Osobista relacja z podróży…

0
138
Danuta Sroka

Aby zrozumieć Stany Zjednoczone Ameryki trzeba tam przez chwilę pomieszkać, posłuchać amerykańskich opowieści, wpleść się w społeczność, poczytać, pooglądać, posmakować… Moją podróż do Stanów opiszę z perspektywy czasowej ukierunkowanej na przeszłość, ale też na przyszłość, bowiem bez wczoraj nie byłoby dzisiaj. Sporo mnie ta podróż nauczyła.

Od pobytu w USA minęło 7 lat. Ktoś powie, że obudziłam się po latach i zignoruje tekst, ktoś inny go przeczyta. Tak właśnie jest z odbiorem treści, wszak każdy z nas ma prawo wyboru, bo każda minuta jest cenna w życiu. Jeśli lubicie podróże przeszłości, zapraszam do moich przeżyć.

Jak w filmie…

Już na lotnisku w Waszyngtonie poczułam coś w rodzaju filmowego „odlotu”. Czekał na nas uśmiechnięty przewodnik Marek (American Polish), z kartką informacyjną podniesioną do góry oburącz. Tak właśnie wyobrażałam sobie powitanie, jak z filmu! Wsiedliśmy do wygodnego klimatyzowanego vana i chłonęliśmy pierwsze chwile w ogromnym kraju. Waszyngton nas zauroczył od pierwszego wejrzenia. To miasto ma klimat, jest pełne historycznych miejsc, dostojne i szokujące. Doświadczyliśmy w nim ciszy nocą – mieszkając nieopodal Białego Domu, i gwaru dnia przy U Street – Ulicy, która nigdy nie śpi.

Był późny wieczór, w jednym z zaułków wyskoczyły dwa szczury, a worki ze śmieciami stały tuż przy krawężnikach. Nocą ekipy sprzątające zabierały te tony odpadków ludzkiego trwania i wywoziły na wysypisko, gdzie przetwarzano je na rozmaite materiały lub leżakowały, gniły i śmierdziały. Następnego dnia, o szóstej rano, gramy w „rzucanki” na wypucowanym miejskim trawniku. Do gry włączają się ludzie
z ulicy. Pod drzewami kilkadziesiąt osób medytuje. Pijemy kawę z dolewką i jemy jabłka. Wojtek, nasz tłumacz i przewodnik, od początku zaskakuje pomysłami. W mojej opowieści używam narracji mnogiej, bowiem zaprzyjaźniłam się z Anką, aktywistką z Warki, Sebastianem z Sanoka i Wojtkiem, dyrektorem Biblioteki Suskiej.

Jak się znalazłam w USA?

Do Stanów leciałam z grupą wspaniałych ludzi, społeczników, pozytywnie wkręconych
w życie obywatelskie w Polsce. P
rzebywałam tam na zaproszenie Departamentu Stanu w ramach prestiżowego programu wymiany zawodowo-kulturowej – International Visitor Leadership Program (IVLP). Organizowany od 1940 roku przez amerykański Departament Stanu program IVLP, ma na celu wzmocnienie porozumienia między USA, a innymi krajami. W 2017 roku wybrano dziesięć osób
z Polski, liderek i liderów działających w różnych przestrzeniach. Wzięto pod uwagę obszar kultury, samorząd, szkolnictwo wyższe i organizacje pozarządowe.
Tematem wizyty było zaangażowanie obywatelskie w małych i średnich miastach „City Leaders in USA – amerykańskie inspiracje dla polskich społeczności”. Wszystkich nas połączyła Szkoła Liderów PAFW oraz chęć inwestycji w siebie. I tak właśnie było ze mną. Miałam szczęście, napisałam projekt i dostałam zaproszenie. Cieszyłam się jak dziecko, bo od dziecięctwa marzyłam o podróży za Ocean. Lecieliśmy z Warszawy do Waszyngtonu przez Amsterdam. Otrzymaliśmy duże wsparcie z Fundacji Szkoła Liderów PAFW, Polsko-Amerykańskiej Fundacja Wolności i Ambasady Stanów Zjednoczonych Ameryki w Polsce (U.S. Embassy Warsaw).

