O niedźwiadkach w kulturze słów kilka

0
552

W jednym z poprzednich numerów zaprezentowałam Państwu historię gryfów. Teraz dorwałam się do słupskiego niedźwiadka, a właściwie do niedźwiedzi w ogóle. Jako studentka muszę przyznać, że jest kilka gatunków bardzo bliskich memu sercu, szczególnie: „nie chce MI SIĘ” i „PAN DA trzy”. Po wieczornym spacerze zwracam jednak honor – kolorowo pomalowane, „wymaziane” wesołe słupskie figury robią na mnie jeszcze większe wrażenie. Mieszkańcy miasta doskonale wiedzą, że szlak tych kamiennych stworzeń wziął się oczywiście od znalezionej nieopodal, liczącej tysiące lat bursztynowej figurki niedźwiedzia. Niewielki złocisty przedmiot stał się symbolem, chlubą, dumą, i będę zdziwiona, jeśli nie doczeka się także linii gustownych T-shirtów.
Czasami jednak warto się przyjrzeć nie tylko temu, jak coś jest przedstawione, ale i temu, co przedstawia. Niedźwiedzie w ludzkiej kulturze mają niesamowicie ciekawą, tajemniczą historię.

Pierwszą rzeczą, o której trzeba wiedzieć, jest to, że niedźwiedzie są prawie wszędzie. Gdzie Państwo nie pojadą, tam jakaś historia z misiem zawsze w tyłek kopnie. Azja, Europa, Ameryka – nie uciekniecie od tej pozornie uroczej kuli futra (może w Australii – wbrew obiegowej opinii koala NIE jest misiem, to ssakowaty propagandzista, ale nie niedźwiedź. Już bardziej… dźwiedź). W Ameryce Północnej rdzenni mieszkańcy wierzą, że istnieją w misiach dobre duchy (gatunek niedźwiedzia czarnego) i złe (grizzly). Przez dwunożny chód oraz upodobanie do słodkości uznawano tam niedźwiedzia za bardzo bliskiego człowiekowi. Z Azji kojarzymy przede wszystkim pandy (to jedyne zwierzę na Ziemi, za zabicie którego grozi kara śmierci; przekaz jest jasny: Nie. Tykać. Pandy.) i to właśnie tam rozwinął się szereg wierzeń i rytuałów związanych z niedźwiedziami, zwłaszcza wśród szamanów. W Mongolii u ludu Tuchalarów uważa się niedźwiedzia za głównego przodka człowieka i ojca króla podziemi. Z ich łap, pazurów i mięsa robi się ochronne amulety oraz lekarstwa. Np. mięso z biodra niedźwiedzia powinny zjeść ciężarne kobiety, aby miały bezproblemowy poród. Podczas polowań stosowany jest też cały regulamin zasad – należy najpierw niedźwiedzia powitać, nigdy nie wolno strzelać w głowę, gdzie jest jego dusza, a ten, kto zadał ostateczny cios, musi przyłożyć głowę do czoła zwierzęcia i je przeprosić. To ostatnie osobiście bardzo szanuję, może też wypróbuję… Gdybyście mnie Państwo zobaczyli, jak na dziale mięsnym przykładam czoło do pudełka z kurczakiem, proszę spokojnie przejść dalej. Inną regułą, którą stosowali Tuchalarowie, było trzymanie oczu niedźwiedzia obok kuchni w czasie gotowania jego mięsa, aby pokazać mu, że jest przyrządzany z szacunkiem. A niektórym się wydaje, że to karp na nich łypie. W Japonii z kolei, na północy, Ajnowie wierzą, że niedźwiedzie są zsyłane przez boga gór i aby odesłać duszę misia, pozwolić mu odpocząć, należy go zabić w rytualny sposób: z głową nabitą na pal… Ale co kraj, to obyczaj, prawda? Traktujemy to jako bestialstwo czy jeszcze jako skrajną formę pluszowego misia? Co ciekawe i przerażające, wciąż jest to praktykowane, odkąd dzięki lukom prawnym w 2007 r. zakaz ceremonii upadł.
