Byli ulubieńcami słupszczan. Każdy chłopak chciał być jak Konarzewski, jak inni pięściarze Gwardii. W pierwszych latach po II wojnie światowej nad Słupią boks był ukochaną dyscypliną.
W odradzającym się po II wojnie światowej Słupsku boks stał się szybko najważniejszą dyscypliną sportową. Była popularna piłka nożna, ale pięściarstwo szturmem zdobywało młodych ludzi. Może to był rodzaj odreagowania po traumach II wojny? Jak grzyby po deszczu w nowych klubach powstawały sekcje przyuczające młodych do walki na pięści. Pierwsza zorganizowana sekcja powstała w Centrum Wyszkolenia Milicji Obywatelskiej. W 1946 roku tam przeprowadzono premierowy nabór, przede wszystkim wśród słuchaczy – przybyłych do miasta na szkolenie przyszłych milicjantów. Inne sekcje zakładano w klubach działających przy zakładach pracy: przy Famarolu – Stal, przy Zakładzie Energetycznym Elektryczność, na kolei – Ognisko, a potem Kolejarz. W Ustce boksowali we Flocie.
Gwardyjski zaciąg
W Gwardii sekcję zawiązywał chorąży Bolesław Bartniak, wciąż czynny pięściarz wagi lekkiej. W marcu 1947 roku, po serii treningów, Gwardia miała już swoją drużynę. Byli w niej przybyły z Grudziądza Tadeusz Rynkowski, byli zawodnicy z RKS Elektryczność Słupsk Możdżyński i Rozpierski. Ten drugi – pochodził z Łodzi, a w Słupsku grał w orkiestrze wojskowej.
Pierwszy start gwardzistów nastąpił w indywidualnych mistrzostwach Pomorza Szczecińskiego. 6 marca 1947 roku na tej imprezie tytuły zdobyli: Możdżyński, Zakrzewski i Rynkowski. Drużynowo Gwardia zajęła drugą pozycję za Odrą Szczecin. Z tym klubem potem Gwardia będzie często mierzyła się o miano najlepszej drużyny w województwie szczecińskim (do niego przypisany był Słupsk). W 1947 roku po 8:8 i 10:6 lepsza była Odra. Potem było już różnie.
Pierwszy oficjalny występ i wymierny sprawdzian umiejętności gwardzistów nastąpił w lipcu 1947 roku. Gwardia zremisowała wtedy z reprezentacją milicji węgierskiej 8:8. Rynkowski pokonał Budaia, mistrza Węgier!
Tako rzecze mistrz Stamm
W listopadzie 1947 roku do Słupska przybył legendarny potem szkoleniowiec, twórca polskiej szkoły boksu Feliks Stamm. Prowadził kurs instruktorski, dzięki któremu w mieście i okolicach znalazło się 55 młodych instruktorów.
Gwardia swoje mecze rozgrywała na placu tzw. alarmowym w Centrum, ale chcąc wyjść do ludzi, do miasta, szukała także innych miejsc. Podobnie postępowali działacze Stali i Elektryczności. To wtedy wymyślono, że halą na potrzeby boksu może być zajezdnia tramwajowa przy ul. Kopernika 18, w której na czas meczów ustawiano ring, krzesła i usuwano wagony. Słuchacze Centrum Wyszkolenia sami zanosili tam swoje taborety z nieodległych budynków szkoły, tym, którzy kupowali miejsca siedzące. Wykorzystywano także budynek teatru (nieistniejący dzisiaj) przy ul. Jaracza. Jeszcze przed wojną swoje pojedynki w boksie toczyli tam Niemcy. Starcia odbywały się także na zapleczu Domu Kolejarza. Latem niektóre mecze rozgrywane były także na stadionie miejskim (dzisiaj 650-lecia, przy ul. Madalińskiego).
Francuska szkoła Szydło
Jeszcze w 1947 roku do kadry kraju powołano trójkę zawodników Gwardii: Ponantę, Rozpierskiego i Rynkowskiego. Do 1950 roku Możdżyński, Wierzbicki, Zakrzewski byli kwalifikowani w pierwszej dziesiątce w Polsce w swoich kategoriach wiekowych. Przy kompletach publiczności Gwardia w 1947 i 1948 roku wygrywała m.in. z ZZK Katowice 13:3, Bałtykiem Koszalin 11:5, Gryfem Toruń 12:4, Jednością Gdańsk 9:7, Brdą Bydgoszcz 11:5, reprezentację Szkoły Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego 10:6. W derbach miasta łatwo rozprawiała się z Elektrycznością czy Kolejarzem.
Po 1950 roku Gwardia zatrudniła Pawła Szydłę. To znany i bardzo szanowany wtedy w Polsce trener.
