Posiedzenie Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego (WRDS) odbyło się we wtorek, 15 października br., w Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku.
Było to spotkanie o tyle ważne dla mieszkańców Słupska i okolic, że wysłuchane zostały pielęgniarki ze słupskiego Szpitala.
Na posiedzenie WRDS panie wyruszyły busem. Kilkanaście pielęgniarek z różnych oddziałów w tym przedstawicielki Związków Zawodowych. Na sali stanęły w obecności kolegów
i koleżanek związkowych. Zrobiła się z tego całkiem liczna reprezentacja i już samo to świadczy o tym, że jest to wyjątkowo ważna sprawa. Znajdą się i tacy, którzy powiedzą,
że to już nudny temat, że jak można tak długo kłócić się z pracodawcą. Ano właśnie można, a nawet trzeba. Szczególnie wtedy gdy łamane są prawa pracownicze, a konsekwencją działań Zarządu Szpitala może być nawet likwidacja oddziału Chirurgii.
Wybrałam się osobiście do Gdańska, by nie tylko wysłuchać pielęgniarek, ale zapoznać się przede wszystkim ze stanowiskiem Mieczysława Struka, Marszałka Województwa Pomorskiego. (Urząd Marszałkowski w Gdańsku jest organem prowadzącym Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Słupsku).
Rada Dialogu Społecznego, jak sama bowiem nazwa wskazuje, jest tym miejscem,
w którym trudne i z pozoru niemożliwe do załatwienia sprawy, można po prostu rozwiązać.
Jakie są zatem kompetencje Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego?
– Wyrażanie opinii w sprawach objętych zakresem zadań związków zawodowych lub organizacji pracodawców, oraz w sprawach będących w kompetencji administracji rządowej i samorządowej z terenu województwa;
– opiniowanie projektów strategii rozwoju województwa i innych programów w zakresie objętym zadaniami związków zawodowych i organizacji pracodawców oraz przygotowywanie sprawozdań z realizacji tych zadań;
– rozpatrywanie spraw o zasięgu wojewódzkim, które zostały przekazane przez Radę Dialogu Społecznego;
– przekazywanie Radzie Dialogu Społecznego oraz organom administracji publicznej rekomendowanych rozwiązań i propozycji zmian prawnych;
– rozpatrywanie spraw społecznych lub gospodarczych powodujących konflikty między pracodawcami, a pracownikami, jeżeli zostaną one uznane za istotne dla zachowania pokoju społecznego.
(podkreślenia od redakcji)
Tego pokoju społecznego, ale i prawa do spokojnego wykonywania swojej pracy oczekują przede wszystkim pielęgniarki z Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej słupskiego Szpitala. O sprawie zrobiło się głośno już w lutym, br. za sprawą anonimowego zgłoszenia do Urzędu Marszałkowskiego, ale i tego co wydarzyło się później.
Tu spróbuję pokrótce opisać chronologię zdarzeń. (Na podstawie wypowiedzi pielęgniarek podczas posiedzenia WRDS w Gdańsku).
*Jeszcze w lutym 2024 roku, zaraz po anonimowym doniesieniu do Urzędu Marszałkowskiego, w szpitalu zwołano zebranie, na którym omówiono temat tzw. donosu. Ale donos był konieczny, i powinien wydarzyć się dużo wcześniej, gdyż dotyczył molestowania i mobbingu. Oskarżonym przez pielęgniarki był ówczesny ordynator chirurgii. Urząd Marszałkowski wyznaczył komisję, a właściwie Zespół kontrolny w przedmiotowej sprawie powołała Rada Nadzorcza. Zgodnie z kompetencjami wynikającymi z kodeksu spółek handlowych. Po wielu utrudnieniach członkowie komisji spotkali się z pracownikami chirurgii bez kamer i podsłuchu kierownictwa szpitala. Pielęgniarki z komisją rozmawiały dwukrotnie. Sprawa molestowania trafiła do prokuratury i toczy się do dzisiaj.
