Gryf: przystanek trzecie miejsce

0
321
- reklama -

Piłkarze Gryfa Słupsk zakończyli rundę jesienną na trzeciej pozycji w tabeli IV ligi. Za tuzami
i bogatszymi zespołami: Jaguarem i Gedanią z Gdańska. Jakie było to pół sezonu w wykonaniu podopiecznych Grzegorza Bednarczyka?

Szkoleniowiec, który prowadził słupski zespół w rundzie jesiennej, przejął drużynę od Arkadiusza Gaffki, poprzedniego trenera. Gaffka miał dużo planów, jednak rozstał się z zespołem po jednym, covidowym, sezonie kiedy to Gryf miał ogromne kłopoty, aby zmieścić się w pierwszej dziesiątce IV ligi. Zespół pod jego przywództwem zrobił to dosłownie w ostatniej chwili. Słaba gra, rozprężenie, chaos, brak komunikacji na linii trener – zawodnicy, wpłynęły na rozstanie się coacha z klubem.

Wrócił zatem do niego Grzegorz Bednarczyk, poprzednik Gaffki, były piłkarz, który w minionym roku prowadził Wybrzeże Objazda, zespół klasy okręgowej. Teraz ponownie pojawił się w Gryfie i zespół pod jego kierunkiem znów, tradycyjnie, zameldował się w czołówce IV ligi. Zajął trzecie miejsce po rundzie jesiennej.

WZMOCNIENIA

Drużyna przystąpiła do rundy ze wzmocnieniem
w linii obrony. Doszedł z Chojniczanki Chojnice Tomasz Prusaczyk. W linii pomocy znalazł się Maciej Gregorek. Powrócił do zespołu Daniel Piechowski. Te wzmocnienia na pewno pomogły drużynie. Najbardziej jednak Gryf potrzebował napastnika, jednak tutaj nie udało się dokonać żadnego transferu – słupski klub nie oferuje warunków finansowych, takich jak inne drużyny wokół miasta i musiał w ataku bazować na tym, co już ma.

I jak się okazało w ostatecznym rozrachunku drużyna nie wyszła na tym najgorzej. To był jednak efekt całej rundy, bo na jej początku słupski zespół dopiero się zgrywał. Potrzebował do tego treningów, potrzebował poszczególnych meczów. Bo jak się okazało nie miał zbyt wielu sparingów. Nie było na to czasu – tym razem przerwa letnia była bardzo krótka.
GOLE NA ZAMÓWIENIE

Poszukiwanie napastnika nie powiodło się, ale jednak to nie atak był największą bolączką tej drużyny. Okazało się, że Gryf miał na tyle doświadczonych zawodników, że w każdym meczu potrafił strzelić gola. Bez względu na klasę i rodzaj rywala, a także zasób jakościowy sił defensywnych przeciwnika. To świadczyło o umiejętnościach słupszczan, ale także i – to trzeba napisać – o poziomie (nie najwyższym) ligi. Wystarczy kilka – kilkanaście przemyślanych akcji, kilka umiejętnie wymienionych podań, aby w IV lidze otworzyć sobie drogę do bramki.

I Gryf to konsekwentnie czynił i skwapliwie na tym korzystał. 37 goli, jakie zdobył w rundzie jesiennej, to drugi wynik w lidze. Więcej na swoim koncie ma tylko Gedania Gdańsk – 47. Poziom, poziomem, trzeba także dodać, że szkoleniowiec Grzegorz Bednarczyk stawiał na grę ofensywą, na akcje skrzydłami, z rozmachem, na szeroko pojęty atak. To musiało podobać się kibicom, co jednak nie przekładało się na liczbę widzów na trybunach stadionu przy ul. Zielonej. Ale to już inna historia. Bramki padały, sytuacje były (także niewykorzystane), dlatego kibicom łatwo było zapomnieć, że gryfici latem szukali napastnika. Inna sprawa, że może gdyby go znaleźli, tych bramek byłoby zdecydowanie więcej, a i pozycja mogła być jeszcze wyższa.

