Początek grudnia ubiegłego roku był nie tylko odliczaniem dni do Świąt Bożego Narodzenia, ale także do momentu, w którym Kobylnica stanie się miastem.
Od 1 stycznia 2025 roku w regionie słupskim funkcjonują cztery miasta: Kępice, Kobylnica, Słupsk oraz Ustka. Niemniej jednak radość ze zdobycia praw miejskich zakłóciła podjęta przez Radę Miejską w Słupsku uchwała intencyjna o poszerzeniu miasta Słupska kosztem Gminy Kobylnica oraz Gminy Redzikowo. W przypadku Gminy Kobylnica mowa o części północnej miejscowości Kobylnica (do torów) oraz o Bolesławicach.
Rozłam SPOŁECZNOŚCI
Gmina Kobylnica to przede wszystkim ludzie – ci, którzy mieszkają w niej od lat, i ci, którzy zdecydowali, że to właśnie tutaj chcą zamieszkać. Tworzymy wspólnotę, której zależy na przyszłości naszego samorządu. Zagarnięcie naszych terenów przez Słupsk sprawi, że gmina straci blisko 3,5 tysiąca mieszkańców! To prawie 25 procent naszej społeczności!
W gminie Kobylnica zameldowane są 13 643 osoby. Sama Kobylnica liczy 4 991 mieszkańców. Obszar, który miasto Słupsk chce przejąć, jest zamieszkany przez 1 926 osób, co stanowi ponad 38,5% mieszkańców Kobylnicy. Z kolei Bolesławice to 1481 zameldowanych osób. Po aneksji przez Słupsk stracilibyśmy wszystkie zurbanizowane tam tereny. Z gminy liczącej ponad 13,5 tysiąca mieszkańców stalibyśmy się samorządem
z dziesięciotysięczną populacją.
Wpływ na OŚWIATĘ
Zmiana granic to również zmiana obwodów szkół, a tym samym duży, negatywny wpływ na funkcjonowanie całej oświaty w gminie Kobylnica. Obecnie mamy pięć szkół podstawowych
(SP im. Polskich Olimpijczyków w Kwakowie, SP im. Jana Kochanowskiego w Kończewie, SP im. Polskich Noblistów w Sycewicach, SP im. Książąt Pomorskich w Słonowicach oraz SP im. Kornela Makuszyńskiego w Kobylnicy). Do wszystkich szkół na terenie gminy Kobylnica uczęszcza 1492 dzieci, z tego aż 63,47 proc. do szkoły podstawowej w Kobylnicy, która jest szkołą obwodową dla miejscowości Kobylnica, Bolesławice, Łosino i Widzino. Jest to największa szkoła w gminie, do której uczęszcza 948 uczniów, w tym 906 do klas I- VIII oraz 44 do oddziałów przedszkolnych. Na terenach, które chce zagarnąć Słupsk, mieszka około 360 uczniów tej szkoły.
– W gminie Kobylnica liczba ludności stale wzrasta, a tym samym w naszym samorządzie mamy coraz więcej dzieci – mówi Anna Gliniecka-Woś, burmistrz Kobylnicy.
To rzecz, z której możemy być dumni, ale i sprawa, o której nieustannie myślimy, aby uczniów było nie tylko więcej, ale żeby mieli też coraz lepsze warunki do nauki. Prowadzimy inwestycje, które mają podwyższyć standardy lokalowe, także poprzez przeznaczanie nowych pomieszczeń dydaktycznych na potrzeby szkoły w Kobylnicy. We wrześniu 2021 roku zmodernizowane pomieszczenia po byłej mleczarni przy ul. Szczypińskiej, których remont kosztował 4 miliony złotych, stały się miejscem, gdzie funkcjonuje siedem oddziałów klas I-II. Naukę pobiera tam 148 dzieci. Uczniowie mają zapewnioną salę do ćwiczeń gimnastycznych oraz salę integracji sensorycznej. Utrata tej lokalizacji na rzecz miasta radykalnie pogorszy funkcjonowanie Szkoły Podstawowej w Kobylnicy, wymuszając wprowadzenie pełnej zmianowości. Trudno bowiem zakładać, że wszyscy uczniowie, którzy zamieszkują tereny, które Słupsk chce zaanektować, przeniosą się do szkół na terenie Słupska, zrywając wypracowane więzi rówieśnicze i środowiskowe. Należy zaznaczyć, że przyłączenie wnioskowanych przez Słupsk terenów wiąże się ze zmianą obwodów szkół zarówno na terenie gminy Kobylnica, jak i na terenie miasta Słupska. 361 uczniów szkoły
w Kobylnicy, co stanowi ok. 25 proc. uczniów wszystkich szkół na terenie gminy Kobylnica, stanie się mieszkańcami Słupska. Będzie to miało olbrzymie negatywne konsekwencje dla funkcjonowania całej oświaty w gminie Kobylnica, zarówno od strony finansowej, organizacyjnej, jak i kadrowej.
