Dzieciństwo trwa tak długo, jak długo dzieci wierzą w magię.
Teatr Lalki Tęcza przygotowuje dla najmłodszych iście magiczny spektakl,
w którym nie zabraknie czarów, śmiechu i oczywiście czarownicy. Słupsk jest miastem w którym „czarownice” na dobre wpisały się w jego historię. Baszta czarownic, w której więziono kilkanaście kobiet posądzonych o czary, stała się dla jednych haniebną skazą, a dla innych legendą. Przez lata czarownice były symbolem zła, ale też wielkiej i niedostępnej dla innych wiedzy. Dzisiaj świat czarownic wygląda zupełnie inaczej. Wraz z rozwojem nauki przestaliśmy się go obawiać i traktujemy jako świat otwarty na inność i wiedzę. Oswajamy go przez książki, filmy czy właśnie teatr.
Teatr Lalki Tęcza z tematem czarownicy chce oswoić dzieci. Historia Triny Papisten, najsłynniejszej słupskiej czarownicy, opowiedziana była już na wiele sposobów, ale nikt nie opowiedział jej najmłodszym mieszkańcom. Bo jak opowiedzieć ją kilkulatkom? Może, po prostu trzeba napisać dobrą bajkę…
Pomysł na spektakl o słupskiej czarownicy zrodził się już dawno, ale za sprawą Maliny Prześlugi, autorki scenariusza stał się niezwykłą historią, którą będą mogli poznać mali
i duzi widzowie. Gdyż jak zwykł mówić jeden mądry człowiek: „Spektakle są dla wszystkich, ale tylko niektóre dla dzieci”.
Za reżyserię i scenografię spektaklu odpowiada Lucia Vrana Svobodová. W słupskiej Tęczy reżyserowała i wykonała scenografię do spektaklu pt. „O trzech zaklętych królewnach, czyli opowieści rozbójników”. Jest również autorką scenografii do 4 filmów, o pomorskich legendach w adaptacji Teatru Lalki Tęcza. Na co dzień jej artystyczną pracę i dobre projekty możemy podziwiać w teatralnym foyer.
O tym jaki to będzie spektakl i gdzie szukała inspiracji rozmawiam z reżyserką
„Czarownic”.
Jak opowiedzieć kilkulatkom trudną historię słupskiej „czarownicy”?
Malina Prześluga napisała niezwykłą bajkę przeznaczoną dla dzieci 8+. Dzięki temu była szansa na dobrą rozbudowę akcji, ale też na nawiązanie relacji z głównymi bohaterami. Oczywiście chcieliśmy sztukę dopasować do obecnych czasów, bez średniowiecznych smoków i czarownic na miotłach. Podstawą do pracy była tu inspiracja słupską historią
i Triną Papisten. To było wielkie wyzwanie zarówno dla autorki scenariusza jak i dla mnie jako reżyserki, bo jak opowiedzieć tak tragiczne losy dzieciom? Jak zrobić z tego dobrą historię?
Patrząc na efekt naszej pracy wydaje mi się, że misję spełniliśmy dobrze. Sztuka
z pewnością spodoba się młodemu widzowi, ale i rodzicom. Było mi pewnie o tyle łatwiej, że ja nie podchodzę do dzieci jak do maluchów, ale jak do „małych dorosłych”. Oni, po prostu, nie mają jeszcze tego bagażu doświadczeń, ale odczuwanie świata, wyobraźnia
i wrażliwość jest w nich już bardzo duża. W dodatku, w lot łapią żart, czy sarkazm. Mają również świadomość, że na świecie zdarza się śmierć, choroby, czy smutek. Zatem proces komunikacji z dziećmi w kontekście tematu czarownic jest bardzo prosty, bo świat magii, wiedźm, czy fantazji jest im bardzo bliski. Chyba nie ma dziecka, które nie znałoby „Opowieści z Narnii”, „Harrego Pottera” czy tak lubianej Wednesday Addams. Ale ten niezwykły świat spotykają prawie we wszystkich bajkach, które całe oparte są na fantazji,
a ich zadaniem jest rozbudzać w dzieciach ciekawość i wiarę w magiczne historie.
Spektakl uczy dzieci akceptacji tego, co inne?
Dzieci w swoim świecie mają dużo tolerancji i akceptacji wobec inności. Nie zwracają zbytnio uwagi na kolor włosów, czy strój. Fascynują się i podziwiają wyjątkowe umiejętności rówieśników. Do swojego świata wyobraźni zapraszają koleżanki i kolegów wspólnie tworząc np. polowanie na smoki, grupę szalonych i niezwyciężonych bohaterów, czy bal u wróżek.
