„Silny Region, to silne miasto Słupsk”

0
180

O NOWYCH POMYSŁACH NA ROZWIĄZANIE SŁUPSKICH PROBLEMÓW- ROZMOWA Z PAWŁEM LISOWSKIM, STAROSTĄ POWIATU SŁUPSKIEGO.

W sprawę rozszerzenia granic Miasta Słupska, czy Ustki zaangażowani są nie tylko wnioskodawcy, czy zagrożone gminy, ale również samorząd powiatowy. Według przepisów zobowiązany jest on do przeprowadzenia konsultacji wśród mieszkańców. To dodatkowy koszt, zaangażowanie pracowników, a jak dobrze wiemy sytuacja powtarza się prawie każdego roku. Chyba cały region jest już zmęczony kolejnymi pomysłami na rozszerzenie, a efektem tych prób jest tylko destabilizacja regionu, osłabione stosunki sąsiedzkie i zagrożona efektywna współpraca. Niechętnie w naszą stronę zerkają również zewnętrzni, potencjalni partnerzy, bo Słupsk staje się mało poważnym i skonfliktowanym z sąsiadami samorządem. Z ratusza słychać nieustające utyskiwania i skargi, a chodzi, jak wiadomo, o pieniądze. Skoro więc miasto nie radzi sobie z finansowaniem niektórych zadań wynikających z ustawy to należy rozważyć jakieś inne rozwiązanie. Czy Powiat ziemski może pomóc?

Urszula Markowska: To już piąty raz gdy Miasto Słupsk sięga po tereny swoich sąsiadów. Niedawno uchwalony budżet Miasta Słupska wygląda całkiem przyzwoicie. Nie wiemy również jako mieszkańcy gdzie konkretnie trafia ten pozyskany dzięki zajęciu Płaszewka zysk. Jaki więc realny wpływ ma to na zwykłych mieszkańców? Czy to aż tak pożądany dochód, że warto poświęcić dobrosąsiedzkie stosunki?

Paweł Lisowski: Nie ma wątpliwości, że ta inicjatywa, która miała miejsce przed rokiem, jak i ta, która ma miejsce dzisiaj destabilizuje sytuację w regionie. To mocno zaburza możliwość współpracy pomiędzy samorządami, czyli samorządem miejskim, a ościennymi gminami jak również samorządem powiatowym. Mówiąc wprost, ta sytuacja mocno psuje atmosferę. My wszyscy znów musimy skupiać swoją uwagę na planach rozszerzenia Miasta Słupska zamiast skupić się na sprawach rozwojowych Powiatu. Tutaj wolałbym wykorzystać potencjał i energię. Ja tylko przypomnę, że dwa lata temu doszło do rozszerzenia granic administracyjnych Miasta Słupska. Miasto powiększyło się o 1/5 swoich terenów, zyskało 200 ha uprzemysłowionych. Zyskało więc spore roczne dochody, ale zyskało również 800 ha terenów do zagospodarowania. Można zadać pytanie, co z tymi terenami przez okres dwóch lat się wydarzyło.
Czy powstały choćby jakieś plany zagospodarowania dotyczące tych terenów? Rok temu Wojewoda Pomorska, bardzo mocno w swojej opinii, negatywnej zresztą dla miasta, podkreśliła, że skoro doszło do przejęcia terenów gminy, to nie można rok-rocznie składać podobnych wniosków. Mam nadzieję, że nowa opinia wojewody, podobnie jak ta poprzednia, będzie negatywna. Uważam, że jest to zupełnie niepotrzebna inicjatywa, która z jednej strony psuje relacje również pomiędzy samymi mieszkańcami, ale utrudnia działania między samorządami. Trudno też, zrozumieć zachowania samorządowców Słupska, bo z jednej strony ruszył proces poszerzenia granic, a z drugiej strony dostaliśmy kilka pism z prośbą
o współfinansowanie instytucji miejskich działających w Słupsku. Przedstawiamy swoje argumenty za tym, by tereny w gminach pozostały nienaruszone. Robimy krok do przodu i zamierzamy przedstawić swoje propozycje współpracy z miastem.

