Czy jeszcze mamy demokratyczne wybory? Czyli o równych szansach całkiem nowych kandydatów, Michała Olejniczaka i Adama Sędzińskiego.
27 maja 1990 r. odbyły się pierwsze w pełni demokratyczne wybory samorządowe do rad gmin i miast, które były równocześnie pierwszymi w pełni wolnymi wyborami w Polsce
po II wojnie światowej. Był to przełomowy moment tworzący struktury suwerennej III Rzeczpospolitej w oparciu o zasadę pomocniczości – głosiła uchwała Sejmu RP z dnia 29 czerwca 2000 r. ustanawiająca Dzień Samorządu Terytorialnego. Reformę samorządową uznaje się za największy i niekwestionowany sukces rządu Tadeusza Mazowieckiego. Czy dzisiaj po 34 latach wciąż możemy mówić o demokratycznych wyborach? Czy sukces tej reformy możemy oceniać tak samo?
Ponad 30 lat przyglądam się jak zmienia się kraj i jak bardzo zmieniło się również nasze życie. O zmianach w rządzie trudno mówić, bo mam nieodparte wrażenie, że już nikomu
nie chodzi o dobro kraju, ale przede wszystkim o władzę i wpływy. Podzielono nam kraj, skłócono ludzi i z coraz większym niesmakiem zerkam na polityczną scenę. Wydawać by się mogło, że wybory do samorządu terytorialnego pozostają demokratyczne i są uczciwsze. Jednak spoglądając na to jak wygląda obecna kampania wyborcza w Słupsku i okolicach mam poważne wątpliwości. Już sam fakt, że frekwencja podczas wyborów samorządowych jest niska, świadczy o tym, że zaufanie społeczne do rządzących jest mocno nadszarpnięte. Kandydaci sami nie prowadzą kampanii pt. „Idźmy na wybory”, bo doskonale wiedzą, że tu nawet jeden głos może zaważyć na ich porażce. Każdy z komitetów skupia się więc na promowaniu siebie i walkę o głosy tych, którzy zazwyczaj swój głos do urny wyborczej wrzucają.
Lokalne media też nie pomagają, bo często same uwikłane w zależności finansowe lawirują tak, by czegoś nie powiedzieć, nie pokazać, albo pokazać tylko, to co ładne i pomoże wygrać. Uprzedzam tezę o tym, że prywatnym mediom wszystko wolno, bo są prywatne. Media prywatne obowiązuje taka sama rzetelność i etyka jak te publiczne. Zatem równy dostęp do czasu antenowego dla wszystkich kandydatów, bądź rozmowy, które uwzględniają obecność przedstawicieli każdego komitetu są obowiązkiem redakcji.
Najtrudniej w wyborczym wyścigu mają nowe komitety i nowi kandydaci na urząd prezydenta, burmistrza czy wójta. Brak rozpoznawalności jest sporym utrudnieniem, podobnie jak brak układów czy możliwości wykazania się dorobkiem na rzecz lokalnej społeczności. Jednak powinno to świadczyć na ich korzyść, bo jeszcze nie ma ich z czego rozliczać i można ten kredyt zaufania dać. Za to kandydatów, którzy mieli już szansę rządzić w radach gmin i miast z tej pracy powinniśmy rozliczyć. Jeśli jest z czego rozliczać. Nie brak radnych, którzy przez całą kadencje nie zabierali głosu i nie złożyli żadnej interpelacji, a to poniekąd jest wyznacznikiem zaangażowania.
W Gminie Ustka o fotel wójta powalczy trzech kandydatów. Jednym z nich jest Michał Olejniczak, postać zupełnie nowa. Przed nim trudne zadanie, bo to starcie z urzędującą Anną Sobczuk-Jodłowską i wicestarostą słupskim Rafałem Kononem.
Kim jest Michał Olejniczak?
To radca prawny, z pochodzenia ustczanin, mieszkaniec Przewłoki w gminie Ustka. Jest radcą prawnym oraz wykładowcą w Instytucie Zarządzania Uniwersytetu Pomorskiego.
Na samorządową ścieżkę chce wejść, bo widzi potrzebę zmian i wierzy, że te zmiany są możliwe, a na pewno będą służyły mieszkańcom.
– Nie jest to łatwe zadanie, w dodatku, gdy kandyduje się do samorządu w którym włodarze urzędują już kolejną kadencję. Ale to, że dzisiaj rozmawiamy świadczy o tym, że nie brak mi odwagi. Zebrałem sporą grupę ludzi w 15 okręgach, którzy podobnie jak ja, odważnie chcą zmian i nie boją się o te zmiany zawalczyć. Nasza determinacja i chęć zmian może zostać oceniona i tylko to, ponieważ nasz komitet, to osoby niezwiązane z samorządem.
