Już w najbliższą sobotę 10 lutego, zapraszamy na premierowy spektakl
pt. „Jesteś szalona”. I choć disco polo ma tylu zwolenników co przeciwników, to spektakl warto zobaczyć. Mamy szansę na chwilę przenieść się w lata dziewięćdziesiąte i zajrzeć do wspomnień. Autor scenariusza i reżyser Tomasz Man opowie nam historię miłosną, która rozgrywa się na tle szarej i trudnej rzeczywistości. Zmęczeni komuną zaczynaliśmy romans z kapitalizmem i zachodem. Po tym okresie wiele wspomnień nie mamy. Wyparliśmy je skutecznie, ale zostało disco polo, bez którego nawet dzisiaj nie może się przecież odbyć żadne wesele. O spektaklu rozmawiam z reżyserem Tomaszem Manem.
Urszula Markowska: Dlaczego spektakl w rytmach disco polo?
Tomasz Man: Zazwyczaj jest tak, że to dyrekcja danego teatru składa u reżysera zamówienie z konkretnymi wytycznymi. Dominik Nowak z takim pomysłem się do mnie zwrócił, a ja chętnie podjąłem się jego realizacji. „Jesteś szalona” to spektakl, który poniekąd jest kontynuacją „Małego PRL-u”, który zyskał popularność wśród słupskich widzów.
Czy jest szansa by taki tytuł przyciągał widza nie będąc jednocześnie tzw. obciachem?
TM: Najważniejsza w tym spektaklu jest historia, którą musiałem wymyślić. Muzyka oczywiście jest wpisana w tę historię, a jest to historia komedii romantycznej.
Spektakl muzyczny „Jesteś szalona”, to opowieść o miłości „podlana” muzyką disco polo w zupełnie nowych aranżacjach. Historia rozgrywa się na przełomie wieków nad morzem, gdzie każdy się zakochać musi. Dwie pary spotykają się w nadmorskim kurorcie. Sceneria końcówki lat dziewięćdziesiątych, szaleństwo Polski wchodzącej w epokę kapitalizmu, romantyczna atmosfera nadmorskich wakacji – to okoliczności, w których rozgrywa się ta historia.
Główna bohaterka (w tej roli Anna Grochowska), młoda dziewczyna o niezwykłym talencie muzycznym upodobała sobie właśnie ten gatunek, czyli disco polo. Co oczywiście
w tamtych czasach nie było niczym nadzwyczajnym – gdyż duża grupa społeczna zachłysnęła się tym nowym gatunkiem muzycznym, który wtedy wchodził na sceny polskich miast. Matka dziewczyny, pani adwokat, miała zupełnie inny pomysł na przyszłość swojej córki planując jej studia prawnicze. Dziewczyna marzy jednak o akademii muzycznej, ale by mogło się to spełnić musi zarobić pieniądze, dlatego też podejmuje się pracy wakacyjnej nad morzem. Jak to zazwyczaj bywa pojawia się również miłość i wiele problemów z tym związanych.
Egzamin do akademii okazuje się być traumatycznym przeżyciem, gdyż wyśmiana za wybrany repertuar, czyli disco polo, nie jest w stanie zaśpiewać nic. To przykre doświadczenie pcha ją w stronę realizacji planów matki i zdaje na prawo. Rzuca muzykę
i nie chce mieć z nią nic wspólnego. Plan rodzicielki jak się okazuje jest szerszy, bo wybiera dla niej również kandydata na partnera życiowego, komornika. Jak pamiętamy, lata dziewięćdziesiąte to bieda, reformy i 40-procentowe bezrobocie. Komornicy mieli wtedy sporo władzy i przy okazji nie byli pozbawieni brutalności. Wielu Polaków komorników traktowało niczym mafię. Kandydat na męża dziewczynie się nie podoba. W trudnych chwilach wraca do muzyki i wakacyjnej miłości. Obowiązkowo, jak to w komediach romantycznych, musi być happy end, czyli jest tzw. scena marzeń. Ona i on, zachód słońca, ciepły piasek, włosy rozwiane przez wiatr i słodki wręcz zapach miłości.