Korzyści rozwojowe wynikające z magicznego myślenia mogą pozostać z nami na całe życie. Magia bowiem robi sporo dobrego, gdy pozwolimy jej działać w dziecięcym świecie wyobraźni.
Magia wzmacnia, bo bohaterowie fantastycznych bajek i baśni są wzorami, do których dziecko aspiruje. Mając takie wzorce oraz poczucie uczestniczenia w magicznym świecie, gdzie każdy może mieć jakąś moc, dziecko nabiera odwagi, by mierzyć się z własnymi, całkiem rzeczywistymi lękami, czy problemami.
Myślenie magiczne rozwija przede wszystkim wyobraźnię, w której wszystko jest możliwe, więc dzieci mogą rozhulać swoją wyobraźnię z absolutną swobodą, a to początek kreatywności i wiary w możliwość tworzenia.
Spektaklem „Czarownice. Magia jest!”, zapraszam dzieci na kolejną, zupełnie nową przygodę. Pokazujemy im również, że bycie innym jest dobre i ciekawe. Chcemy dzieci otwierać na poznawanie siebie i swojej wyjątkowości. Pokazujemy, że warto lubić się wzajemnie, bez względu na różnice. Spektakl z pewnością jest dobrym powodem do rozwinięcia dyskusji z dziećmi podczas lekcji, czy przy rodzinnym stole.
Gdybyś jako reżyserka, miała wybrać jedną najważniejszą rzecz, którą tym spektaklem chcecie przekazać młodemu widzowi, to co by to było?
To dość trudne zadanie, bo do przekazania ważnych rzeczy jest naprawdę dużo. Ale chyba dla mnie, najważniejszą lekcją jest nauka bycia ze sobą i odwagi do bycia sobą. Malina Prześluga w swoim tekście przekazuje jak wielką wartością jest wspólne działanie. Tylko wspólnie osiąga się dobry wynik i obiera wielkie cele.
Podejrzeliśmy już trochę scenografię i piękne lalki. Co było inspiracją do ich tworzenia?
Ira, czyli główna bohaterka inspirowana jest kilkoma postaciami, ale też różnymi epokami. Z pewnością ktoś dojrzy tam wspomnianą wcześniej Wednesday. Doszukać się też można Tima Burtona, ale również związanego ze Słupskiem Georga Grosza. Cała scenografia nawiązuje oczywiście do Słupska. Tłem będzie choćby baszta czarownic, czy biblioteka. Całą uwagę skupiamy jednak na lalkach. Wskazaniem było również, by zrobić spektakl bez projekcji. Ale jak czarować bez projektorów, czy hologramów? Zostawiłam więc nową technologię i sięgnęłam po grafoskop, co jak się okazuje przyniosło niezwykły efekt. Będzie oczywiście sporo nowych i bardzo kolorowych lalek. Dzieciaki z pewnością je pokochają.
To wszystko dopełni i ubarwi wspaniała muzyka skomponowana przez Miłosza Sienkiewicza.
Z pochodzenia jesteś Słowaczką, ale miałaś również możliwość podglądania mistrzów lalkarstwa w Czechach. Czy realizując spektakl przeniosłaś na słupską scenę słowacką i czeską sztukę lalkarstwa ?
Polscy lalkarze są bardzo precyzyjni. Cała lalkarska scena jest dość konkretna, z przewagą zadumy i powagi. To jest niezwykle piękny świat, ale ja nauczyłam się tej czeskiej
i słowackiej sceny, czyli bardziej dowcipnej i „w tzw. kratkę”. Oznacza to, nic innego, jak animację tego co potrzebne, bez zbędnych dodatków. Oznacza to również, sporą dawkę czeskiego humoru. Z pewnością spektakl będzie się różnił od polskich produkcji.
Jak zachęcić młodego człowieka, a bardziej jego rodziców, by chcieli przyjść na ten magiczny spektakl? W ofercie jaką dostarcza nam świat Internetu, czy filmu oraz nowoczesnej technologii, teatr bywa już mało atrakcyjny.
To jest obecnie wyzwaniem każdego teatru. Od lat patrzymy na kurczącą się widownię, ale teatr lalkowy ma sporą przewagę nad innymi scenami. Bajki i magia jest w teatrze prawie na wyciągnięcie ręki. To dla młodego człowieka zawsze jest dużym przeżyciem, bo aktor na scenie jest prawdziwy i zdarza się nawet, że wchodzi w interakcję. A przed ekranem telewizora, czy telefonu jest to niemożliwe. Poza tym, łatwiej się z głównym bohaterem utożsamić i na chwilę być częścią tej niezwykłej przygody.
Do przeżycia całkiem nowej przygody w Teatrze Lalki Tęcza, zapraszamy już
w piątek 4 października na godz. 17:00 oraz w sobotę 5 października na godz. 11:00.