Swój zespół kontroli doraźnej powołała następczo również Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego. Na posiedzeniu WRDS w dniu 15.10.2024 Przewodnicząca zespołu p. Szydłowska przedstawiła skrótowo ustalenia i rekomendację działań dla Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. Wśród rekomendacji są m.in.:
– zaprzestanie działań odwetowych wobec pielęgniarek zgłaszających nieprawidłowości,
– przywrócenie do pracy pielęgniarki, która została zwolniona bezpodstawnie,
– przekazanie pracownikom szpitala, że molestowanie miało miejsce.
W rekomendacjach przytoczono też przykład i odwołano się do zaleceń równego traktowania.
(Za niestosowne zdjęcie, które pojawiło się w szpitalnej przestrzeni, konsekwencje poniosła tylko pielęgniarka. Lekarz nie poniósł żadnych konsekwencji do dzisiaj).
W rekomendacjach znalazło się również wskazanie by zabezpieczyć oddział odpowiednią liczbą pielęgniarek ze względu na dobro pacjentów. Mimo zapewnień władz szpitala, członkowie komisji dostrzegają spore niebezpieczeństwo w brakach kadrowych na Oddziale Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej. Zarząd szpitala otrzymał również wskazanie, by przeprowadził dla pracowników odpowiednie szkolenia na temat walki z mobbingiem
i nieprawidłowym zachowaniem jakim jest molestowanie. Rekomendowano również przegląd polityki Szpitala, stałe monitorowanie, programy wsparcia dla pracowników
i nieustanne przyglądanie się sytuacji.
Wracamy do tematu sytuacji na Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej.
*Również w lutym br. do pielęgniarek chirurgii docierają informacje, że ze względu na sytuację do jakiej doprowadziły na swoim oddziale, szpital nie otrzyma akredytacji. Zdaniem pielęgniarek Zarząd rozsyłając takie informacje próbował skłócić pracowników Szpitala. Mimo takich informacji Zarządu akredytacja zostaje przyznana.
* W kwietniu br. za porozumieniem stron z pracy odchodzi podejrzany ordynator oddziału. Nie wdrożono wobec niego jakiegokolwiek postępowania dyscyplinarnego. Mimo tego co zarzuca się lekarzowi, i udowadnia, kolejny pracodawca nie znajdzie w dokumentach takiej adnotacji.
* Na stanowisku, wiceprezeski Zarządu Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego
w Słupsku pozostaje jednak żona oskarżonego ordynatora, Anetta Barna-Feszak.
Jak w ogóle to możliwe, że przez lata pozwalano na taką klanowość? Czy to nie jest przypadkiem tak, że w samorządach i jednostkach podległych obowiązuje przepis, że między żoną, a mężem nie powinna zachodzić podległość służbowa?
* Kolejnym wydarzeniem jest odejście z pracy naczelnej pielęgniarek. Dzisiaj toczy się
w tej sprawie postępowanie przeciw szpitalowi w Sądzie Pracy. Jej miejsce zajmuje, bez konkursu osoba, która w mediach zaciekle broniła ordynatora oddziału. Pojawia się również nowy ordynator Chirurgii.
* W czerwcu br. w słupskim Szpitalu zatrudniony zostaje dyrektor ds. pielęgniarstwa. Stanowisko to do tej pory w placówce nie funkcjonowało. Nowy pan dyrektor przyjeżdża,
aż z Katowic. Tam bierze na rok urlop bezpłatny. Warto również podkreślić, że ów pan, na początku roku był członkiem komisji, która przyznawała słupskiemu szpitalowi akredytację. Jedną z pierwszych obietnic jaką złożył nowy dyrektor, są porządki na Chirurgii.