W Europie jeszcze przed chrześcijaństwem niedźwiedzie były uznawane za królów zwierząt. Niektórzy książęta podszywali się pod ich potomków. Bezczelni. Wielu głosiło, że ich praojcowie, założyciele rodów urodzili się ze związków człowieka i niedźwiedzia. W tamtych czasach uważano taką parę za całkiem płodną, a ich dzieci wychowywano religijnie. Biologiem nie jestem, ale pachnie mi tu jakimś szwindlem. Pomimo sugerowanych kontaktów seksualnych stworzenia te wciąż budziły grozę i często obawiano się wypowiadać nawet ich nazwy. Wołano na nie słowami oznaczającymi kolor futra albo opisami zachowania, jak w językach słowiańskich: zjadacz miodu, złodziej miodu. To właśnie oznacza w języku polskim niedźwiedź. W okolicach XIII wieku misie przegrały walkę o piedestał z lwami; to lwy stały się symbolem rodów oraz królami zwierząt, zaś misie odziano w cyrkowe ubranka.
Słowianie jednak zawsze darzyli niedźwiedzie dużym szacunkiem oraz magicznym znaczeniem. Według ich wierzeń to w postacie niedźwiedzi przebierają się Leszy czy Weles, bóg podziemi. Na terenach słowiańszczyzny nie tyle niedźwiedź był praojcem ludzi, co ludzie praojcami niedźwiedzi. Uważano wtedy, że niektóre gatunki były kiedyś ludźmi, a później z pewnych powodów bogom się odwidziało i zrobili z nich czworonogi. Misie miały jednak ogromną moc magiczną. Potrafiły odpędzić zło, wyleczyć i odgonić demona. Jedno z białoruskich powiedzeń brzmiało, że „niedźwiedź jest mocniejszy od czorta (…), czort się go boi i gdy go dostrzeże, ucieka jak może”. Puchatek 1, szatan 0. Gdy w domu była zaraza, nieurodzaj, przyprowadzano niedźwiednika (taki ktoś z niedźwiedziem na łańcuchu, zazwyczaj wtedy pochodzenia romskiego), a ten czynił dom wolnym od czarów. Gdy ktoś był chory, kładł się na ziemi, a nad nim chodził miś lub deptał go kilkukrotnie, wypychając z niego te dolegliwości. Szczerze – gdyby mnie podeptał niedźwiedź, to kaszel zapewne przestałby być i moim zmartwieniem… Wyjątkową miłością darzą te zwierzęta zwłaszcza Bułgarzy. Wierzyli, że na święto Zwiastowania Marii niedźwiedzie kąpiąc się w rzekach, oczyszczają je dla ludzi. Dzień świętego Andrzeja również jest im tam poświęcany.
W Polsce, jak i na świecie, honoruje się misia różnymi imionami. Arkadia (kraina niedźwiedzi) przekształciła się w Arkadiusza, Urszula to wprost niedźwiedzica, podobnie jak Bruno lub Bernard (co oznacza silny jak niedźwiedź).
A jak kojarzymy niedźwiedzie dzisiaj? Przede wszystkim z pluszakami. Niektórych to zaskoczy, ale wzięły się one od samego Teodora Roosevelta – tego amerykańskiego prezydenta z dużym wąsem. W 1902 r. nie szło chłopu za bardzo na polowaniu, więc jego asystenci przywiązali jednego z niedźwiedzi do drzewa. Roosevelt uznał to za niehonorowe, ale kazał go dobić, by nie męczyć stworzenia. Złośliwi, okrutni dziennikarze opublikowali karykatury tego wydarzenia (podli, źli, nikczemni – tak jest napisane, proszę Państwa, na naszych dziennikarskich kubkach z kawą… Nikczemną kawą). Zainspirowany obrazkiem Morris Michtom stworzył zabawkę i nazwał ją po prezydencie (Teodor, Teddy – ang. teddy bear – miś). A potem poleciało jak domino. Na białym koniu zjawił się Milne, za nim w korporacyjnej karocy Disney, wkrótce doczłapał się Paddington, a za oceanem jest sobie nie od dziś mały Miś Uszatek. Do piersi tulą niedźwiedzie małe, zapłakane pociechy, choć przecież przodkowie nawet mówić o nich nie potrafili bez trwogi. W większości kultur są symbolem siły, mądrości, miłości oraz potęgi. Nie wiem, kto dziś odpowiada za ich PR, ale zatrudniony był ewidentnie po znajomości.
