Gdy 1 kwietnia 2025 roku Rafał Zieliński obejmował stanowisko prezesa Miejskiego Zakładu Komunikacji w Słupsku, wszystko wskazywało na to,
że rozpoczyna się nowy rozdział w historii miejskiej spółki. Dziś wiadomo już,
że rozdział ten będzie wyjątkowo krótki. Prezes złożył pismo z prośbą
o rozwiązanie kontraktu do końca marca 2026 roku. Informację potwierdziła rzeczniczka słupskiego ratusza.
Odejście po roku ze spółki, którą czekają wieloletnie i kosztowne procesy modernizacyjne, budzi pytania. Zwłaszcza, że Zieliński był wybierany na to stanowisko jako menedżer
od strategii, inwestycji i trudnych decyzji.
Prezes od „przyszłości”
Zmiana na stanowisku prezesa była przed rokiem przedstawiana jako ruch przemyślany
i konieczny. Dotychczasowa prezes Anna Szabłowińska, związana z MZK od ponad dwóch dekad, miała pozostać w zarządzie jako wiceprezes odpowiadający za bieżące funkcjonowanie spółki. Nowy prezes miał skupić się na przyszłości.
– Zmiany wynikają ze strategicznych i rozwojowych zadań, jakie stoją przed spółką MZK – informował wówczas słupski Ratusz.
Rada nadzorcza podkreślała doświadczenie Rafała Zielińskiego w zarządzaniu dużymi podmiotami: od zakładów azotowych w Policach, przez działalność w porcie, po wieloletnią restrukturyzację spółki wodociągowej (ale nie chciała udzielić informacji o wykształceniu oraz wiedzy kandydata na temat branży transportowej). Konkurs był ogólnopolski, kandydatów kilkunastu. Wygrał „najlepszy”.
Zakres wyzwań, które przed nim stawiano, był jednak ogromny: wymiana starzejącej się floty autobusowej, rozwój transportu zeroemisyjnego, modernizacja bazy technicznej sprzed kilkudziesięciu lat, problemy kadrowe wśród kierowców oraz najtrudniejsze pytanie – jak to wszystko finansować, nie doprowadzając do zapaści miejskiego budżetu.
Krótki dystans strategiczny
Rok w zarządzaniu komunikacją miejską to zaledwie chwila. Zbyt krótko, by realnie rozliczyć strategię, ale wystarczająco długo, by przekonać się, że teoria i praktyka
nie zawsze spotykają się na tym samym przystanku.
Oficjalnych powodów decyzji Rafała Zielińskiego do dziś nie podano. Pozostają więc wyłącznie domysły. Jedne mówią o lepszej propozycji zawodowej – menedżerowie
z doświadczeniem restrukturyzacyjnym nie narzekają na brak ofert. Inne wskazują
na możliwe zderzenie ambitnych planów z realnymi ograniczeniami finansowymi, organizacyjnymi i politycznymi, z jakimi na co dzień mierzy się miejska spółka.
MZK to bowiem nie tylko autobusy na trasach. To skomplikowany organizm uzależniony
od miejskich decyzji inwestycyjnych, dostępności środków zewnętrznych, kosztów energii, rynku pracy i społecznych oczekiwań, które – jak zwykle – wyprzedzają możliwości budżetu.
Spółka w stanie ciągłej prowizorki
Od kilku lat komunikacja miejska w Słupsku funkcjonuje w warunkach permanentnej zmiany: remonty ulic i objazdy w mieście, starzejący się tabor, niedobory kadrowe wśród kierowców, presja płacowa, a do tego rosnące wymagania związane z polityką klimatyczną. Transformacja transportu publicznego nie jest procesem, który da się przeprowadzić jednym zarządczym ruchem, nawet najbardziej zdecydowanym.
Być może właśnie ta skala wyzwań okazała się trudniejsza do udźwignięcia, niż zakładano przy podpisywaniu kontraktu.
Co dalej z MZK?
Zgodnie z zapowiedzią Rafał Zieliński pozostanie na stanowisku do końca marca 2026 roku. Miasto zyskuje więc kilka miesięcy na przygotowanie się do kolejnej zmiany w zarządzie jednej z kluczowych spółek komunalnych.
Pytanie jednak, czy będzie to zmiana spokojna i planowana, czy raczej kolejna korekta
w trybie pilnym – jak już wcześniej w historii słupskiego MZK bywało.
Komunikacja miejska to żywy organizm. Autobusy muszą jeździć niezależnie
od personalnych roszad, trasy się zmieniają, niebawem trzeba będzie skomunikować Bolesławice, a mieszkańców – co zrozumiałe – nie interesują nazwiska prezesów.
Interesuje ich jedno: czy autobus przyjedzie na czas i czy Miasto stać będzie na kolejne obiecane modernizacje.