*Nowy dyrektor wraz z nową przełożoną pielęgniarek rozpoczynają swoje porządki
i nagonkę na pielęgniarki z oddziału Chirurgii. Zaczynają się ciągłe kontrole, odpytywanie
z procedur. Presja jest tak duża, że coraz częściej pielęgniarki idą na zwolnienia lekarskie
i szukają wsparcia u psychoterapeutów i psychiatrów. Liczne spotkania z dyrektorem
i prezesem szpitala nie przynoszą żadnych zmian. Zdaniem pielęgniarek nie ma woli dialogu ze strony Zarządu Szpitala.
* W czerwcu tego roku, w dniu posiedzenia komisji WRDS w Słupsku, osoby zaangażowane w rozmowy z komisją zostają wezwane na posiedzenie komisji antymobbingowej. Osoby te wcześniej nie zostały powiadomione, że toczy się takie postępowanie i kto złożył taki wniosek. Mają zaledwie półtorej godziny by przygotować się do spotkania, bez możliwości skorzystania z pomocy prawnej. Podczas tego przesłuchania pracownik szpitala, przedstawia jedną z osób z komisji jako przedstawicielkę Związków Zawodowych, co daje pielęgniarkom nadzieję na uczciwe postępowanie. Jak się później okazało, zostały wprowadzone w błąd, a osoba ta była członkinią związków, ale od wielu lat już nią nie jest. Nie powinna zatem w ogóle reprezentować Związków Zawodowych. Komisja oczywiście stwierdza zasadność wniosku i zarzuca im stosowanie mobbingu wobec innych pracowników. Do dzisiaj oskarżone o ten proceder pielęgniarki nie otrzymały informacji
o tym, kogo rzekomo mobbingowały. Według komisji nie przysługiwało im również prawo do odwołania od decyzji. Nie powiedziano również jaka czeka je sankcja. Wiadomo, że wpis do akt, ale nic więcej. Jako karę zastosowano przeniesienie na inne oddziały. Pismo kierujące pielęgniarki do innych oddziałów nie zawiera jednak powodu przeniesienia.
* W lipcu br. nowy ordynator Chirurgii informuje pielęgniarkę oddziałową, że traci ona swoje stanowisko. Zostaje przeniesiona na inny oddział.
Dzień później, oddziałowa z SOR wraz z dyrektorem przeprowadza kontrolę na Chirurgii. Znajduje w szafce z lekami przeterminowane medykamenty, datowane na 2022 r.
I tu pozwolę sobie na małą dygresję, bo kontrolowanie leków i raportowanie jest cyklicznym obowiązkiem. Jak to więc jest, że nigdy nikt, do tego dnia, nieprawidłowości nie stwierdził? Pielęgniarka oddziałowa przez ostatnie lata była pracownikiem chwalonym,
a nawet otrzymywała premie uznaniowe. Teraz, niczym z rękawa wysypuje się długa lista zarzutów. Ja mam nadzieję, że sprawa pielęgniarki oddziałowej zakończy się dla niej pozytywnie. (Tu także toczy się postępowanie przeciw Szpitalowi w Sądzie Pracy.)
*W sierpniu tego roku braki kadrowe na oddziale Chirurgii są ogromne. Oddział zasilany jest przez ratowników z SOR. Jednak ci pracownicy – zdaniem pielęgniarek – nie znają się na specjalizacji oddziału. Często przychodzą do pracy po swoich dyżurach, zmęczeni
i niejednokrotnie spóźnieni. Dla pracujących pielęgniarek najtrudniejszym zadaniem jest monitorowanie pacjentów pod respiratorem i jednoczesna opieka nad innymi pacjentami. Według przepisów takie monitorowanie powinno odbywać się 1 na 1. (Ale jak widać słupska chirurgia działa według własnych przepisów.) Podobnie jest w sytuacji gdy pielęgniarka asystuje chirurgowi podczas małych zabiegów. Wtedy na oddziale pozostaje ratownik lub praktykanci. Postępowanie z chorymi po operacjach wymaga specjalizacji i odpowiedniego przygotowania, którego ratownicy nie posiadają. Zarząd Szpitala naraża więc pacjentów na sytuacje zagrażające ich życiu – twierdzą pielęgniarki.