Chciałbym by Urząd Gminy Ustka służył mieszkańcom. Porażką systemu jest czekanie na spotkanie z panią wójt półtora miesiąca. W budżecie gminy na szkolenia pracowników
w 2024 r. zaplanowano 10 tys. zł. To świadczy, że nie ma szans na szkolenia, które miałyby poprawić komunikację. A takie powinno się wdrożyć, by urzędnicy przestali w końcu traktować mieszkańców jak petentów, a zaczęli ich przyjmować jak interesariuszy.
I tu nie chodzi o nazwę tylko, ale o podejście. Ale jest więcej planów na zmianę i wyjście do mieszkańców. To również lepszy dialog z naszymi sąsiadami i propozycja współpracy.
To stawianie na kulturę i jej atrakcyjność. Nasze położenie pozwala na szerszą promocję
i korzyści, które z tego płyną.
Kampania w której biorę udział, jest dla mnie na pewno zaskakująca. Powiedziałbym zaskakująco trudna. Mierzenie się nie tylko z doświadczeniem i wyrobionymi znajomościami kontrkandydatów, ale z lekceważeniem przez media jest bardzo męczące. Tych problemów po drodze spotykamy wiele, pojawiają się zaskakująco często
i pozostawiają nas w przekonaniu, że jesteśmy komitetem, który jest zagrożeniem, więc
w sumie powinniśmy czytać to, jako dobry znak – mówi Michał Olejniczak, kandydat na urząd wójta w Gminie Ustka.
Z podobnymi problemami mierzy się kandydat na prezydenta Słupska. Jako zupełnie nowa postać na wyborczej liście konkuruje z trójką kandydatów, którzy
z miejskim samorządem związani są od lat. Lista zarzutów którą wyciąga Adam Sędziński i jego Komitet „Słupsk Wspólnie” jest bardzo długa, a na pewno niepokojąca.
„Moja decyzja o starcie wyborach poprzedzona była przemyśleniami, uwzględniającymi także znane mi z doświadczenia i obserwacji mechanizmy funkcjonowania tutejszego środowiska. Skala i poziom dyskryminacji w wielu sferach, z jaką spotkałem się ja oraz mój komitet, przekroczyły już dawno akceptowalny w demokratycznym państwie prawa próg
i wszelkie przewidywania. Tutaj nikt nie bawi się w konwenanse czy grę pozorów. Ściana,
z jaką przyszło się nam zderzyć w tym lokalnym świecie zbudowana jest z elementów zależności, podległości, lęku, ale też – żądzy osobistego zysku, czy materialnych korzyści. Porządkując ten chaos i kakofonię surrealistycznych zdarzeń i „przypadków” – wskazałbym w szczególności na następujące poziomy muru, który jest przed nami stawiany w tych wyborach:
Brak równego dostępu do mediów: Zdarzenia ostatnich tygodni pokazują przerażający poziom zależności przeważającej większości lokalnych mediów i ich pracowników.
W świecie tym ciężko myśleć o dziennikarskiej niezależności. Znaczący finansowy
i personalny wpływ Krystyn Danileckiej – Wojewódzkiej na lokalne media skutkują jawnym faworyzowaniem jednej kandydatki poprzez przytłaczająco większą widoczność w mediach. Konkurencyjni kandydaci mają ograniczony dostęp do mediów. Do mechanizmów w tej sferze zaliczyłbym zwłaszcza:
– Ignorowanie lub minimalizowanie obecności kandydata opozycyjnego/komitetu opozycyjnego w mediach. Na rozmowy komitetu, pod pretekstem ograniczeń lokalowych, czy braku formalnego zarejestrowania komitetów, zapraszane są trzy dotychczasowe strony samorządowej sceny Słupska. – Selekcjonowanie przez media informacji i wydarzeń, które mogą być niekorzystne dla obecnego prezydenta, np. debat na tematy z miastem wprost związane, podczas których prezentowane są różnorodne stanowiska, w tym te merytorycznie krytykujące działania obecnej władzy.
– Całkowite ignorowanie zaproszeń na wydarzenia organizowane przez nowy komitet,
w sytuacji gdy relacje z konferencji prasowych Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej zarówno jako urzędującego prezydenta, jak i kandydatki oraz Jej komitetu – są obecne w niemal wszystkich mediach na co dzień.
– Wreszcie – opracowywanie materiałów w sposób stronniczy poprzez np. przygotowanie relacji z debaty z cytatami dwóch reprezentantów aktualnej władzy i całkowitym braku przytoczenia choćby fragmentów wypowiedzi głosów do nich opozycyjnych.
Kolejnym sporym problemem jest brak dostępnych miejsc reklamowych.