Wydaje się, że Kobylnica będzie miała spory problem gdyby udało się Miastu Słupsk odebrać tereny tej Gminy. Straciłaby nie tylko dochodowy obszar przemysłowy, ale również sporą liczbę mieszkańców. Kobylnica może więc stać się maleńkim miasteczkiem umieszczonym przy drodze przelotowej. To może nie tylko osłabić bardzo miasto, ale utrata tak dużego dochodu może pogorszyć jego funkcjonowanie. Da się ten pomysł Słupska jakoś zatrzymać?

1 stycznia Kobylnica nabyła prawa miejskie. Złożenie takiego wniosku, w takim momencie swojemu sąsiadowi, z którym współpracuje się na wielu płaszczyznach, jest, łagodnie mówiąc, nieeleganckie. To jest moment na świętowanie w Kobylnicy, dla całej społeczności przede wszystkim. To jest ukoronowanie rozwoju, który tam nastąpił. Zachowanie Słupska pokazuje brak wyczucia, a z drugiej strony radni słupscy w uzasadnieniu swojej decyzji wskazują, że miastu brakuje terenów do rozwoju. Miasto nie wnioskuje o tereny do zagospodarowania, ale sięga po najbardziej zurbanizowane obszary tych gmin. Jak chcą się zatem rozwijać w tak zurbanizowanej Kobylnicy, czy Bolesławicach, które są praktycznie całe zagospodarowane? Jak chcą się rozwijać we Włynkówku, które jest już uprzemysłowione? Czy jeszcze chodzi o rozwój, czy tylko o łatwy zysk?

Rozszerzenie granic Miasta Ustki to kolejny wniosek, który może zaważyć na dobrej współpracy
w regionie. Czy nie powinno się jednak ustabilizować, a nawet ucywilizować te przepisy, by takie praktyki wymagały jednak większego wysiłku i konkretnego powodu do przeprowadzenia zmiany?

Te formuły rzeczywiście powinny zostać bardziej ucywilizowane. Zmiany prawodawstwa są pilnie potrzebne. Nie mniej jednak w tym przypadku mówimy o sytuacji w której to grupa mieszkańców złożyła taki wniosek. Jestem demokratą i uważam, że mieszkańcy Przewłoki powinni zabrać głos i uzyskana większość powinna być w tej sprawie decydująca. W Gminie Ustka zakończyły się już konsultacje społeczne i jasno z nich wynika, że zdecydowana większość nie chce zmieniać adresu i przechodzić pod zarząd miejski. Konsultacje ruszają również w Kobylnicy i Gminie Redzikowo. My jako Powiat również będziemy pytać mieszkańców o zdanie w tej sprawie. Głos ludzi powinien być tu wiążący. Znamy takie przypadki w Polsce, że większość mieszkańców z terenów około miejskich opowiedziała się za zmianą granic administracyjnych. To jest zupełnie nieporównywalna sytuacja do tej, z którą mierzymy się w naszym regionie. Tu opór społeczny jest ogromny, dlatego liczę na to, że pani Wojewoda w swojej opinii uwzględni również wynik tych konsultacji.

Od lat słyszymy znaną już dobrze melodię, którą miasto powtarza, że Słupsk może się rozwijać tylko przez rozszerzenie granic. Słupscy samorządowcy jako swoje przewodnie hasło wybrali „Silny Słupsk, to silny region”. A tak w ogóle, to mieszkańcy gmin rozjeżdżają drogi, korzystają z miejskich obiektów i jest to „jazda na gapę” (Marta Makuch wypowiedź do TS w styczniu 2022 r.). Korki na wylotówkach to wyłącznie wina mieszkańców sąsiednich gmin, a pozyskanie właśnie terenów gminnych da szansę na poprawę warunków na drogach. Tylko czy pozyskanie przemysłowych obszarów Włynkówka zniweluje korki na drodze z Siemianic?