Przed wojną Szydło wraz z rodziną w 1923 roku wyjechał do Francji. W 1925 roku podpisał tam zawodowy kontrakt. Po pięciu latach otworzył własną szkółkę bokserską, w której trenował amatorów i zawodowców. Prowadził ją wraz z polskim olimpijczykiem (z Paryża z 1924 roku) Adamem Świtkiem. W tej szkółce swoje pięściarskie szlify zyskali zawodnicy polskiego pochodzenia: Pol Jut (waga średnia), Kid Polan (waga lekka) czy Marceli Pawlaczyk (waga ciężka), których Szydło przywiózł do Polski w 1933 roku na cykl pokazowych profesjonalnych mityngów. Był dobrym, ale też wymagającym szkoleniowcem. Rozwinął pracę z zawodnikami w półdystansie, nauczył podopiecznych zadawać ciosy tzw. “sierpowe”.
Jeszcze przed wojną Szydło wrócił do Polski. Pochodził z Wielkopolski, trenował wtedy Wartę. Po zakończeniu zmagań wojennych pracował w Batorym Chorzów, organizował życie pięściarskie w Szczecinie, potem został zaproszony do Słupska. Efektem jego rządów w Gwardii były medale w indywidualnych mistrzostwach Polski w 1953 roku w Poznaniu. Złoto wywalczył wtedy Zygmunt Konarzewski (waga lekka). Srebro przypadło Tadeuszowi Rozpierskiemu w wadze koguciej, a brąz Tadeuszowi Łysiakowi w wadze półciężkiej.
Szydło od 1951 wspólnie z Feliksem Stammem przygotowywał kadrę narodową polskich bokserów do pięciu kolejnych Igrzysk Olimpijskich od roku 1952 do 1968. To lata wielu sukcesów i złotych medali. Stąd praca w Gwardii tak zasłużonego szkoleniowca szybko przyniosła efekty.
Ekstraklasa
W 1953 roku słupski klub awansował do ekstraklasy (wtedy I ligi). Gwardia walczyła w niej tylko rok, ale odniosła sukces, bo zajęła czwarte miejsca.
Fakt, ówczesny skład skomponowany był nie tylko ze słupszczan. O sile Gwardii decydowali zawodnicy sprowadzeni z innych klubów, którzy przybywali do Słupska, aby być przyuczonymi do zawodu milicjanta. Miasto nad Słupią było tylko przystankiem w ich życiu. Jak się okazało, bardzo ważnym. Wspomniany Konarzewski, mistrz Polski Poznania swoją karierę kończył np. w Widzewie Łódź, był tam także trenerem. Inni jednak zostawali w Słupsku decydując się na życie tutaj i kontynuując kariery w innych miejscowych klubach. Na czas pobytu w Słupsku mieszkali w internacie, na tyłach obecnego hotelu Atena. Dzisiaj budynek tego internatu już nie istnieje.
We wspomnianym sezonie w I lidze w zajezdni MZK przy ul. Tramwajowej poległy takie zespoły, jak Gwardia Warszawa (słupszczanie wygrali 16:4), Kolejarz Gdańsk (14:6), Gwardia Gdańsk (11:9) czy Stal Łabędy (12:8). Niestety, po tym sezonie Gwardia została wycofana z ekstraklasy, a sekcja rozwiązana. Oficjalny powód to zamknięcie CWMO w 1954 roku (decyzja komendanta głównego MO z 24 września), nieoficjalnie mówiło się, że to efekt nieobyczajowego zachowania zawodników podczas jednego z meczów wyjazdowych na Śląsk, gdzie miało dojść do gwałtu. Oprócz plotek, trudno jednak znaleźć potwierdzenie tych zarzutów. Fakt, był taki, że Gwardia przestała istnieć w takim kształcie i na tym poziomie.
Bracia Ponantowie zasilili wtedy Gwardię Warszawa, Rozpierski i Konrzewski zasilili Gwardię Łódź. W Kolejarzu Słupsk w 1955 r. pracę szkoleniową rozpoczynano od podstaw pod kierunkiem gwardzisty Tadeusza Rynkowskiego. W zespole występowali wówczas wychowankowie Gwardii Edmund Włodkowski i Marek Krzyszkowski.
Dzisiaj Gwardia jest już tylko legendą. Dobrze, że żywą i wdzięczną. A grób trenera Pawła Szydły (zmarł w 1975 roku) znajduje się na Cmentarzu Junikowskim w Poznaniu. Niedaleko grobu innego wspaniałego sportowca związanego ze Słupskiem – piłkarza, wychowanka Cieślików i gracza Lecha, Mirosława Justka. Ale to już temat na inną historię.
Tabela I ligi bokserskiej, 1953/1954
CWKS Warszawa 12 20
- Gwardia Kraków 12 18
- Gwardia Warszawa 12 11
- Gwardia Słupsk 12 10
- Gwardia Gdańsk 12 9
- Kolejarz Gdańsk 12 8
- Stal Łabędy 12 8