychodu – szczególnie dla małych, osiedlowych sklepów i całodobowych stacji.
– To nie są tylko sklepy z alkoholem, ale często jedyne punkty całodobowej dostępności podstawowych produktów – mówi właściciel sklepu. – Alkohol to element oferty, ale generuje przychody, które utrzymują całą resztę. Jeśli sprzedaż spadnie, mogą polecieć etaty.
Nie bez powodu padają pytania: czy zakaz w jednym mieście nie zasili budżetów sklepów
w gminach sąsiednich? I czy nie odrodzą się tzw. „meliny” – nielegalne punkty domowej sprzedaży alkoholu?
Prohibicja – skuteczna czy pozorna?
Zwolennicy ograniczeń powołują się na doświadczenia innych miast – Sopotu, Poznania, Warszawy – gdzie odnotowano zmniejszenie liczby interwencji służb porządkowych po wprowadzeniu podobnych zakazów. Krytycy pytają jednak: czy to rzeczywisty spadek problemu, czy tylko jego wyprowadzenie poza statystyki?
– Zmniejszenie dostępności może ograniczyć impulsywne zakupy po alkoholu, ale nie rozwiązuje problemów związanych z uzależnieniem – zauważył dr Marek Witkowski, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego.
– Problem picia nie leży w godzinach sprzedaży, lecz w społecznych i psychologicznych przyczynach sięgania po alkohol. Zakaz nie wystarczy. Potrzebna jest praca u podstaw: edukacja, profilaktyka, pomoc dla osób w kryzysie – komentowała dr Ewa Odachowska-Rogalska, psycholożka transportu i uzależnień, w artykule Gazety Wyborczej „Nocna cisza alkoholowa”, 18 marca 2024 r.
Decyzja symboliczna czy realna?
Zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Słupsku to decyzja z pozoru techniczna – ot, zmiana godzin funkcjonowania jednego z segmentów handlu. Ale w istocie niesie znacznie większy ładunek znaczeniowy. To nie tylko kwestia butelek, paragonów i ciszy nocnej, lecz sygnał, że samorząd chce na nowo zdefiniować, czym jest wspólna przestrzeń miasta.
To próba wyznaczenia granic – również tych moralnych i społecznych – w sferze, która przez lata była traktowana ulgowo. Przestrzeń publiczna w godzinach nocnych coraz częściej stawała się areną niekontrolowanego picia, hałasu, incydentów pod wpływem alkoholu. Zakaz jest więc symbolem tego, że miasto nie chce już dłużej być biernym obserwatorem – że podejmuje próbę odzyskania kontroli nad tym, co dzieje się na ulicach po zmroku.
Ale czy ta decyzja realnie zmieni rzeczywistość?
To zależy od wielu czynników: od egzekwowania przepisów przez służby porządkowe, od poziomu świadomości mieszkańców, a także – co równie istotne – od działań towarzyszących. Uchwała może być początkiem zmiany, ale nie zastąpi potrzebnych programów profilaktyki uzależnień, kampanii edukacyjnych czy systemowego wsparcia dla osób z problemem alkoholowym. Jeśli zakaz będzie funkcjonował w izolacji, bez szerszego zaplecza społecznego i terapeutycznego, może się okazać tylko pustym gestem.
Równie istotna jest postawa władz wobec tych, których nowe przepisy dotykają najbardziej – właścicieli sklepów ipracowników nocnych zmian. Czy miasto zaproponuje im alternatywy? Czy wzmocni programy wsparcia dla małych przedsiębiorców? Czy wykorzysta zakaz jako pretekst do rozpoczęcia szerszej rozmowy o tym, jak Słupsk chce wyglądać po zmroku?
Na razie wiadomo jedno: alkohol nie zniknie z nocnego krajobrazu. Zniknie tylko jego najbardziej jawna, oficjalna obecność. To, co wydarzy się w cieniu nowych regulacji, zależy już nie od uchwały, ale od konsekwencji, odwagi i wyobraźni tych, którzy ją uchwalili.
Źródła:
- Radio Gdańsk, „Studio Słupsk”, 26.06.2025 r.
- Gazeta Wyborcza, artykuł „Nocna cisza alkoholowa”, 18.03.2024r.