W stronę ruin. O pamięci, światłocieniu i sztuce patrzenia

0
476

Nie można tej pozycji przemilczeć. Nie można o niej nie opowiedzieć.
Na rynku literackim pojawił się album, który nie tylko przyciąga oko, ale zatrzymuje serce
i umysł. „Podwory. Martwa architektura Pomorza” Michała Piotrowskiego i Marcina Tymińskiego to jedna z tych publikacji, które wymykają się klasyfikacjom – jest zarazem opowieścią, dokumentem i aktem pamięci. W czasach nadprodukcji obrazów i treści, oto książka, która domaga się uwagi i daje w zamian coś rzadkiego: prawdziwe doświadczenie.

Są książki, które się ogląda. I są takie, które się kontempluje – z namysłem, z czułością,
z pełną świadomością wagi każdej strony. „Podwory. Martwa architektura Pomorza” Michała Piotrowskiego i Marcina Tymińskiego to właśnie taki album: przejmujący wizualny esej o tym, co zostało – i o tym, co bezpowrotnie odchodzi.

To nie tylko zapis fotograficzny. To również subtelna, intymna medytacja nad losem dziedzictwa, które przestało pełnić funkcję, ale nie przestało mieć znaczenia.
Nad miejscami, które nie opowiadają już historii – lecz wciąż ją przechowują, niemymi ustami popękanych ścian, osmalonych framug i wyblakłych herbów.

Już otwierający album cytat brzmi niczym poetycka przestroga i zapowiedź:

„Najczęściej kryją się w najgłębszym gąszczu. Otoczone morzem pokrzyw, żywopłotami
z kłujących dzikich jeżyn, armią przeciskających się w wyścigu do światła drzewnych samosiejek. Żeby je zobaczyć potrzeba cierpliwości, determinacji, czasem też sprytu
i odwagi. Kiedy się zbliżasz – łypią na ciebie ponurą nicością okien, zioną chłodem grzybowego wnętrza. Ale możesz być spokojny: nic ci nie zrobią. Od dawna nie żyją.”

To właśnie z taką empatią i uwagą autorzy podchodzą do ruin dawnych pałaców, dworów
i rezydencji rozrzuconych po historycznym Pomorzu – rozumianym szeroko: od Bałtyku po Noteć, od Odry po dolną Wisłę. Każde z tych miejsc – porzucone, zdegradowane, niemal już niewidzialne – stanowi osobną opowieść. I każde z nich zostaje tu uchwycone z niezwykłym wyczuciem światła, kontekstu i przemijania.

Fotografie są czarno-białe, pozbawione efekciarskiej teatralności. Nie stylizują one dokumentują. Ich siła tkwi w surowości: w cieniu osuwającego się gzymsu, w pustce wybitych okien, w grzybowym mroku wnętrz. A mimo to – lub może właśnie dlatego te obrazy poruszają. W ich martwym pięknie kryje się coś więcej niż estetyka – jest w nim rodzaj prawdy. 

Podwory” to jednak nie tylko uczta wizualna. To także pasjonująca podróż przez warstwy historii, osadzona w faktach, anegdotach i opowieściach o dawnych rezydencjach – niekiedy magnackich, niekiedy skromniejszych, lecz zawsze ważnych dla lokalnego krajobrazu kulturowego. Opisywane miejsca rozsiane są nie tylko po Pomorzu – autorzy sięgnęli dalej, w rejony województw zachodniopomorskiego, lubuskiego, kujawsko-pomorskiego
i wielkopolskiego, odkrywając przestrzenie pozornie wymazane z map pamięci.

Ich praca przypomina archeologię nieoczywistości – wydobywają to, co przykryła warstwa obojętności, zaniedbania, czasem celowego zapomnienia. A przy tym nie moralizują.
Ich narracja jest czuła, ale nie ckliwa; zaangażowana, lecz nie histeryczna. To rzadki balans, który sprawia, że lektura nie tylko wzrusza, ale także pobudza intelektualnie.

Ważnym dopełnieniem albumu jest rozmowa z Dariuszem Chmielewskim, Pomorskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków, zatytułowana znamiennie: „Zabytków bronić do upadłego”. To manifest, ale i rachunek sumienia – społeczeństwa, które nie potrafi lub nie chce chronić tego, co najcenniejsze. Album staje się w tym kontekście nie tylko zapisem, lecz także apelem: o uwagę, o wrażliwość, o odpowiedzialność za to, co dziedziczymy – nie tylko materialnie, ale kulturowo i duchowo.

„Podwory” to książka, która nie podsuwa łatwych wzruszeń. To album do powolnego smakowania, do przesiadywania nad każdą stroną. Dla historyków – źródło i świadectwo. Dla miłośników fotografii – lekcja światła i kompozycji. Dla wszystkich wrażliwych – przestrzeń refleksji nad tym, co znika, zanim zdążymy to zauważyć.

To nie tylko podróż w przeszłość. To także lustro – w którym możemy zobaczyć naszą teraźniejszość i nasz stosunek do śladów.

Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którym bliska jest idea pamięci miejsca.
Urszula Markowska

„Podwory. Martwa architektura Pomorza”
Autorzy: Michał Piotrowski, Marcin Tymiński
Wydanie: twarda oprawa, ponad 300 stron
Dostępny w księgarniach i sprzedaży internetowej

 

 

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here