Ważna w spektaklu jest muzyka. Disco polo to gatunek, którym połowa społeczeństwa pogardza, a połowa kocha. Ale chyba nie ma osoby, która by nie słyszałaby utworu „Jesteś szalona”.
TM: Tak, muzyka w tym spektaklu jest ważna. Ona w latach dziewięćdziesiątych kąsała ludzi swoim bezproblemowym obrazem świata. Była formą ucieczki od problemów i marazmu. Disco polo stało się popularne bo było proste, lekkie i do tańca. W tej muzyce nie ma śmierci, zła, które dostrzegamy w rapie czy hip-hopie.
Lata dziewięćdziesiąte nie są dla nas wspomnieniem sentymentalnym. Wszyscy wspominamy raczej PRL, później jest długo nic, jakbyśmy ten okres wyparli, wymazali ze wspomnień, a przecież on mocno zaznaczył się choćby muzycznie.
No i powstało disco polo. Scena Nowego Teatru w Słupsku to w większości farsy. Chciałabym, może naiwnie, ale jednak w tej kolejnej produkcji doszukać się czegoś głębszego. To realne?
TM: Głębokie są zawsze uczucia międzyludzkie i to zobaczymy na pewno. Jest element przebaczenia, zemsty, porażki i żalu. Nie będzie tak słodko i cukierkowo jak może się wydawać. Ta muzyka disco polo też nie będzie dokładnym przełożeniem. Szukamy innych rozwiązań, by wyjść również do widza, którego ów gatunek muzyczny może odstraszyć. Zatem każdy znajdzie coś dla siebie.
Scenografia, której autorką jest Anetta Piekarska-Man pokazuje świat popękany i na pewno nie idealny. Jest kolorowo, ale nie brakuje tej biednej szarości, którą pamiętamy z tamtego okresu. Sporo będzie również zmian podczas spektaklu. Pojawi się smażalnia, pokój adwokacki, mieszkanie matki i oczywiście samochód BMW. Koniecznie czarny kojarzony wtedy tylko z mafią. W tamtych czasach dotykała nas wszystkich histeria zachodu. Wszystko co zagraniczne było lepsze i ładniejsze. Przygotowując ten spektakl odkryłem,
że faktycznie niewiele z tego okresu pamiętam. Nie przywiązałem się do tych wspomnień.
W sensie estetycznym nawet nie był to dobry czas. Wyparłem to pewnie przez trudny czas bezrobocia jaki nas wtedy dotykał. Skończyłem polonistykę i obawa o znalezienie pracy wtedy była ogromna. Byliśmy świadkami dużych rozbieżności klasowych w społeczeństwie. Ówczesna władza i pan Balcerowicz wyprzedawali całe mienie państwowe. Wtedy byłeś albo bardzo bogaty, albo biedny. Z drugiej strony był to najlepszy czas dla mafii. Oni mogli wszystko, my nic. Tu w tej beznadziei przychodziła do ludzi muzyka. Ona dawała naiwne poczucie lekkości. A disco polo było właśnie nieskomplikowane. No i dostępne. Płyty, oczywiście nielegalnie, można było kupić za grosze. Handel nimi na Stadionie Dziesięciolecia był przecież najlepszym biznesem. „Jesteś szalona” to spektakl, który nas w te zapomniane czasy przenosi. Przywraca wspomnienia.
„Jesteś szalona” – komedia romantyczna w Nowym Teatrze w Słupsku już w sobotę
10 lutego.
Scenariusz, reżyseria i muzyka: Tomasz Man
Scenografia: Anetta Piekarska-Man
Wizualizacje: Zuzanna Piekarska
Opieka wokalna: Agata Walczak
Choreografia: Artur Dobrzański
Asystent reżysera: Krzysztof Kluzik
Obsada: Bożena Borek, Igor Chmielnik, Anna Grochowska, Krzysztof Kluzik, Konrad Krupiński, Katarzyna Pałka
Zespół muzyczny pod kierownictwem Cezarego Reinerta.