Utrata połowy PRZEDSZKOLI
Na terenach wnioskowanych do włączenia przez miasto znajdują się trzy spośród sześciu przedszkoli funkcjonujących na terenie gminy. Są to dwa przedszkola niepubliczne „Kraina Malucha” i „Franio” oraz jedno publiczne „Cavallo”, które rozpoczęło swoją działalność
1 września 2024 roku, a więc zaledwie pół roku temu. Inwestycja ta kosztowała ponad
4 miliony 375 tys. złotych. Przedszkole powstało, aby uzupełnić sieć placówek publicznych na terenie samorządu. Aktualnie uczęszcza do tej niego 131 dzieci, w tym 73 mieszkające na terenach zagrożonych włączeniem do Słupska oraz 58 dzieci z pozostałych terenów gminy. Do przedszkola uczęszczają wyłącznie dzieci z naszego samorządu.
Straty dla CAŁEJ GMINY
Utrata Bolesławic oraz części Kobylnicy oznacza ogromne straty finansowe. Samorząd wycenia je obecnie na około 22 miliony złotych. Aby zobrazować, jak wielka jest ta kwota, możemy przytoczyć dane z tegorocznego budżetu, który wynosi prawie 148 milionów złotych. Wydatki inwestycyjne na bieżący rok to 35,3 miliona złotych. Utracone 22 miliony stanowią aż 62 proc. tej kwoty. Te 22 miliony straty to bardziej optymistyczne szacunki, gdyż z każdym rokiem kwota ta będzie rosła. Rzeczone 22 miliony to składowa wielu czynników: wpływów z tytułu podatków i opłat lokalnych (m. in. podatek od nieruchomości, rolny, leśny czy od środków transportowych – razem około 9 milionów złotych). Z tytułu udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych straty wyniosłyby minimum 12,5 mln złotych, natomiast z tytułu udziału w podatku dochodowym od osób prawnych – około 800 tys. zł. Szacunki te bazują na dostępnych obecnie danych, przyjętych dla wyliczeń udziałów w podatkach dla gmin na 2025 rok. W związku z tym, że zależą one m.in. od dochodu każdego mieszkańca gminy, należałoby przyjąć, że kwoty te z roku na rok będą stawały się coraz większe.
– Warto dodać, że finanse gminy są obecnie w dobrej kondycji, a rok 2025 planujemy skończyć z nadwyżką około 4,5 miliona złotych. To naprawdę coś, czym nie każdy samorząd może się pochwalić – mówi Anna Gliniecka-Woś, burmistrz Kobylnicy.
Co ważne, ta nadwyżka zostanie przeznaczona na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Jeśli stracimy część terenów, czeka nas regres i zachwianie w dotychczas stabilnej sytuacji. Miasto Słupsk chcąc zawłaszczyć te ziemie szykuje prosty „skok na kasę”, przejęcie tego, na co ciężko pracowali inni. Na obszarach, które próbuje odebrać sąsiadom jest niewiele terenów pod inwestycje, ale tak jak w Kobylnicy czy Bolesławicach są podatnicy, a więc szybkie pieniądze, które miałyby od razu zasilić budżet Słupska, bez wysiłku. To jest cały pomysł na rozwój Słupska. Zabrać to, co przez lata wypracowali inni. Burmistrz wskazuje, że Słupsk powinien w pierwszej kolejności zatroszczyć się o to, co już posiada, zamiast wyciągać ręce po włości sąsiadujących gmin.
– Do Słupska 60 lat temu przyłączono wieś Ryczewo. Do dziś doczekała się jednej linii autobusowej obsługującej ten obszar. Dla porównania gminę Kobylnica – za co płacimy MZK i ZIM Słupsk – obsługują dwie linie: numer 5 i 10. Dwa lata temu przejęty został teren strefy przemysłowej Płaszewko – do dziś, mimo obietnic, nie jeździ tam ani jeden autobus, a pracuje tam kilkaset osób – mówi Anna Gliniecka-Woś.
Zgodziliśmy się, aby samorządy z powiatu słupskiego wspólnie zbudowały nowe schronisko dla zwierząt w Słupsku. Do inwestycji za 7 milionów złotych, nadzorowanej przez miasto Słupsk, wciąż dopłacamy, bo dwuletni obiekt jest wciąż naprawiany, na co dodatkowo wydaliśmy już 1,5 mln złotych. Miasto nie doszacowało budowy ringu na ponad 30 mln,
a budowy nowej siedziby Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie na kilkanaście milionów. EMCEK poprawiany jest za pół miliona, choć remont zaledwie kilka lat temu kosztował prawie 6 mln zł. Może więc problemem nie są sąsiedzi, ale jakość zarządzania Słupskiem
i nadzór Rady Miasta?