Spotykaliśmy się z:
– odmową dostępu do tradycyjnych miejsc reklamowych, takich jak reklamy w środkach komunikacji z uwagi na brak dostępności przestrzeni reklamowych, w sytuacji gdy okazują się one w tym samym czasie dostępne dla innych podmiotów (NGO);
– utrudnienia w umieszczaniu plakatów wyborczych na ogólnodostępnych powierzchniach reklamowych (przykładowo – pomimo wcześniejszych uzgodnień i przygotowania materiałów ustalonej wielkości – ostatecznie odmówiono nam umieszczenia plakatów
z uwagi na rzekomy brak miejsca, przy jednoczesnym umieszczeniu w tych miejscach analogicznych plakatów innych komitetów).
Okazało się również, że dla naszego komitetu brak jest miejsc na spotkania publiczne:
– Odmowa udostępnienia miejsc publicznych, pod pretekstem braku dostępności obiektu przez cały okres trwania kampanii wyborczej, np. Teatr Rondo, przy jednoczesnym udostępnianiu obiektów jednostek miejskich dla organizacji spotkań wyborczych przez władze miasta kontrolowane przez obecną Prezydentkę.
– Możliwe działania administracyjne zmierzające do utrudnienia organizacji masowych zgromadzeń lub spotkań z wyborcami.
Ale to również agresywna kampania nienawiści i fakenewsów w sieci:
– Rozpowszechnianie fałszywych komunikatów lub dezinformacji w celu dewaluacji mojej osoby i innych kandydatów KWW “Słupsk Wspólnie”
– Podburzanie nastrojów społecznych przez zorganizowane grupy wpływów Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej hasłami nawołujących do agresji i hejtu.
– Prezentowanie mnie jako „Konia Trojańskiego”, wprost pomawianie poprzez nazywanie mnie oszustem, który tak naprawdę chce działać na szkodę Słupska.
– Zakrywanie rozmów/debat/ materiałów na temat problemów miasta – powtarzalnymi
i agresywnymi komentarzami dotyczącymi zagadnienia poszerzenie granic, jako sposób na prezentowaną krytykę działań aktualnej władzy oraz przedstawiane pomysły na ich rozwiązanie.
Nieustannie docierają do nas informacje o obawach sponsorów przed ujawnieniem wsparcia:
– Otrzymywanie znacznie mniejszych funduszy na kampanię wyborczą w porównaniu
z obecnym prezydentem, co ogranicza możliwości dotarcia do szerokiego grona wyborców.
– Rezygnacja sponsorów z udostępnienia wsparcia finansowego ze względu na obawy przed negatywnymi konsekwencjami ze strony władz miasta, wobec jawności wpłat.
– Odmowa współpracy i wsparcia niefinansowego ze strony osób aktywnych społecznych/NGO z uwagi na złożone przez obecną prezydent obietnice wobec nich lub strach przed zakończeniem współpracy/ brakiem wsparcia w razie wygranej Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej.
Kandydat Adam Sędziński uważa również, że nadużywane są zasoby publiczne podczas kampanii:
– Obecna Prezydent wykorzystuje zasoby publiczne, takie jak:
personel administracyjny, środki komunikacji miejskiej czy miejsca do organizacji wydarzeń, aby promować swoją kandydaturę.
– Działania Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej w ramach piastowania obecnego stanowiska, wykorzystywane są na profilach kampanijnych.
– W trakcie trwania kampanii, z wykorzystaniem środków i zasobów publicznych, zorganizowano nieprzeciętnie dużo wydarzeń/spotkań/konferencji/konsultacji, których centralnym elementem pozostaje obecna Pani Prezydent.
Dostrzegamy też spore trudności w budowaniu wsparcia społecznego:
– Prezydent ma silną kontrolę nad różnymi aspektami życia miejskiego, opozycyjni kandydaci mają trudności w budowaniu wsparcia społecznego i mobilizowaniu wyborców, którzy obawiają się utraty korzyści związanych z lojalnością wobec obecnej prezydentki.
Te trudności mogą być związane z nadużyciem władzy, manipulacją lub niedemokratycznymi praktykami, które ograniczają równość szans w procesie wyborczym
i naruszają zasady uczciwej rywalizacji politycznej. Niezależnie od wyniku wyborów, moje doświadczenia ostatnich paru tygodni napawają smutkiem i dużym niepokojem. Nie mam złudzeń, że wszystkie te mechanizmy, choćby przynosiły i przynoszą bezpośrednie profity poszczególnym osobom/jednostkom – działają globalnie na szkodę nas wszystkich,
a przede wszystkim – na szkodę miasta.”
O głos w sprawie poprosiłam prezydentkę Krystynę Danilecką-Wojewódzką.
