Spór miejsko wiejski – czyli co dalej po zmianie granic?

0
559
Żółty kolor to tereny dołączone do miasta
- reklama -

Powierzchnia Słupska powiększy się aż o 22 proc. Miasto w swoje granice włączy niezamieszkałe, ale ważne gospodarczo i inwestycyjnie części sołectw Bierkowo, Strzelino, Płaszewko.

Słupsk zyskał 944 ha ziemi:
– tereny pod działalność gospodarczą- 354 ha
– tereny rolne – 371 ha
-tereny pod inwestycje mieszkaniowe – 60ha
– tereny leśne 159 ha.

O tym co to oznacza dla Gminy Słupsk i dla samego Słupska zapytałam zarówno wójt Gminy Słupsk jak i prezydent Słupska. Niestety rozmowy nie podjęła prezydent miasta. A odpowiedź rzeczniczki brzmi – „kalendarz jest dość napięty. Poza tym Pani Prezydent nie zdecyduje się na rozmowę o poszerzeniu granic – sporo zostało już powiedziane w trakcie całego procesu jak i po ogłoszeniu decyzji.”
Nie udało się więc dowiedzieć jakie plany samorząd ma wobec nowo pozyskanych terenów jak i nie poznaliśmy kosztów, które miasto będzie musiało ponieść w związku ze zmianą granic administracyjnych. Nie udało się nam również dowiedzieć czy Słupsk wystąpi w najbliższym czasie z podobnymi wnioskami, choćby o przyłączenie Kobylnicy.

Z wójt Gminy Słupsk Barbarą Dykier udało się porozmawiać o tym, jaki wpływ będą miały te zmiany na gminę i jej przyszłość.

Co oznacza dla gminy utrata tych terenów?

Najbardziej dotknęła nas utrata terenów inwestycyjnych, czyli naszej bazy podatkowej w Płaszewku. Strefa ta powstała dzięki rekompensatom za lokalizację tarczy w Redzikowie. Tam straciliśmy ze względu na wojskowe inwestycje ponad 700 ha. Doinwestowanie i stworzenie bazy podatkowej w Płaszewku było więc w jakimś stopniu rekompensatą, która rocznie przynosiła dochód dla gminy ponad 3 mln zł. Kolejne 3 mln wpływu straciliśmy z tytułu lokalizacji wysypiska śmieci w Bierkowie. Czyli od 1 stycznia 2023 r. budżet gminy pomniejszy się o ponad 6 mln zł. Tych pieniędzy nikt nie marnował, były przeznaczane na inwestycje służące przede wszystkim mieszkańcom.
Jednak należy cieszyć się z tego, że wszyscy mieszkańcy pozostają w gminie. To jest największy sukces, bo bezcenną wartością tej gmina są mieszkańcy i na szczęście tej wartości nikt nam nie odebrał. Przy tym całym procesie, który tak naprawdę nigdy nie powinien się wydarzyć, czujemy się wygrani. Jednak będę zawsze powtarzać, że miasto by się rozwijać nie musi zabierać ościennym gminom terenów. Sporo jest przecież możliwości i form współpracy w samorządach, tworząc porozumienia choćby przy wykonywaniu wspólnych usług na rzecz mieszkańców, które z pewnością przynoszą lepsze efekty niż odbieranie sąsiadom ziemi.

Sięganie po tereny gminne jest dla wielu miast coraz częstszą praktyką. Daje taką możliwość prawo. Czy jest szansa by to zatrzymać?

Dzisiaj prawo jest w tym zakresie mocno ułomne. Autorzy tych przepisów chyba nie przypuszczali, że będą one tak wykorzystywane. W 1990 r, kiedy uchwalano ustawę o samorządzie gminnym dopuszczono taką furtkę. Została ona, by po reformie administracyjnej można było wprowadzić korekty. Jednak dzisiaj z przyczyn ambicjonalnych samorządy miast zachłannie sięgają po tereny gmin wykorzystując te przepisy. Są jednak rejony w których mieszkańcy chcą i widzą potrzebę by wejść w struktury miejskie, ale mowa tu terenach wiejskich, które borykają się z brakiem funduszy. W przepisach powinien istnieć najważniejszy zapis, którego dzisiaj zabrakło – wyniki referendum powinny być najważniejszą przesłanką do zmian administracyjnych miast. To mieszkańcy powinni mieć najważniejszy głos w sprawie i oni sami powinni zdecydować o tym, gdzie chcą mieszkać. Te 944 ha które przejęło miasto Słupsk jest powodem wyłącznie fiskalnym.
W dodatku otrzymane ziemie, oprócz wysypiska i strefy przemysłowej w Płaszewku, to tereny prywatne. Miasto na tych obszarach bez zgody właścicieli nie będzie w stanie nic zmienić.

