W Detroit znajduje się ogromny stadion baseballowy – Comerica Park – gdzie, podczas naszego pobytu, rozgrywał się ważny mecz. Przyglądałam się z wielką uwagą owej grze, a rywalizowały
ze sobą nie byle jakie drużyny. Kibicowałam Detroit Tigers. Kupiłyśmy z Anką czapeczki ze znakiem naszej ulubionej drużyny, by móc się bardziej zintegrować, a w perspektywie, lansować po mieście.
Ludzie ciągnęli rodzinami na ten wyjątkowy mecz. Całą ulicę, prowadzącą na stadion, wypełniał pozytywnie rozentuzjazmowany tłum. Brzmiała głośna muzyka, uliczni bębniarze nawoływali do kibicowania, emocje rosły z minuty na minutę. Miasto świętowało. Przed meczem rozległ się hymn Ameryki, zawodnicy i kibice stali z ręką na sercu. Tu i ówdzie powiewała amerykańska flaga. Nasza grupa zasiadła w wygodnym sektorze i staraliśmy się rozszyfrować grę na boisku. Wszyscy jedli, my też. Jadło, serwowane podczas meczu, smakowało doskonale, od hot dogów, poprzez coca colę, po wyśmienite aromatyczne lody. Nasz amerykański kolega Marek, wprowadzał nas w tajniki gry. Po pewnym czasie kilka osób z naszej grupy opuściło mecz, by popatrzeć na Kanadę. Zostałyśmy z Anką do końca. Podczas pobytu w Nowym Jorku wszyscy nas pozdrawiali. Początkowo zastanawiałyśmy, czy w istocie przechodnie pozdrawiają nas, czy jedynie nasze bejsbolówki z emblematem Detroit Tigers. To drugie chyba miało dla Amerykanów większe znaczenie.
Ale jazda!
W Detroit przeżyłam niezwykle ekscytującą jazdę koleją naziemną. Na jednym z przystanków wstąpiłyśmy do sklepu z dziwacznymi ubraniami dla lanserów, w którym błyszcząca złota marynara kosztowała majątek. Niezwykle miły czarnoskóry sprzedawca, który pobłyskiwał złotym łańcuchem u szyi, w soulowym rytmie zachęcał nas do zakupu okularów w grubych złotych oprawkach i różowych kapeluszy.
Tak, Detroit rodzi się od nowa. Znów ludziom jest ciepło, bo parują kanały. Był czas, kiedy zastanawiałam się, oglądając filmy fabularne, których akcja działa się w dużych amerykańskich miastach, dlaczego nocą tak intensywnie parują kanały? Teraz już wiem, po prostu Amerykanie stosują inną technologię grzewczą. Budynki ogrzewane są gorącą parą. Odpływ ścieków też ma inne rozwiązania technologiczne, z szacunku do wody. W czasie kryzysu Detroit ogrzewano odpadami, zatruwając przy tym niemiłosiernie powietrze. Korporacje, które wyprowadziły się z miasta, pozostawiły po sobie zatrutą glebę i wodę. Ich kominy nadal dymią żywym ogniem, i nie łatwo je ugasić. W pamięci mieszkańców, którzy nigdy stąd nie odeszli, zawsze pozostanie niepokój.
Ucząca dla mnie była i podróż, i książka LeDuff”a, o której już wspominałam w niniejszym tekście. Gniewna opowieść o ludzkiej zagładzie, o płatnych zabójcach, rapującym zbieraczu zwłok, ulicznych gangach, strażakach ratującym domy, skorumpowanych urzędnikach, policjantach i biedzie. Ale również
o dobrych ludziach, którzy wiedzą czym jest ból. Organizatorzy naszej wizyty mieli niezłego „nosa”, ułożyli bowiem tak program pobytu w Ameryce, byśmy mogli ją poznać z różnych perspektyw. Spotkaliśmy się między innymi z przedstawicielami organizacji Detroit Future City (DFC), co w dosłownym tłumaczeniu znaczy Przyszłość Miasta. Organizacja DFC dąży do poprawy jakości życia wszystkich mieszkańców Detroit, wdraża innowacyjny mechanizm działający na zasadach inkluzji, angażuje społeczność w realizację strategii, tworzy i publikuje potrzebne dane statystyczne. DFC realizuje model demokratycznego projektu na podstawie opinii mieszkańców. Organizacja dąży do zmniejszenia liczby pustostanów, wdrażając model zielonej infrastruktury. Istotny jest fakt, że podejmowany jest wysiłek na rzecz realizacji długoterminowego planu strategicznego miasta, w którym główną rolę gra człowiek. Zniszczone budynki są procesowo wyburzane, tereny porządkowane i zagospodarowywane.
