Miłość w korporacji Dariusz Bożek Naczelna poleca

0
387

Lada moment na półki w księgarniach trafi debiutancka powieść Dariusza Bożka „ Miłość w korporacji”. Polecam ją każdemu, kto potrzebuje nie do końca lekkiej lektury i dobrego humoru. Książka dla mnie jest wyjątkowo ważna, bo autor swoje teksty od lat publikuje na łamach naszego miesięcznika Tramwaju Cieszyńskiego.

O czym jest książka?

Głównym bohaterem powieści jest Janusz, lat 33, pracownik korporacji, singiel, stroniący od relacji z kobietami, nieszczęśliwy i wycofany społecznie. Głównym wątkiem książki jest przemiana Janusza ze społecznego outsidera w osobę zdolną do przeżywania dojrzałej miłości; czynnikiem spustowym tej zmiany są następujące po sobie, intensywne relacje z czterema kobietami: Grażyna, z którą Janusz pracuje w jednym boksie, to kobieta ponowoczesna, zaangażowana społecznie, myśląca globalnie, lecz niespełniona lokalnie – w sensie braku partnera; Meredith jest sekretarką biura zarządu korporacji; luksusowo piękna i pozbawiona uczuć wyższych, typ femme fatale; Pani Kanapka to korporacyjna maszyna wendingowa, kobieta karmiąca typu bluszcz oraz czwarta, zjawiskowa Lena – wysoko postawiona pracownica działu kontroli –    o duszy czystej, niewinnej i równie nieszczęśliwej jak pięknej. Każda relacja dostarcza Januszowi nowych doświadczeń, lecz dopiero Lena powoduje silne uczucie i budzi go do życia.

     „Miłości w korporacji” to niezwykła opowieść o problemie, który dotknął wielu. Problemie stworzenia stabilnego związku opartego na dojrzałej miłości. Autor historii zrobił to w sposób nietuzinkowy, nie stroniąc od humoru, bawiąc się literacką konwencją i nie bojąc się zawrzeć w treści książki cząstki własnego życia.

 

Fragment książki „Miłość w korporacji”

 

GRAŻYNA

     Świat jest pełen zdecydowanych na wszystko kobiet – pomyślała Grażyna, lecz jakimś trafem do głowy przychodziły jej wyłącznie postacie filmowe, w tym przede wszystkim Sharon Stone. Słynna scena z „Nagiego instynktu” pobudziła wyobraźnię Grażyny, wyznaczając behawioralny model zachowania z pominięciem dręczących ją dylematów.

     „Będę jak Sharon” – pomyślała, wyobrażając sobie siebie, jak zakłada nogę na nogę, będąc bez bielizny dolnej, czyli majtek po prostu, i w owej chwili do spełnienia brakowało jej tylko jednego – obiektu pożądania.

     Zdesperowana podniosła głowę i spojrzała ponad boksami zalegającymi korporację, gdzie pracowała. Risercz był krótki: „Niech będzie pierwszy, jaki się napatoczy” – pomyślała – “Żadnego wykluczania społecznego”; no i tym pierwszym okazał się Janusz z naprzeciwka, box w box, ciało z ciałem, psycha z psychem; anonimowy towarzysz korporacyjnej niedoli. Co prawda nieznaczny wąs Janusza rozkręcił w niej niepokojącą fantazję, że mógłby ją posiąść w skarpetkach, uwięzionych w sandałach; na szczęście kubek latte XXL obecny na Januszowym blacie, rozgonił dysonans i ukoił obawy.

     „On ciż to on” – taka lamerska myśl jej przeszła przez głowę i zdecydowała, jak przystało na nowoczesną kobietę w ponowoczesnym świecie: – „Bzyknę go w kanciapie”.

     Uniosła się, modelując ruchowo wyobrażeniem z „Nagiego instynktu”. “Będę jak Sharon: wyzwolona i pewna siebie” – pomyślała, unosząc się ponad poziom boxów. Lecz przed tym poczęstowała Janusza namiętnym spojrzeniem i skinęła mimiką w stronę kanciapy, dając do zrozumienia okoliczności przyszłego spotkania.

 

JANUSZ

     Janusz postanowił pokonać własne słabości. Jako miłośnik filmów akcji miał tylko jedno wyjście – utożsamić się z którymś z ulubionych bohaterów, i tu z pomocą przyszedł mu Terminator w trzech odsłonach.

     „Będę jak Arnold” – pomyślał w przypływie odwagi – “Złamię własny opór i wątpliwości niewiasty. Posiądę kobietę bez zbędnych wahań i emocji.”

 

GRAŻYNA

     Usiadła na krześle, w cieniu wielkiego ksero. Słynna scena, w której Sharon Stone bez majtek zakładała nogę na nogę, czekała na swą kolejną, tym razem korporacyjną odsłonę. Kiedy klamka w drzwiach oddzielających kanciapę od ołpenspejsu poruszyła się – co zwiastowało nadejście Janusza – Grażyna rozpoczęła przekładkę nogi. Na samym szczycie (gdy kolano dotknęło jej brody… no wiadomo, przesadziła odrobinkę) uświadomiła sobie, że w przeciwieństwie do Sharon, zamiast sukienki ubrała obcisłe spodnie. Chcąc zatrzymać akcję i uniknąć kompromitacji, zatrzymała nogę, lecz przez to straciła równowagę i przewróciła się, uwalniając rzeszę czekających na swą chwilę elementów życia biurowego.

 

JANUSZ

     „Bądź jak Arnold, jak prawdziwy Arnold, wejdź do kanciapy jak mężczyzna i nie daj się ponieść zwątpieniu w swoją męskość. Zdobądź kobietę i zapomnij o matce. Pokaż światu, kim naprawdę jesteś w otchłani korporacyjnej duszy.”

     Gotowy na wszystko, łącznie z rozwiązaniami siłowymi, nacisnął klamkę i zajrzał do środka. Grażyna leżała na podłodze, kompletnie zglebiona, przyciskana coraz większą ilością walących się na nią segregatorów, które wbrew scenariuszowi, postanowiły wedrzeć się do filmowej sceny i odegrać decydującą rolę, grzebiąc tym samym marzenia Grażyny.

Janusz jak Arnold, zlustrował uważnie otoczenie, pochylił się nad Grażyną i rzekł: I’LL BE BACK
     Gdy wyszedł, zamykając za sobą drzwi, słynna, lecz niedoszła scena erotyczna ołpenspejsu należała już do przeszłości. (…..)

 

 

Dariusz Bożek

 

Absolwent Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego; kierunek psychologia; specjalista psychologii klinicznej 1-go stopnia.  Jest członkiem Zarządu FRPS „Być Razem”, W Fundacji pracuje jako psycholog i zarządza działalnością gastronomiczną w „Bistro na Wałowej”, gdzie zdarza mu się pracować w charakterze bufetowego. Dotychczas publikował w Tramwaju Cieszyńskim  i na portalu gazetacodzienna.pl.

 

„Miłość w Korporacji” to pierwsza  książka, w której autor próbuje ująć fenomen  dojrzałej miłości, korzystając przy tym z własnych przemyśleń, doświadczeń zawodowych, osobistych i bogatej literatury tematu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here