* W efekcie powyższych wydarzeń 12 wykwalifikowanych i doświadczonych pielęgniarek składa rezygnację z pracy. Wypowiedzenia na biurko prezesa składa również 11 chirurgów. Ale Zarząd Szpitala w mediach ogłasza, że wszystko jest pod kontrolą i sytuację opanował.
* Na oddziale Chirurgii trwają nieustanne zmiany. Jedna z dyżurek pielęgniarskich zostaje przerobiona na pokój socjalny, w którym ustawiono tam ekrany monitorujące pacjentów. Zatem nawet jedząc posiłek, pielęgniarki pracują. Dyrektor ds. pielęgniarstwa wdraża również swoje pomysły, nawet jeśli są niezgodne z prawem.
I tak szafa, w której przechowywane są leki narkotyczne ląduje w dyżurce pielęgniarek, choć według przepisów powinna być w gabinecie lekarskim, zabezpieczonym kodowanym zamkiem. Nikt nie wie po co takie zmiany są wprowadzane, w dodatku, że z tą kategorią leków należy obchodzić się z zachowaniem wszelkiej ostrożności i przepisów prawa.
* Kolejną sprawą, chyba można to tak nazwać, jest niegospodarność szpitala.
Wśród lekarzy składających wypowiedzenia jest dwóch specjalistów obsługujących wykorzystywany w operacjach robot Da Vinci Xi. By umieć nim operować dokształcali się przez dwa lata. Dzisiaj szpital ściąga lekarzy z innych placówek, ponosząc dodatkowe koszty, by wykonany został zabieg z użyciem urządzenia.
Z usług naszych, dobrze wyspecjalizowanych chirurgów będzie korzystał szpital
w Koszalinie. Tam bowiem znaleźli dla siebie miejsca słupscy lekarze.
* 14 sierpnia br. do słupskiego szpitala z misją dialogu przyjeżdża wicemarszałek.
Ale o dialogu nie ma mowy.
„W naszym kraju nie ma przymusu pracy. Nie będziemy w stanie was przekonać, jeżeli nie chcecie pracować – powiedział na spotkaniu z lekarzami wicemarszałek Leszek Bonna. „Jakie będą konsekwencje? Musicie sobie zdawać sprawę. Nie będzie pracowników, nie będzie oddziału. Nie chcę nikogo straszyć, ale taki scenariusz też trzeba rozważać. I życie pokazało, że takie rzeczy się dzieją, a pacjenci poradzą sobie, przemieszczając się do UCK w Gdańsku, czy do Bydgoszczy, czy Gdyni. Nie będą mieli wyjścia. Oni tę opiekę uzyskają, ale pod innym adresem.”
Takie wystąpienie trudno nawet komentować, ale mimo to, pielęgniarki się nie poddają
i walczą już nie dla siebie, ale dla swoich koleżanek.
*We wrześniu tego roku pielęgniarki zwracają się do Marszałka Województwa Pomorskiego o możliwość wystąpienia podczas obrad Sejmiku. Ze względu na liczne tematy poruszane na posiedzeniu pada propozycja by zgodziły się na wysłuchanie podczas posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego, 15 października. Zgodziły się. Podczas tego spotkania na sali obecny jest również przedstawiciel Zespołu Roboczego ds. Zdrowia
w Urzędzie Marszałkowskim, jest także Tadeusz Jędrzejczyk – przedstawiciel Rady Nadzorczej słupskiego Szpitala. W trakcie wysłuchania sprawę oddziału Chirurgii przedstawia p. Małgosia, słupska pielęgniarka. Pani Ania, przedstawicielka Związków Zawodowych zabiera również głos w sprawie i mówi oficjalnie, że otrzymuje od Zarządu Szpitala pisma, w których próbuje się ją zastraszyć.
Spotkanie z przedstawicielami WRDS i Marszałkiem trwało prawie sześć godzin.
