Walentynki woskiem i rzemieniem lane

0
241
Luperkalia, Museo del Prado, Madryd, żródło Wikimedia Commons
- reklama -

Miłość to zjawisko niezmiernie ważne dla ludzi.
Niektórzy twierdzą, że wręcz niezbędne do życia (wraz z serialowym dr. House’em wyżej cenimy tlen). Nic więc dziwnego, że zakochani, wraz z wszystkim, co wiąże się z romantycznymi uczuciami i porywami serca, doczekali się własnego święta – walentynek.

Nie zapominajmy jednak, że to również dzień osób chorujących na epilepsję oraz przypadłości psychiczne…

Skąd się to całe święto wzięło? Część badaczy sądzi, że ma ono korzenie już w starożytnym Rzymie i pochodzi od obchodzonych 15 lutego luperkaliów. Były one związane bardziej z kultem płodności niż samego zakochania – czczono wówczas bożka Luperkusa, Junonę i Fauna. Dokonywano rytuałów oczyszczenia; prawie nadzy młodzi mężczyźni biegali wokół wzgórz i budynków, uderzając przechodniów rzemieniami zrobionymi ze skór ofiarnych kóz (miało to usuwać ludzką zmazę). Starano się uderzać zwłaszcza kobiety, aby sprowadzić na nie płodność i łatwy poród. Jak widać, 50 twarzy Greya ma w sobie coś z tradycji… Był to ważny czas dla Rzymian, więc przygotowania i obrządki zaczynano dzień wcześniej – 14 lutego, kiedy to mężczyźni starali się znaleźć życiową partnerkę. Urządzano miłosną loterię, młodzieńcy losowali w urnie imię partnerki, z którą spędzić mieli Luperkalia lub okres trwający nawet do kolejnych świąt.
Nie można jednak nie wspomnieć tutaj o postaci, od której rytuał wziął swoją nazwę, czyli świętego Walentego. Święty Walenty, zanim został świętym, był lekarzem, a później duchownym i biskupem w Cesarstwie Rzymskim w III w. (bo oczywiście wszystkie drogi prowadzą do Rzymu). Ówczesny cesarz nie miał zbyt romantycznej duszy; w jego sercu było przede wszystkim wojsko. Zastanawiając się, co zrobić, żeby więcej chłopa do armii zachęcić, wpadł na dość niedorzeczny pomysł i zakazał zawierać śluby osobom płci męskiej między 18. a 37. rokiem życia. Dzięki temu armia miała być większa i lepsza, bo panów w koszarach nic by nie rozpraszało. Święty Walenty nie bez powodu został patronem zakochanych – odważnie łamał rozkazy cesarskie i potajemnie udzielał ślubów młodym kadetom. Władca chyba nie był tym specjalnie zachwycony, ponieważ kazał wtrącić Walentego do mało przyjemnego, więziennego M2. Ponieważ jak na złość nie kręcił się tam wtedy żaden uporczywy, biurokratyczny kronikarz, mamy niejasne przekazy dalszej historii. Istnieje kilka wersji legendy, a jedna z nich mówi, że Walenty zasiedlając celę, zakochał się w niewidomej córce swojego strażnika (zanim się jakaś duszyczka oburzy – celibat wprowadzono sporo wieków później, więc facet jeszcze legalnie mógł się kobietami zainteresować). Walenty miał nawet dokonać cudu i uzdrowić dziewczynę. Kiedy się o tym cesarz dowiedział, był zły. Oj, był bardzo zły. Ewidentnie nie fan Jane Austen. W każdym razie chcąc pozbyć się uwierającego problemu, kazał Walentego po prostu stracić. Biedny były biskup zdołał jedynie napisać list do ukochanej z podpisem „Twój Walenty”. Wyrok wykonano 14 lutego 269 r.
Historia smutna, ale właśnie na jej cześć wymyślono zwyczaj dawania sobie kartek walentynkowych z podpisem „Twój Walenty”. Ponoć rozpropagowali go już w średniowieczu i nowożytności przede wszystkim Brytyjczycy. Jest on więc oczywiście bardziej popularny na „zgniłym” Zachodzie; do Polski dotarł dużo później, bo dopiero na koniec XX w. Dzisiaj też znajduje u nas wielu zagorzałych hejterów, a single spoglądają na ten dzień z lekką odrazą, pocieszając się jedynie pełniejszym niż koledzy w związkach portfelem.