A JEDNAK STRATY

Były mecze, w których gryfici niepotrzebnie pogubili kilka punktów. Szczególnie na własnym boisku. Remisy z Bytovią Bytów, Aniołami Garczegorze (po 1:1), porażka z Pogonią Lębork (2:3), kompromitujące 1:2 w Kowalach z GKS nie wystawiało słupszczanom dobrego świadectwa. Błędy w obronie skutkujące stratą goli, w niektórych wypadkach nie dały się nadrobić. Raz w sukurs, w meczu z Aniołami Garczegorze, przyszedł gryfitom sędzia dyktując kontrowersyjny rzut karny w 94 minucie, którego wykorzystanie pomogło Trójkolorowym zremisować. W połowie października okazało się, że Gryf od roku nie potrafi zagrać meczu bez straty gola. Ostatni raz konto tego zespołu pozostało czyste jeszcze w poprzednim sezonie 2020/2021, gdy pokonał w październiku 2020 r. Jaguara, 1:0. Seria skończyła się w grze z MKS we Władysławowie, gdzie wreszcie z tyłu było „zero” (7:0). Zresztą
w trzech ostatnich meczach rundy Gryf stracił już tylko jedną bramkę. Może to jest ta optymistyczna zapowiedź wiosny?

BYŁY MOMENTY

Wróćmy jednak do środka rundy jesiennej. Zdarzył się w niej zawodnikom z ul. Zielonej taki okres, gdzie wygrali tylko raz w sześciu meczach. Sytuację, także w tabeli, uratowały trzy wygrane ostatnie starcia, z których dwa, z Gedanią Gdańsk u siebie oraz na wyjeździe z Gryfem Wejherowo, trzeba cenić. Gryf udowodnił w tych meczach, że potrafi być firmą
z jakością. Także zawodnicy pokazali, że są zespołem
i zrodziła się tak potrzebna „chemia”.

Gdyby przyjrzeć się temu bliżej, Gryf w meczach ze wspomnianą Gedanią i wcześniej z Kaszubią Kościerzyna u siebie zagrał świetne drugie połowy. To były najlepsze fragmenty graczy Bednarczyka w tych rozgrywkach. Pomysłowi, konsekwentni, prący do przodu słupszczanie, właśnie dzięki takim cechom, potrafili wygrać z silniejszymi zespołami. Z Kaszubią po golu w 90 minucie na 3:2 i z Gedanią na 2:1, po zespołowych akcjach dokumentujących przewagę
i zwycięstwo nad niepokonaną do tej pory drużyną
z Trójmiasta.

WYRÓŻNIENIE

Kogo byśmy nominowali na zawodnika rundy? Dla nas będzie to Daniel Piechowski. Dojrzał mentalnie – nie zbiera już tylu kartek, co wcześniej. Poprawił się fizycznie, to pomagało mu w grze w środku pola, gdzie może grać i jako stoper, i jako defensywny pomocnik albo blisko napastników tyłem do bramki rywala. To zresztą także pozwoliło mu zdobywać gole
i zostać jednym z najlepszych strzelców zespołu. Fajnie wyglądały bramki Fabiana Słowińskiego, które pomagał mu zdobywać właśnie Piechowski. Przyjęcie, oddanie, albo tylko jeden kontakt i wypuszczenie Słowińskiego, który widział co zrobić z dobrze podaną piłką przed bramką. To naprawdę było fajne. Dlatego duży szacunek dla Piechowskiego.

WIOSNA

Wiosnę Gryf zacznie od meczu z liderem – Jaguarem Gdańsk. Potem czekają go w marcu dwa mecze derbowe z Jantarem Ustka i Spartą Sycewice. To będzie ciekawe doświadczenie. I stopień wyżej w wymaganiach stawianych słupskim piłkarzom. Co prawa sprawa awansu do III ligi wydaje się już być rozstrzygnięta, wszak ma to być kwestia walki dwóch gdańskich zespołów, ale Gryf może – przy odrobinie ambicji – chociaż spróbować pokrzyżować im to rozdanie.

- reklama -

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here