Zaproszono nas również do organizacji Detroit SOUP wspierającej aktywność lokalną metodą crowdfundingu. SOUP organizuje kolacje informacyjne dla społeczności. Na każdej kolacji odbywają się cztery prezentacje dotyczące projektów, począwszy od sztuki, rolnictwa miejskiego, sprawiedliwości społecznej, przedsiębiorczości społecznej, edukacji, technologii i innych. Podczas kolacji zbierane są datki, które są przeznaczone dla organizacji, która zaprezentowała najlepszy projekt. Oceny projektu dokonują wszyscy uczestnicy. Takie działanie zdecydowanie motywuje do podejmowania stałej aktywności społecznej.
Dzisiejsze Detroit jest miastem zrównoważonego rozwoju, miastem start-upów. Stało się atrakcyjne dla młodego biznesu, przede wszystkim z uwagi na niskie ceny nieruchomości, niską konkurencyjność oraz ogromne wsparcie federalne. W swoim założeniu ma być miastem przede wszystkim tanim, otwartym dla kultury, dostępnym dla wszystkich, miastem wolnym od scentralizowanych biznesowych wysokościowców. Wraca na swoje historyczne tory, niegdyś przemysłowe, dzisiaj innowacyjne i start-upowe. Kiedyś biali mieszkańcy stanowili tutaj ponad 80 procent populacji miasta, dzisiaj jest odwrotnie.
W Detroit doświadczyłam ciekawego spotkania z młodym czarnoskórym biznesmenem, Jonathanem Qarlesem, który rozpoczął swoją opowieść od stwierdzenia, że on w tej chwili już finansuje organizacje non profit, jest filantropem i założycielem firmy, która przynosi spore zyski i dzięki temu może sobie pozwolić na inwestycje społeczne. Robi to chętnie, bo robi to dla siebie i, dla społeczności. Może bezpiecznie żyć, bowiem ma wpływ na niwelację biedy, która niewątpliwie rodzi agresję. Również miejscowi bibliotekarze (Biblioteka Miejska Detroit) chętnie opowiadali o swojej pracy, mówili o tym, że często konsultują się
z mieszkańcami, by uczynić swoje usługi pożytecznymi dla nich. Bibliotekarze pełnią rolę konsultantów społecznych. Otóż, w bibliotece funkcjonuje Dział Karier, który wspiera mieszkańców w nauce języka angielskiego, wydaje certyfikaty językowe, pomaga w sprawach podatkowych, w poszukiwaniu pracy, zmianie zawodu, wyborze szkoły itp.
Detroit jest znane również w świecie muzycznym z doskonałej, specjalizującej się w muzyce soul wytwórni Motown. W tym mieście urodziło się specyficzne, przypisane temu właśnie miejscu, elektroniczne brzmienie techno. Mówiąc o tej muzyce, należy pamiętać, że jej wartości i korzenie wywodzą się z Detroit. Kompozycje są odtworzeniem środowiska naturalnego miasta. Muzyką maszyn. Elektroniczne techno narodziło się w Detroit. Nie możemy o tym zapominać.
Wieczorem, przed wyjazdem z miasta spotkaliśmy się ponownie z Jonathanem, podczas koncertu
w kultowym klubie jazzowym. Przyszedł, posiedział przy barze, poopowiadał o życiu i odfrunął w swój amerykański świat.