Absolutnie nie. Zysk z terenów przemysłowych nie ma wpływu na korki. Mieszkańcy nadal będą wracać
tą samą trasą do domu bez względu na to jaki będzie ich adres. Dobra współpraca z samorządami oraz wspólne inicjatywy pozyskania środków i lobbowanie na rzecz potrzebnych inwestycji są lepszym rozwiązaniem. Choćby program „Zwiększania Szans Rozwojowych Ziemi Słupskiej”, który jest związany
z tarczą antyrakietową, a z którym związane są wszystkie lokalne samorządy, daje szanse na pozyskanie środków. Tu dużą rolę odegrała Gmina Redzikowo, bo była liderem, natomiast naj-większym beneficjentem środków, które są przyznane jest Miasto Słupsk. Z dofinansowania w wysokości 335 mln zł 220 mln zł trafi do Słupska. Wspólne działanie doprowadziło do tego, że trwa inwestycja kontynuacji słupskiego ringu. My jako samorządowcy powiatowi, ale i gminni wyrażamy chęć współpracy przy dużych infrastrukturalnych inwestycjach, które będą realizowane na terenie miasta, ale oczekujemy partnerstwa. Kolejny więc wniosek o rozszerzenie granic miasta mocno
tę współpracę psuje. Wrócę tu również do kwestii wniosków składanych przez Słupsk o udział w finansowaniu instytucji miejskich. Jest również na to rozwiązanie. Jeśli miasto ma problemy finansowe z wykonywaniem zadań publicznych, a dzisiaj jest miastem na prawach powiatu i wykonuje zadania zarówno wynikające z ustawy o samorządzie gminnym i samorządzie powiatowym, to może warto zastanowić się, czy miasto nie powinno zrezygnować ze statusu miasta na prawach powiatu. Wtedy samorządowcy mogliby skupić się zadaniach miejskich. Zaś te zadania, które są ponadlokalne, ponad miejskie wynikające z ustawy o samorządzie powiatowym, czyli szkolnictwo średnie, drogi, które mogłyby zmienić kategorię i w części stać się powiatowymi. Powstałby wtedy większy powiat ziemski połączony z grodzkim, a miasto miałoby nadal duży wpływ na funkcjonowanie tego powiatu ponieważ lwia część przyszłej Rady Powiatu pochodziłaby właśnie z miasta. Pozwoliłoby to, by mieszkańcy powiatu finansowali, w formie podatków, instytucje działające w Słupsku, a oddziaływujące na cały region. Miasto wtedy wykonując swoje zadania wynikające z ustawy o samorządzie gminnym samo mogłoby zdecydować, czy chce dodatkowo współfinansować te instytucje, czy nie. Takie rozwiązanie dla tego typu miast proponuje w swojej analizie dr hab. Łukasz Mikuła z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w opracowaniu „Analizy i opinie Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego.

Jak można przeprowadzić taki proces?

Oczywiście włodarze Słupska mogą to odebrać jako umniejszenie roli, czy deprecjonowanie miasta, ale to zupełnie nie o to chodzi. Tu powołam się na przykład Piły. Jest pod względem wielkości porównywalna,
ale nie jest miastem na prawach powiatu i wykonuje zadania samorządu miejskiego. Pamiętajmy, że też było kiedyś miastem wojewódzkim. Ktoś jednak doszedł do wniosku, że takie rozwiązanie jest korzystniejsze dla Piły. Być może byłoby to również dobre rozwiązanie dla Słupska. Może warto byłoby przeprowadzić porządną ekspertyzę. Przecież nie brakuje ekspertów i autorytetów w Polsce od planowania przestrzennego i rozwoju lokalnego. Warto spojrzeć szerzej i mieć na uwadze dobro całego regionu. Intensywny rozwój miejskich obszarów funkcjonalnych zmienia alokację zasobów w przestrzeni regionu, wymaga redefinicji zadań, kompetencji, a także systemu finansowania jednostek samorządu terytorialnego. Jako Powiat wspieramy w różnych formach miejskie kluby sportowe i instytucje kultury. A gdyby tak hasło Słupska odwrócić i powiedzieć, że „Silny region, to silne Miasto Słupsk”?

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here