„Twierdzenia o rzekomym wykorzystywaniu zasobów miejskich na potrzeby kampanii wyborczej są absolutnie nieprawdziwe i co ważniejsze całkowicie gołosłowne.
Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast piastują swój urząd również w okresie kampanii wyborczej i w tym kontekście prawidłowe i skuteczne wykonywanie przez nich obowiązków służbowych, nie może być odczytywane jako element kampanii wyborczej. Ustawodawca, tworzący ramy kampanii wyborczej w przepisach kodeksu wyborczego nie zdecydował się na rozwiązania, które zawieszałyby w pełnieniu obowiązków włodarzy ubiegających się
o reelekcję. Zupełnie niezrozumiałe jest przerzucanie na urzędującego prezydenta frustracji za niechęć wyborców do głosowania na dany komitet.
Pracownicy samorządowi nie są w żadnym stopniu angażowani w kampanię wyborczą, poza osobami które zdecydowały się kandydować w wyborach – jest to ich uprawnienie wynikające m.in z Konstytucji RP, którego nie można ograniczać.
Nie jest prawdą, że odmawiano jakiemukolwiek komitetowi ekspozycji materiałów wyborczych w środkach komunikacji publicznej. MZK w Słupsku podpisał umowy za ekspozycję wewnątrz autobusów materiałów wyborczych ze wszystkimi komitetami, które zgłosiły taką chęć. Materiały trzech spośród czterech komitetów wyborczych są eksponowane na zmianę w autobusach komunikacji miejskiej. Jeden z komitetów nie występował w ogóle z taką inicjatywą (na podstawie informacji uzyskanych od zarządu spółki).
Miejsca wyznaczone przez Urząd na bezpłatne umieszczanie ogłoszeń wyborczych
(art. 114) są dostępne dla wszystkich komitetów wyborczych i Urząd nie koordynuje sposobu umieszczania i ekspozycji materiałów wyborczych w tych miejscach. Zaznaczyć jednak trzeba, że mój komitet wyborczy nie umieszcza tam swoich materiałów.
Pozostałe miejsca powszechnie dostępne mogą być udostępnione w celu umieszczenia reklam wyborczych komitetom wyborczym na równych zasadach, przy spełnieniu dodatkowych wymogów, w tym np. uzgodnieniu zajęcia pasa drogowego z zarządcą drogi
i wniesieniu odpowiedniej opłaty. Wedle moich informacji ZIM nie odmawiał żadnemu
z komitetów uzgodnienia zajęcia pasa drogowego. Warto zwrócić uwagę, iż do ZIM
w Słupsku zgłoszono dotychczas zajęcie pasa drogowego dot. umieszczenia ok. 530 banerów wyborczych wszystkich komitetów, z czego KWW Krystyny Danileckiej – Wojewódzkiej zajął ok. 1/5 tych miejsc.
Ilość spotkań organizowanych przez Urząd Miejski w ostatnim czasie nie odbiega od normy i łatwo można to zweryfikować poprzez analizę strony internetowej Miasta. Duża część
z tych spotkań była planowana z dużym wyprzedzeniem.
KWW Krystyny Danileckiej – Wojewódzkiej zorganizował jedno spotkanie z wyborcami
w Teatrze, wynajmując salę na ogólnych, komercyjnych zasadach. Komitet, który skarży się na dostępność obiektów miejskich zorganizował natomiast już kilka takich spotkań wykorzystując na ten cel w dwóch przypadkach obiekty miejskie (Kino Rejs i Filharmonia). Prezydent nie może na okres kampanii wyborczej ingerować w bieżącą działalność słupskich jednostek organizacyjnych (np. jednostek kultury) na rzecz mieszkańców, starając się zapewnić dostępność ich obiektów dla komitetów wyborczych. Właściwa organizacja procesu kampanii wyborczej wymaga od przedstawicieli komitetów wyborczych działania
z pewnym wyprzedzeniem, aby zapewnić sobie dostępność takich obiektów – na komercyjnych warunkach.
Nie są mi znane sytuacje, w których dochodziło do utrudniania umieszczania jakichkolwiek plakatów wyborczych w mieście.”
Spór w tej sprawie raczej nie zostanie rozwiązany przed wyborami. Pozostaje nam, wyborcom zdecydować o tym, kto będzie zarządzał naszymi miastami
i gminami. Zalecam uważne przyjrzenie się kandydatom i ich osiągnięciom.
Bo jedno jest pewne, jeśli któryś z kandydatów mówi, że jest radnym od 18 lat, to warto sprawdzić co przez te 18 lat zrobił dla swojej dzielnicy. Bo to oznacza, że
w kolejnej kadencji zrobi dokładnie to samo.
Jedno jest pewne: warto iść do wyborów 7 kwietnia.