Pytam więc – jak to wpłynie na rozwój miasta? Jak wpłynie to na, szumnie zapowiadane, inwestycje? Co tak naprawdę miasto będzie mogło realnie z tymi terenami zrobić? Co zrobi z terenami rolnymi i leśnymi?

Byliście przygotowani by oddać część terenów miastu w ramach porozumienia. Dlaczego do tego porozumienia nie doszło?

Wskazaliśmy tereny niezurbanizowane łącznie z wysypiskiem. Nasza propozycja nie została przyjęta. Przełomowym momentem było spotkanie na którym popłynął sygnał zarówno ze strony rządowej jak i mediatora prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, żeby usiąść do stołu i porozmawiać. Udało się spotkać wspólnie w Sopocie. Przyjechaliśmy z konkretną propozycją mając również dodatkowe rozwiązania negocjacyjne. Do tego porozumienia nie doszło ze względu na tereny w Płaszewku. Broniliśmy tej strefy niczym niepodległości, bo jest ona wynikiem naszej pracy, zaangażowania i nakładów finansowych. Nie udało się porozumieć wtedy i nadal zastanawiamy się w jakiej atmosferze przebiegać będzie dalsza współpraca samorządów.

Czy wnioskowaliście o korektę tego rozporządzenia?

Tak, wystąpiliśmy już do Rady Ministrów o korektę tego rozporządzenia. Z podobną prośbą wystąpili również mieszkańcy. Po obecnym podziale w granicach miasta znajdzie się stary cmentarz, który mieszkańcy w ostatnich latach odnowili. Doszło również do sytuacji w których dom jest w granicy Gminy Słupsk, a ogród jest w mieście Słupsk. To oczywiście nie jest znacząca korekta i mamy nadzieję, że zostanie to uwzględnione.

Jakie pomysły ma samorząd gminy na uzupełnienie tego budżetu?

Przed nami budowa nowej bazy podatkowej. Rekompensata jaką otrzymamy od rządu będzie właśnie na ten cel przeznaczona. By jednak do takiej inwestycji doszło musimy być właścicielem terenu. Wskazaliśmy już takie, które są własnością skarbu państwa o przekazanie ich gminie. Powoli będziemy próbowali odbudować straty w budżecie. Dzisiaj mamy już świadomość, że za jakiś czas miasto znów może chcieć nam to odebrać, ale wiemy też, że nie można nie robić nic. Nadal chcemy rozwijać swoją gminę, ale ta historia pokazała, że nie ma już bezpiecznego terenu na inwestycje wokół miasta.

Może się okazać, że za chwilę miasto wystąpi z kolejnymi wnioskami. Jak więc zachować obecne granice gminy?

Jedyne co może zapewnić gminom bezpieczeństwo to zmiana przepisów. To będzie jedyny hamulec dla rozpędzonych pomysłów włodarzy. Mam wrażenie, że nadal brak jest refleksji przed podejmowaniem takich kroków. W przepisach powinny znaleźć się zapisy gwarantujące bezpieczeństwo gminom. Jak już wcześniej wspomniałam warunkiem koniecznym powinno być referendum, a nie opinia mieszkańców, której i tak nie bierze się pod uwagę. W zapisach powinien się znaleźć również przepis o zobowiązaniu finansowym i zwrocie nakładów jakie ponosi gmina. Rekompensatę powinny otrzymywać gminy również za utratę rocznych dochodów. Potrzebne więc są mechanizmy, które zatrzymają zubożenie gminy, której odbiera się te tereny. Potrzebne jest więc bezpieczeństwo na poziomie ustawowym. Chcemy więc skoncentrować się na współpracy ze Związkiem Gmin Wiejskich by wspólnymi siłami dążyć do zmian w ustawie.

 

- reklama -

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here