A czym lub kim w ogóle jest słupski niedźwiadek? Pozwolę sobie przypomnieć. Bursztyn jest potężną, magiczną skamieliną. Tysiące lat temu wyrabiano z niego amulety, najwcześniej o kształcie różnych zwierząt, takich jak koń, dzik, ryba lub właśnie niedźwiedź. Dany talizman zwierzęcia chronił posiadacza przed swoim żywym odpowiednikiem oraz pomagał mu w polowaniu na niego. I tak prawdopodobnie figurka dzika oznaczała, że właściciel był zabezpieczony przed dzikami, a złapanie ich przychodziło mu z łatwością. Później dopiero posążki nabrały innych form, nawet ludzkich. Znajdywano je w wielu grobach, co świadczy, że miały chronić nie tylko myśliwych, ale także zmarłych. Takim magicznym niedźwiedziem poszczycić się również mogą słupszczanie, a konkretniej – bursztynowym niedźwiadkiem szczęścia. Dokładne datowanie nie jest znane, ale przypisuje mu się nawet ponad 3,5 tysiąca lat stażu. Miś został odnaleziony w 1887 r. podczas kopania torfu. Jest to figurka mierząca około 10 cm długości, mająca przynosić mieszkańcom miasta szczęście i miłe zdarzenia. Została przekazana Pomorskiemu Towarzystwu Historii i Starożytności w Szczecinie, lecz zanim się to stało, pierwszy znalazca postanowił skromnie dodać swój tuning, dorabiając misiowi oczka. Mimo że historycznie stracił wówczas trochę na swojej wartości, przyznajcie Państwo, czyż nie milszy to pyszczek? Można go dziś w Słupsku oglądać z każdego rogu, choć oryginał – tylko w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Skoro znamy jednak moc niedźwiedzia, nie musimy się tym przejmować – mamy tyle misiów w mieście, że każdy czort przejeżdża obok Słupska i dodaje gazu w piekielnym karawanie, aby szybciej i dalej od tego misiolandu.

 

Źródła:
• A. Strządała, Kulturowa historia niedźwiedzia – od władcy umysłów do dziecięcej maskotki. O książce Michela Pastoureau The Bear. History of a Fallen King (w) Kultura i Wartości NR 1 (5)/ 2013
• https://e-bliskoprzyrody.pl/niedzwiedz-w-kulturze-czlowieka/
• https://encyklopedia.interia.pl/imiennik/news-arkadiusz,nId,2133631
• https://fajnepodroze.pl/niedzwiedz-ciekawostki-informacje-fakty/
• https://miastodzieci.pl/imiona/bernard/
• https://tpn.pl/poznaj/zwierzeta/niedzwiedz-to-nie-mis
• https://www.nps.gov/thrb/learn/historyculture/storyofteddybear.htm
• K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian; Tom II Kultura duchowa cz.1, Warszawa 1967 r.
• M. Turant Niedźwiedź w wierzeniach Słowian https://blog.slowianskibestiariusz.pl/zycie-slowian/zwierzeta/niedzwiedz/
• O. Gemza, Obraz niedźwiedzia w szamanistycznych wierzeniach Tuchalarów oraz ludu Ajnów (w) Tekstura. Rocznik filologiczno-kulturoznawczy nr 10, 2020 r.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here