Czy w Polsce było coś podobnego do walentynek? U Słowian oczywiście zakochani mieli okazję do wznoszenia toastów za swoją miłość, ale podczas zupełnie innej pory roku. Noc Kupały obchodzono w dniu przesilenia letniego około 21-22 czerwca. W niektórych regionach nazywano ją sobótką lub palinocą. Rozpalano ogniska, spalano zioła, wróżono sobie przyszłość, zwłaszcza tę dotyczącą zamążpójścia. Wykonywano przeróżne rytuały, głównie związane z ogniem. Bo jak się bawić, to z hukiem. Jak widać, dawniej robiliśmy lepsze imprezy. Święto otwierało także możliwości kąpania się w najróżniejszych akwenach, ponieważ do tego momentu grasowały w nich upiorne stworzenia mogące zakończyć żywot delikwenta. Za to kto był zdrów, a tańczyć z pannami nie chciał, wyruszał szukać zioła, ale w przeciwieństwie do dzisiejszych śmiałków ówcześni nie szukali marihuany, ale oczywiście legendarnego, magicznego kwiatu paproci. Może to brzmi, jakby pomysłodawca był po dobrym joincie, ale miało to wówczas duży sens, a wielu wiązało z tym kwiatem nadzieje na odmianę swojego losu. I… konta w sakiewce.
Wszelkie te czynności wykonywano w porze letniej, ciepłej i bez śniegu, co ma większy sens niż mrożenie sobie odwłoków w połowie zimy. 14 lutego nie pozostawił Polski bez własnych tradycji, których jednak nie kierowano do zakochanych, a raczej do osób niestabilnych psychicznie i epileptyków. Nasze prababki wykonywały wówczas tzw. wota (dary wotywne), czyli religijne dary w dziękczynnej lub błagalnej intencji. W większości wykonywano je z wosku pszczelego, który w niektórych regionach przyrównywano do złota (gdyby ta waluta wróciła, pierwsza zakładam pasiekę!). Szczególnie popularne było obchodzenie tego święta na Kurpiach, gdzie woskowe ofiary przyjmowały najróżniejsze kształty: serca, rąk, kulek. Te przypominające ludzi wykonywano w intencji chorych dzieci, lecz Kościół na te akurat formy nie patrzył przychylnym okiem (ale swego czasu nawet widelce uznawano za wynalazek diabelski; w piekle mają chyba biuro patentowe). Z tymi rękodziełami trzykrotnie obchodzono ołtarz, kurz z desek kościelnych wykorzystywano jako lekarstwo (biedni alergicy), a przede wszystkim wznoszono modlitwy, przy czym starano się nie wymawiać nazwy choroby, aby nie prowokować losu.
Na Pomorzu (np. w Kiełpinach) wykonywano z wosku ogromne świece. Do świętego Walentego modlili się gorliwie rybacy. Walentynki, zwłaszcza dla osób, które pracowały lub funkcjonowały przy wodach, były również ostrzeżeniem. O tej porze roku lód bywał łamliwy (mówię bywał, bo dzisiejsza pogoda się do dawnej nie umywa). Lekkomyślne osobistości nie zwracając należytej uwagi, mogły łatwo zrobić sobie krzywdę, a nieważne dziś czy wczoraj, pogrzeb jednak kosztuje, a głupota boli. Powstały więc różne powiedzonka dotyczące tego dnia:
Na święty Walek nie ma pod lodem balek;
Na świętego Walka nie ma pod lodem balka;
Święty Walenty łamie pod lodem pięty.
W Łubiance funkcjonował nawet przesąd, że szczególnie Żydzi nie powinni przechodzić przez lód.
Ciekawa więc była ta nasza droga do walentynek – z lepienia woskowych darów, by wyleczyć padaczkę – do kupowania ukochanym czekoladek w kształcie serca.