Ustalony – specjalnie dla naszej grupy, program – pozwolił na zapoznanie się z zasadami funkcjonowania administracji Stanów Zjednoczonych, samorządu, instytucji kultury, organizacji pozarządowych i biznesu. Przy czym, wzięto pod uwagę nasze kompetencje i nasze potrzeby. W ciągu dwóch tygodni od 14 do 27 maja 2017 roku odwiedziliśmy w sumie pięć miast, a mianowicie: Waszyngton D.C. (Dystrykt Kolumbia), Annapolis (Maryland), Kalamazoo (Michigan), Detroit (Michigan), Hamtramck (Michigan) i Nowy Jork (poza programem). Spotykaliśmy się z zaangażowanymi w sprawy społeczne osobami, aktywistami
z organizacji
non profit, przedstawicielami władz federalnych, stanowych i lokalnych, naukowcami
i sędziami (sędzią stanowym) oraz z amerykańskimi rodzinami, po to, by dowiedzieć się jak w praktyce funkcjonuje przywództwo, w jaki sposób mieszkańcy są angażowani w pracę rozwojową swoich miast oraz czym jest decentralizacyjna natura rządu i jaki to może mieć wpływ na proces podejmowania decyzji. Przyjrzałam się
mechanizmom angażowania młodzieży w usługi społeczne na Uniwersytecie
w Waszyngtonie, odwiedziłam największą na świecie Bibliotekę Kongresu i poznałam kulisy pracy samorządu w stolicy stanu Maryland – Annapolis.

W Departamencie Stanu w Waszyngtonie omówiono bardzo szczegółowo system rządu Stanów Zjednoczonych, w których władza państwowa podzielona jest pomiędzy rząd centralny i rządy stanowe. Stany – poszczególne części składowe federacji – są podmiotami, w których obowiązuje prawo stanowe. Najwyższym aktem prawnym jest Konstytucja, która traktowana jest jak świętość. Słowa zapisane
w Konstytucji są niepodważalne. Ona ustanawia klasyczny trójpodział władzy na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Największe uprawnienia posiada prezydent, który powołuje gabinet i sprawuje kierownictwo ogólne nad polityką państwa. Poszczególne władze uzupełniają i ograniczają się wzajemnie, niekiedy blokują. I to jest właściwe, bowiem zapobiega próbom zagarnięcia całości władzy przez jeden organ. Amerykański Parlament – Kongres zbudowany jest z dwóch izb – Reprezentantów i Senatu, przy czym Senat jest Izbą Wyższą. W izbach zasiadają w większości członkowie dwóch partii politycznych – Demokraci i Republikanie. Oczywiście obowiązuje wybór powszechny, przedstawicieli jednomandatowych okręgów wyborczych i stanów. Nad wszystkim czuwa Sąd Najwyższy.

Na tym zakończę ów przydługi wstęp, by przedstawić Stany z własnej perspektywy.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło, jednakże Ameryka pozostała w moim sercu. Nawiązałam sporo relacji, poznałam samorządowców, przysłuchiwałam się opowieściom aktywistów działających
w przeróżnych organizacjach, osób zaangażowanych w biznes, bibliotekarzy, przypadkowo poznanych ludzi i naszych przewodników po Stanach Zjednoczonych Ameryki: Eli, Marka i Wojtka, Amerykanów polskiego pochodzenia. Podczas kolacji, w typowym amerykańskim domu w Kalamazoo, poznałam prof. Andrzeja Stanisława Targowskiego, jednego z pionierów informatyki stosowanej w Polsce. Zaciekawił go temat Bałtyckiej Biblioteki Cyfrowej, projektu, z którego wciąż jestem dumna, a od którego zostałam odsunięta.


CDN.
Danuta Maria Sroka

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here