„Jesienny Przeciąg Gitarowy” po raz pierwszy odbył się 19 października 2001roku. Po kilku latach przerwy festiwal wraca do Słupska.
Ze Zbyszkiem Bałbatunem, twórcą i wieloletnim dyrektorem artystycznym słupskiego festiwalu rozmawia Piotr Merecki.
Piotr Merecki: Jak to się stało, że do kalendarza słupskich imprez kulturalnych wraca Jesienny Przeciąg Gitarowy? Stara miłość nie rdzewieje?
Zbyszek Bałbatun: Miał już nie wrócić, ale jednak.
Zaczęło się od koncertu, na który namówił mnie Krzysztof Pełech. To było na przełomie wiosnyi lata. Powiedział, że jest w Polsce Joscho Stephan, a zawsze chciałem, żeby
w Słupsku zabrzmiał profesjonalnie gipsy jazz.
Miesiąc temu obudziłem się rano, to był wtorek, i pomyślałem, że po co się męczyć
z jednym koncertem – zróbmy festiwal! I tak wyszło. Po pięciu latach wraca więc Przeciąg Gitarowy.
W takiej samej formule jak pamiętamy go sprzed tych pięciu lat?
Zasadniczo tak. Zmieniają się tylko lokalizacje koncertów. Zupełnie nowe, niektóre nieodkryte do tej pory. Chociażby nowa baszta nad Słupią. Ale też aula Uniwersytetu Pomorskiego, która jest jeszcze całkiem nowa, a ma ogromne możliwości.
Przeciąg bywał już w Motor Rock Pubie, teraz też będzie, z tym, że klub znajduje się także w innej lokalizacji.
Dokładnie, nowy Motor przy ul. Grunwaldzkiej, to teraz miejsce gdzie można bezkarnie głośno grać. Z racji dużej odległości muzyka nie będzie przeszkadzała okolicznym mieszkańcom. A w programie mamy tam koncert 40-lecia formacji Apteka.
Czy to co wydarzy się w listopadzie oznacza powrót Przeciągu na czas dłuższy? Czy to tylko taki przebłysk po pięciu latach i znowu festiwal przepadnie w nicości?
Ja już mam plan na kolejne dwa lata.
I to jest optymistyczne.
Tak myślę.
Ale będą zmiany na pewno. W tym roku wspiera mnie Mateusz Bliskowski, który zagra podczas tegorocznego Przeciągu swój koncert, ale wstępnie rozmawialiśmy już, że będzie powoli przejmował pałeczkę głównego organizatora imprezy.
Zapraszamy zatem na festiwalowe koncerty!