Najbardziej DOCHODOWE TERENY
– Wbrew narracji władz Słupska, tereny, które miasto chce zawłaszczyć, nie mają służyć rozwojowi, ale szybkiemu zastrzykowi środków, które trafiłyby do budżetu. Słupsk, argumentując chęć poszerzenia granic, powołuje się na brak terenów inwestycyjnych – zarówno pod przemysł, jak i pod mieszkalnictwo. Tymczasem miasto niedawno rozrosło się kosztem Gminy Redzikowo, a tereny, które przyłączono, wciąż nie są zagospodarowane, pomimo potężnej kwoty prawie 80 mln złotych, jaką rząd przekazał na ten cel. Niedawno podpisano umowę na uzbrojenie terenów pod inwestycje w Słupsku. Miasto ma w sumie około 200 hektarów gruntów, z których nie zdołano zagospodarować nawet kawałka – mówi burmistrz Kobylnicy.
– Dla porównania, tereny wolne pod inwestycje, którymi dziś dysponuje Słupska Specjalna Strefa Ekonomiczna w okolicach Słupska, to 49 hektarów. W Słupsku do dyspozycji jest cztery razy więcej obszarów dla inwestorów niż ma Pomorska Agencja Rozwoju Regionalnego. Dla tych obszarów nie pozyskano jeszcze nawet jednego inwestora, a władze Słupska już argumentują, że możliwości rozwoju się zakończyły. Warto podkreślić, że Słupsk sięga po tereny mocno zurbanizowane oraz obfitujące w przedsiębiorców, a nie jak twierdzi z potencjałem inwestycyjnym. Sklepy Obi, Auchan, Biedronka, Dino, Agata Meble, centrum handlowe „Pod wiatrakami”, liczni dealerzy samochodowi, firmy takie jak Indeka, Polipol, Scania, stacje benzynowe i wiele innych mniejszych lub większych biznesów prowadzi działalność na zagrożonych terenach. Łącznie to aż 336 podmiotów! To także duże, nowoczesne osiedla mieszkalne oraz tereny już uzbrojone, zagospodarowane
i doinwestowane.
Pieniądze, których NIKT NIE ODDA
– Przez lata władze Kobylnicy starały się rozwijać i mądrze inwestować w infrastrukturę. Tereny, których przyłączenia chce Słupsk, obfitowały w budowy dróg, sieci wodnokanalizacyjnych, tworzenie miejsc rekreacji. Łącznie na inwestycje na tych terenach przeznaczono prawie 50 milionów złotych. Na tę kwotę składają się przedsięwzięcia już zakończone oraz te w trakcie realizacji, jak chociażby duży projekt przebudowy ciągu ulic Szczecińskiej w Kobylnicy oraz Słupskiej w Bolesławicach. Na ten cel gmina przeznaczy ponad 6 milionów złotych. Umowa została podpisana, ale prace jeszcze się nie rozpoczęły. Czy Słupsk w swoim napiętym budżecie znajdzie środki na dokończenie tej inwestycji?
Czy jeśli gmina Kobylnica poniesie koszty, to Słupsk wypłaci rekompensaty dla samorządu? Rozwój nie musi być równoznaczny z grabieżą terenów. Rozwój to współpraca, wspólne wyznaczanie celów i dbałość o dobrobyt każdego z mieszkańców – mówi Anna Gliniecka-Woś.
– Miasta Słupsk nie ma w Słupskim Związku Powiatowo – Gminnym, są wszystkie inne samorządy z naszego regionu. Pozyskaliśmy i podzieliliśmy wspólnie ponad60 mln.
I pozyskujemy kolejne środki na rozwój. W kwestii rekompensat za tarczę antyrakietową
z 335 mln złotych przy zgodzie wszystkich samorządów naszego powiatu najwięcej, bo 200 mln złotych dostał Słupsk. Nasza wola współpracy i wspólnego tworzenia regionu
i aglomeracji słupskiej jest. A Słupska? W grudniu słupski ratusz przysłał mi dwie prośby
o finansowe wsparcie filharmonii oraz budowy nowej hali sportowej. Moja odpowiedź jest jasna. Jesteśmy skłonni bardzo poważnie taką prośbę rozważyć, ale na zasadach partnerskich. Szanując swoją podmiotowość, samodzielność oraz integralność terytorialną gmin. Bycie liderem to też umiejętność rozsądnego dzielenia zadań, szanowania członków zespołu i budowania wspólnej wizji na przyszłość. Władze Słupska zamiast współpracy
i budowania proponują półroczną wojnę. Reda, Rumia, Wejherowo, Gdynia nie tracą czasu na wojnę o ziemię, ale tworzą aglomerację, szukają synergii i przestrzeni do współpracy. Projekt poszerzenia granic Słupska to destrukcja całego regionu słupskiego -podsumowuje burmistrz Kobylnicy.