„Dziadek do orzechów” to jeden z tych ponadczasowych spektakli, które na stałe zapisały się w świątecznym repertuarze. Kojarzymy go z widowisk baletowych, spektakli i przede wszystkim kreskówek. Powstają na podstawie baśniowej opowieści E.T.A. Hoffmanna i bez względu na formę od lat rozpalają wyobraźnię kolejnych pokoleń, będąc jedną z najpopularniejszych świątecznych historii.
2 grudnia spektakl „Dziadek do orzechów” zagości również na słupskiej scenie Teatru Lalki Tęcza. Warto go zobaczyć, ale przede wszystkim doświadczyć.
O spektaklu rozmawiamy z Eweliną Ciszewską, autorką scenariusza, reżyserką, choreografką i scenografką.
Urszula Markowska: Zacznijmy tę rozmowę od scenariusza. „Dziadek do orzechów” to historia, która towarzyszy nam od najmłodszych lat. Powraca w różnych odsłonach w okolicach świąt. Wydawać by się mogło, że przepracowana przez reżyserów w każdy możliwy sposób, wywrócona do góry podszewką, zatem można tą historię opowiedzieć inaczej? O czym jest Twój spektakl?
Ewelina Ciszewska: Akcja dzieje się w bliskiej przyszłości, w wigilijny wieczór, w którym nikt dla nikogo nie ma czasu – rodzice utknęli w cyfrowym świecie. Główna bohaterka Klara, od ukochanego wujka Drosselmayera dostaje w prezencie zabawkę – dziadka do orzechów. Zabawki w pokoju Klary ożywają. Okazuje się, że na dziadku do orzechów ciąży klątwa myszy. Myszy atakują pokój Klary. Na ratunek Klarze rusza Dziadek do orzechów. Ścigani przez Mysiego Króla trafiają do królestwa kwiatowej wróżki i królestwa planet. Zarządzają nimi fantastyczne postaci przypominające mamę i tatę Klary. W końcu dochodzi do ostatecznego starcia. Dziadek do orzechów wygrywa z Mysim Królem. Klara wraca do wigilijnego stołu. Mocą nabytą podczas magicznych podróży przywraca rodzinną atmosferę.
UM: Tytuł został zamówiony przez dyrektora teatru, czy to Twój wybór?
EC: Tytuł oczywiście zamówił Michał Tramer, dyrektor Teatru. Z sentymentem wspominał tę historię i uznał, że święta to dobry czas by do niej wrócić. Ja to wyzwanie podjęłam, ale chciałam w tej historii odnaleźć siebie. Myślałam o tym jak mogę się w niej wyrazić, ale i co mogę przekazać widzom. Od początku wiedziałam jednak, że spektakl musi być ruchowy, bo to jest mój środek wyrazu. Wiedziałam również, że musi być ambitnie i o czymś co mnie dotknie, co mnie wzruszy.
UM: Czy jest szansa, że ten spektakl na afiszu teatralnym pozostanie na dłużej, nie tylko w święta?
Byłoby dobrze, w dodatku, że tych akcentów świątecznych nie ma zbyt wiele. W tym przedstawieniu postanowiłam skupić uwagę na zupełnie innych ważnych rzeczach. Święta się oczywiście pojawiają, ale nie są najważniejsze.
To spektakl przede wszystkim o relacjach. Mam nadzieję zatrzymać na chwilę czas by przyjrzeć się tym naszym najbliższym relacjom przy stole. To historia o sieci powiązań: my – rodzice, ja – brat/siostra, ja – kolega/ koleżanka. Oczywiście wszystko odbywa się w świecie zabawek, ale to właśnie zabawa potrafi często oswoić lęki i strachy. Te ożywające zabawki oczywiście najpierw walczą o siebie, o swoją tożsamość. Klara także walczy o siebie i relację z rodzicami. Chciałaby być zauważona. Podobnie jak jej młodszy brat. Niestety rodzice pędzą w obranym przez siebie trybie kosztem relacji i pozytywnych emocji. Mam nadzieję, że zabiegi, które stosuję w spektaklu pozwolą to dostrzec. Oryginalna historia również nie jest prosta – jest szkatułkowa, pozwala odkrywać wciąż coś nowego, sięgać wciąż głębiej i głębiej. Tu z pomocą przychodzi nam też scenografia. Pojawiają się drzwi jako symbol przejścia. Ważna tu jest również droga Klary, głównej bohaterki. Ona sięga po narzędzia w świecie zabawek i wyobraźni, ale może je zabrać i wrzucić do realnego świata. Bo uważam, że w wyobraźni tkwi wielka siła. Bez tego niewiele może się udać.
