„Korzystając z okazji, bo w końcu awaria też jest jakąś okazją, by naszym pasażerom, ludziom dobrej roboty, bo są nimi przecież, zaprezentować, do czasu usunięcia awarii, artystyczny program” – „Miś” Stanisław Bareja.
Choć mijają lata, to śmiało możemy powiedzieć, że „bareizmy” wciąż są żywe, a sam Bareja miałby się czym inspirować.
Ryczewo – jedna z dzielnic Słupska, posiada tylko jeden plac zabaw. Stoi na nim parę urządzeń do zabawy i ławka. Przynajmniej teraz tak o niej możemy powiedzieć, bo przykręcono nowe (stare) deski. Deski używane, mające lata świetności za sobą i nadające się w zasadzie do utylizacji, bo pokryte złuszczającą się już farbą, a nawet mocno „zmęczonym” symbolem Miasta Słupska. Tak właśnie robi się w naszym mieście remonty.
A przynajmniej część remontów. Choć, aż prosi się przypomnieć powtarzane w Ratuszu powiedzenie, że „w Słupsku prowizorek się nie robi”… Ale, żeby nie było, że tak narzekamy tylko, to warto zaznaczyć, że oceniamy bardzo pozytywnie wymianę worka na śmieci na prawdziwy kosz.
Oczywiście można oskarżyć mieszkańców o wandalizm, nawet nie mając dowodów. No ale nawet wtedy należałoby zniszczone sprzęty naprawić – a to jest już zadanie samorządu. Zresztą plac zabaw na Ryczewie pamięta słusznie minione czasy PRL i stojące tam „zabawki” już dawno powinny podzielić los tamtej epoki. Istnieje też problem bezpieczeństwa dzieci – czy urządzenia z tamtych lat mają atesty? Czy dziś dopuszczono
by je do użytku? Wygląda to źle: farba schodzi z metalowych rurek ukazując paletę barw przeszłości i odsłaniając rdzę. Łatwo tam o skaleczenie.
Dlaczego więc Miasto nie dba o najmłodszych mieszkańców tej okolicy?
Ryczewo od wielu lat jest zapomnianą dzielnicą Słupska, a radni nie spoglądają w tamtą stronę. No chyba, że tuż przed wyborami. Bo i po co? Ryczewo jest przecież kiepską wizytówką – brak tam dróg, dziury w asfalcie łata się tylko przy główniejszych ulicach, kosze na śmieci wymienia się gdy rdza przegryzie już całkiem dno, a komunikacja miejska to tylko jedna linia nr 2. Jak zwykle powiedzą, że to czepianie się i że wszystko jest cacy
i ładnie. Ale drodzy samorządowcy, nie jest ładnie!
Zaprosilibyśmy nawet samorządowców na wycieczkę, ale nie będziemy ich przecież fatygować tak daleko od centrum… No i mogliby jakimś cudem jednak uznać plac zabaw za niebezpieczny i doprowadziliby do jego zamknięcia. Tak jak zlikwidowali „niebezpieczne” przejścia przez Al. Sienkiewicza. Jeśli istnieje wybór między wykonaniem pracy i włożeniem wysiłku, a łatwą drogą likwidacji, to wiadomo…
Ale… jak sobie już pożartowaliśmy, to teraz całkiem na poważnie apelujemy do władz Miasta Słupska by na tym małym placu zabaw wymieniono i sprzęty do zabawy, i ławkę.
Na nowe sprzęty. I nową ławkę.