Nie brakowało emocji i burzliwych dyskusji. Ale wypracowano wspólny plan na najbliższy czas. 21 października w Słupskim Szpitalu pojawi się mediator, wydelegowany
z Ministerstwa Zdrowia. Marszałek ponownie spotka się, w ustalonym terminie,
z przedstawicielkami pielęgniarek. Będą mogły złożyć swoje postulaty. Być może uda się
w końcu rozwiązać problem. Ale pielęgniarki mówią wyraźnie: Zarząd Szpitala musi odejść. Inaczej trudno będzie o wypracowanie jakiejkolwiek zmiany. Zatem wiemy już, jaki będzie główny postulat słupskich pielęgniarek.
Co będzie dalej z Zarządem Szpitala? Jak potoczy się historia słupskiej Chirurgii? Przetrwa? Jaka będzie jakość świadczonych usług na tym oddziale? Czy uda się zatrzymać tak dobrze wyszkolony zespół pielęgniarek?
I postawię jakże ważne kolejne pytanie – czy możliwe będzie kiedykolwiek zgłaszanie nieprawidłowości bez obaw o swoją posadę?
P.S.
Dziennikarz powinien być obiektywny. Trudno czasem w tej postawie pozostać. Na profil Tramwaju Słupskiego na fb wrzuciłam w dniu spotkania WRDS tylko zdjęcia i informację,
że trwa jej posiedzenie i będą głos zabierały słupskie pielęgniarki. Dosłownie kilka minut po zakończeniu spotkania, zanim zdążyłam w ogóle wrócić z Gdańska do Słupska, zanim jeszcze napisałam artykuł, otrzymałam od Marcina Prusaka, rzecznika szpitala wiadomość sms:
„Dzień dobry. Reprezentuję słupski szpital. W związku z zainteresowaniem Państwa redakcji tematem dotyczącym sytuacji na oddz chirurgii słupskiego szpitala i zapowiedzią relacji
z RDS, wyrażam nadzieję że informacja nie będzie jednostronna i zadbacie Państwo
o obiektywizm. Nie wszystkie osoby widoczne na zdjęciach w Państwa relacji muszą znać aktualną sytuację i być całkowicie obiektywne. Zapraszam do kontaktu z rzecznikiem prasowym szpitala. Chętnie udzielimy informacji abyście mogli Państwo przekazać obiektywne wiadomości.”
Odpowiadam więc Panu rzecznikowi na łamach TS, by było obiektywnie i transparentnie.
Pierwszy raz spotykam się z taką praktyką, by rzecznik prasowy próbował kontaktu jeszcze przed napisaniem czegokolwiek. Moja wizyta w Gdańsku była przede wszystkim po to, by napisać relację z posiedzenia WRDS. Nikt mnie przed drzwiami nie zatrzymał. Pracownica urzędu, była poinformowana, że jestem i okazałam swoją legitymację dziennikarską. Rzecznik Marszałka nie nawiązał ze mną kontaktu w obawie o treść artykułu. Zatem, skąd tak duża aktywność rzecznika słupskiego szpitala?
Ale z jedną rzeczą zgodzę się z Panem rzecznikiem, nie wszyscy na sali znali sytuację
w słupskim szpitalu. Przyglądając się panu Marszałkowi czy, panu Tadeuszowi Jędrzejczykowi miałam wrażenie, że o wielu sytuacjach nie wiedzieli.
Być może spotkanie ze słupskimi pielęgniarkami da im szersze spojrzenie na trwający, od lutego poważny konflikt w słupskim Szpitalu.
Pozostawiam cały ten temat ocenie czytelników Tramwaju Słupskiego.
Brawo!! W końcu rzetelny artykuł. Trzymam kciuki za pielęgniarki, za ich postulaty, za nie same i ich zdrowie psychiczne, bo to ono zostaje teraz bardzo nadwyrężone. W tym momencie strach pomyśleć co nas czeka na ww. oddziale. Czy nowi, sprowadzani chirurdzy z nie wiadomo skąd są godni zaufania?