UM: Mówisz o intencjach i o tym co chcesz tą historią pokazać. Jak mają tą historię przeczytać pięciolatki? Czy są w stanie zrozumieć przekaz? Wiemy, że bardziej doświadczony widz więcej „wydłubie” sobie z tej historii.
EC: Myślimy obrazami. W spektaklu jest sporo czułości, ale pojawiają się też sytuacje przemocowe (np. z myszami). Dziecko sobie szybko odczyta, co jest dobre, a co złe. Ma szansę postawić się po tej dobrej stronie. Najlepsza sytuacja jest wtedy gdy widz empatyzuje z główną bohaterką czy bohaterem. Wierzę mocno w to, że dzieci będą kibicować Dziadkowi do orzechów i Klarze. Wierzę również w to, że to będzie dobra lekcja. Ta dynamika na scenie, muzyka i kolory składają się na pewną całość. Nie stawiam, że widz, nawet ten dorosły zrozumie cały przekaz jaki kryje się w tej opowieści. Będąc w muzeum czy galerii, patrzymy na obraz i podświadomie wybieramy fragmenty, które potrafią nas zachwycić czy wzruszyć lub uznaniowo przyjmujemy całość. Chcę by tak podchodzono również do mojej, autorskiej wizji… niech każdy bierze tyle ile potrzebuje i to co do niego przemówi. Jesteśmy bardzo różnorodni i na bazie własnych doświadczeń odczytujemy to co jest na scenie. Operowanie metaforą uruchamia w nas jakieś procesy i to jest najciekawsze. Nie wiem więc czy pięciolatek będzie miał aż tak wielką refleksję, że po przyjściu do domu powie: „Mamo zostaw ten telefon, jestem ważniejszy”, choć byłoby to najpiękniejszym z doświadczeń reżysera. Mam wielką wiarę w to, że rodzic, który zasiądzie ze swoim dzieckiem na widowni na taką refleksję będzie gotowy. Obecnie towarem deficytowym jest rozmowa i patrzenie sobie w oczy bez potrzeby zerkania na ekran telefonu. Rodzinne zdjęcia, które znamy przyglądając się życiu internetowemu są w porządku. Wszystko na pozór się zgadza. Jest mama, tata, dzieci pies i kot. Jest uśmiechnięte selfie i choinka jak z magazynu o wnętrzach, jest dbanie o siebie i wygląd. Jest jakaś zadaniowość więc czujemy się potrzebni. Ale komu jesteśmy potrzebni? Dzieci od najmłodszych lat przywiązane do monitorów i ekranów telefonu siedzą cicho, nie wychodzą z kolegami. Nie mówią: pobaw się ze mną, ułóż ze mną puzzle, poczytaj mi książkę. Zatem ta opowieść jest właśnie o tym by poczuć potrzebę relacji i budowania rodzinnych więzi.
Na ten niezwykły spektakl zapraszamy do Teatru Lalki Tęcza już od 2 grudnia.
„Dziadek do orzechów”:
scenariusz, reżyseria, choreografia Ewelina Ciszewska
scenografia Ewelina Ciszewska
muzyka i audiosfera Łukasz Damrych
video projekcje i reżyseria świateł Robert Baliński
asystentka reżyserki i przygotowanie wokalne – Anna Rau
obsada:
Alicja Gierłowska, Izabela Nadobna-Polanek, Anna Rau, Ilona Zaremba, Maciej Gierłowski, Piotr Merecki, Mikołaj Prynkiewicz, Hubert Skonieczka.