Ciekawostki walentynkowe:

1. Ile lat ma najstarsza walentynka na świecie?
Walentynka pierwotnie była wierszem, bilecikiem, drobiazgiem wysyłanym w dzień 14 lutego, bez podpisywania się. Najstarsza zachowana walentynka pochodzi z XV w., a wysłał ją do żony Karol Książę Orleański, gdy w 1415 r. siedział w wieży Tower (grafik miał więc na romanse raczej pusty). Obecnie można ją obejrzeć w British Museum. Z kolei najstarszy wiersz miłosny został spisany na glinianej tabliczce w 3500 r. p.n.e.
2. W którym kraju święto walentynkowe skierowane jest przede wszystkim do mężczyzn?
O ile w naszej kulturze przyjęło się przede wszystkim wręczanie podarunków kobietom przez mężczyzn, o tyle w Japonii w ten dzień to dziewczęta ofiarowują prezenty swoim wybrankom, kolegom i nie ma, że boli. Musi być to przede wszystkim czekolada, a najbardziej ceni się, gdy jest ona wykonywana samodzielnie. Panie na prezenty muszą czekać na święto tzw. białego dnia.
3. Skąd wziął się znany nam kształt serca?
Wszyscy wiemy, jak wygląda serce. Zakrwawiony kawałek ciała raczej niewiele ma wspólnego z symbolem, który 14 lutego jest wszechobecny. Skąd on w ogóle się wziął? Część badaczy uważa, że przypomina po prostu pewne części kobiecej anatomii. Bardziej popularna wersja wspomina o pewnej wymarłej już roślinie sylfion, umieszczonej nawet na starożytnych greckich monetach. Używana jako środek antykoncepcyjny była niezwykle ceniona przez Rzymian (trzymali ją w skarbcach, ale co się dziwić, jak wtedy prezerwatywy robiono z jelit zwierząt… Blee!). Dziś wśród niektórych panuje z kolei przekonanie, że są to dwa serca złączone w jedno, dające taką właśnie formę z profilu. Pamiętajmy jednak, że kształt ten jest używany już od starożytności, ale całą otoczkę miłości dodano dużo później – raczej dzięki artystom w późnym średniowieczu.
4. Który z „miłosnych” rekordów Guinnesa został osiągnięty przez Polaków?
Niewiele osób o tym wie, ale polska para Ewa Starońska i Paweł Burkowski pobili rekord na największy podwodny ślub na świecie. Trwał 18 minut, a pod wodę w bazie nurkowej Diving Marina „Koparki” w Jaworznie zeszły 303 osoby (w tym ksiądz). Za pomocą języka migowego i wodoodpornego papieru złożono sobie przysięgi.
5. Jaki kwiat mówi „kocham cię”, a który niekoniecznie?
Kiedy wchodzimy do kwiaciarni i kupujemy kwiaty, zazwyczaj kierujemy się ceną, czasem preferencjami danej osoby, niekiedy wizualnym efektem. Rzadko zastanawiamy się nad tym, jakie one mają znaczenie. Tymczasem mowa konkretnych gatunków mogłaby wielu zaskoczyć. Nie tylko rodzaj, ale także kolor mają swoje przesłanie. Róża czerwona wyraża oczywiście „kocham cię”, żółta mówiła dawniej o zdradzie i zazdrości, dziś ma wyrażać gratulacje i przyjaźń. Biel to czystość, niewinność i lojalność, kolor herbaciany to przyjaźń, sympatia, możliwa zapowiedź kolejnych uczuć (to coś pomiędzy przyjaźnią a miłością). Róża różowa to podziw, wdzięk, elegancja, skrywane uczucia oraz uprzejmość itd. Natomiast niektórym nielubianym przez nas osobom możemy dać kwiaty, które pokazują, co myślimy o ich marnej egzystencji lub wskazać na nasze emocjonalne „ała”; nagietek mówi o bólu, smutku, rozpaczy i nieodwzajemnionej miłości, ale według niektórych może zachęcać i sprowadzać nałogi, takie jak alkoholizm, palenie czy zakupy. Pecha przyniesie także hibiskus, zwłaszcza gdy przedwcześnie zakwitnie, co dla obdarowanego oznacza kłopoty. Oczywiście nie można dawać temu wiary, ale samo przesłanie w wielu kulturach nie jest widziane pozytywnie, zwłaszcza od ubiegłego wieku.

Źródła:
B. Ogrodowska „Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne”, Warszawa 2004 r.
B. Stelmachowska „Rok obrzędowy na Pomorzu”, Gdynia 2016 r.
https://www.newsweek.pl/historia/luperkalia-czyli-rzymskie-walentynki-skad-sie-wziely/ed0plnr

Ekshibicjonizm, krwawe ofiary i chłostanie kobiet – starożytni Rzymianie wiedzieli, jak się zabawić w walentynki…


https://www.garneczki.pl/blog/walentynki-historia-i-ciekawostki/

Nagietek lekarski na moce psychiczne i ochronę


https://deccoria.pl/artykuly/rosliny-domowe/przyniosles-do-domu-nieszczescie-to-lepiej-wiedziec-o-rozy-chinskiej-41-10108
https://laflora.pl/znaczenie-kwiatow-symbolika-i-mowa-kwiatow
https://www.kwiatowadostawa.pl/kolory-roz-co-oznaczaja-i-komu-je-wreczac
https://kobieta.interia.pl/porady/news-lista-kwiatow-ktore-warto-miec-w-domu-przynosza-szczescie-i-,nId,6127153
http://www.tygodnikplus.com/pl/n3564/14-ciekawostek-o-walentynkach
https://www.andamanisland.in/blog/detail/guiness-world-record-for-underwater-wedding

Rekordy Guinnessa na Walentynki


https://en.wikipedia.org/wiki/Heart_symbol
http://www.zycieaklimat.edu.pl/Walentynki

Pierwsze walentynki


https://pl.wikipedia.org/wiki/Dar_wotywny
https://pl.wikipedia.org/wiki/Noc_Kupa%C5%82y
https://www.national-geographic.pl/artykul/milosc-w-kraju-samurajow-jak-w-japonii-swietowane-sa-walentynki
http://dziennikparafialny.pl/2014/dlaczego-sw-walenty-jest-patronem-zakochanych/
https://www.kalendarzrolnikow.pl/7762/swiety-walenty-patron-zakochanych
https://historia.wprost.pl/10298180/swiety-walenty-patron-zakochanych-i-chorych-na-epilepsje.html
https://chocolissimo.pl/blog/walentynki-historia-i-tradycje

 

- reklama -

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here