W czwartek 15.05.2025 r. Słupsk odwiedziła grupa aktywnych seniorów działających w Klubach Seniorów przy Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Pobiedziska. Kluby działają pod skrzydłami Małgorzaty Halber, dyrektorki Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Pobiedziska oraz wieloletniej radnej Rady Powiatu Poznańskiego, dla której drugi człowiek jest skarbem.
W mojej ocenie była to wizyta potrzebna, pełna inwencji i dobrych emocji, bowiem dotyczyła nie tylko potencjału Słupska, ale również dobrych praktyk. Gdy Małgorzata Halber zadzwoniła do naszej Biblioteki
i poprosiła mnie o zorganizowanie wycieczki po Słupsku, natychmiast przystałam na propozycję. Wszak znamy się nie od dziś i wiele bibliotecznych działań mamy za sobą. Natychmiast pomyślałam o ludziach tworzących nasze miasto, o organizacjach pozarządowych i instytucjach kultury, o potencjale
i doświadczeniu. Również o tym, że w dzisiejszym świecie nic nie stoi w miejscu, świat gna i cały czas ulega zmianom. Ani Słupska, ani Pobiedzisk problem upływu czasu nie omija. W naszych wspólnotach żyje coraz więcej osób w podeszłym wieku. Ów demograficzny trend prowadzi do zmiany ludzkich potrzeb
i oczekiwań, bowiem dotyczy całej społeczności, nie tylko osób starszych.
Age-friendly – wiek przyjazny
Seniorzy są ważną, choć często pomijaną częścią społeczeństwa. Ludziom żyjącym we własnych „bańkach” może się wydawać, że problem starości ich nie dotyczy. Tymczasem dzięki czerpaniu z doświadczenia starszych osób możemy się wiele nauczyć, zmienić optykę, wyjść z owych „baniek” i zobaczyć możliwości w doświadczeniu. Od dawna wiemy, że integracja międzypokoleniowa oraz aktywizowanie seniorów przynosi korzyści wszystkim. Jeśli my sami nie zadbamy o lepszą jakość życia w miejscach w których żyjemy, nikt za nas tego nie uczyni. Od wielu lat na zachodzie mówi się o wspólnotach age-friendly, co oznacza społeczności lub miasta dostosowujące swoje usługi i infrastrukturę tak, aby stały się bardziej otwarte na potrzeby wszystkich mieszkańców. Celem jest poprawa jakości życia w miarę starzenia się,
a dotyczy każdego mieszkańca! Każdy z nas będzie kiedyś w age-friendly, co oznacza „wiek przyjazny”. Już dziś przygotowujmy dla siebie miejsce w społeczeństwie, by nie obudzić się z ręką… Zdrowe starzenie się, mieszkalnictwo i planowania, transport i kultury przyjazne osobom starszym etc., to wymóg czasu. Oznacza to, że należy położyć większy nacisk na współprojektowanie ze starszymi osobami, zapraszanie do wspólnego stołu, tworzenie programów zgoła odmiennych od dotychczasowych.
Przyjazne seniorom miejsca od lat są tworzone przez aktywistów, zarówno w Słupsku, jak
i w Pobiedziskach, niemniej wymagają stałego modelowania, finansowania, jakowyś rozwiązań systemowych, wsparcia samorządów, po to, by wszystkim żyło się lepiej. Skoro są żłobki, w których jest kolorowo i pracują w nich specjaliści, to potrzebujemy również miejsc „wieku przyjaznego”, których nie należy nazywać „domami starców”, bo nie powinny być „umieralniami”.
Wizyta w secesyjnej kamienicy przy Sienkiewicza 19
Obok wielu instytucji czy organizacji działają biblioteki publiczne, które od zarania przyciągały ludzi, dziś są „wylęgarnią” doświadczeń i potencjału, w nich można czerpać wiedzę, a ich przestrzenie są otwarte dla wszystkich. A współpraca? To tylko kwestia chęci! Ale zacznijmy od początku. Wycieczkę po Słupsku rozpoczęliśmy od Alei Henryka Sienkiewicza, a skończyliśmy przy ulicy Dominikańskiej. Pomimo deszczu, czterdziestoosobowa grupa seniorów, w przedziale wiekowym 55-86 lat, wędrowała ulicami naszego ukochanego miasta z czterdziestoma uśmiechami na twarzach. Opowieści były rozmaite, pierwsza z nich dotyczyła słupskiej secesji i mgieł snujących się nad bagniskiem Quebbe, które falowało w miejscu dzisiejszego Ratusza. Grupę zainteresowały symbole masońskie, które znajdują się na jednej z frontonów kamienicy przy Alei Henryka Sienkiewicza oraz okazałe rzeźby zastygłe ponad dachami historycznych kamienic. Freski, bogata ornamentyka i zdobienia są widoczne nie tylko na zewnątrz budynków, skrywają je także wnętrza. Trzeba przyznać, że secesyjna zabudowa to znak rozpoznawczy Słupska. Charakterystyczna giętka linia i bogata roślinna i zwierzęca ornamentyka widoczne są na wielu kamienicach śródmieścia. Owe reprezentacyjne kamienice ukrywają również detale, które na co dzień dostępne są tylko mieszkańcom. Dziś wejścia do owych kamienic chronione są „domofonami”.
Seniorzy z Pobiedzisk zostali zaproszeni do jednej z takich kamienic, tej oznaczonej numerem dziewiętnaście. Tam spotkaliśmy się w nowej siedzibie Centrum Inicjatyw Obywatelskich we wnętrzu pięknej zdobnej sali. Czekała na nas Agnieszka Pudelska-Leśniewska z biura CIO i EUROPE DIRECT Słupsk oraz Krystyna Popiel, wiceprezeska Naczelnej Organizacji Technicznej w Słupsku oraz jedna
z założycielek CIO. Te dwie organizacje istnieją w Słupsku od dziesiątek lat. NOT skończył pięćdziesiątkę, CIO trzydziestkę i wciąż mają się znakomicie. W sali reprezentacyjnej CIO rozmawialiśmy o wartościach,
o potrzebie tworzenia programów społecznych dedykowanych seniorom oraz o informacji, która jest dla nas wszystkich ważna, choć czasami bywa szkodliwa. Z tego też powodu podjęty został temat dezinformacji
i hejtu. Kolejnym przystankiem były Bulwary nad Słupią – Park Chopina, Wirydarz Klasztorny przy froncie byłego kościoła p.w. św. Mikołaja, Mural Komedy, Most Grosza, wcześniej znany jako kładka pieszo-rowerowa przy Miejskiej Bibliotece Publicznej. Należy przy tym wspomnieć, że jest to najdłuższa kładka łącząca brzegi Słupi.
Z nieukrywaną radością zwiedziliśmy Miejską Bibliotekę Publiczną im. Marii Dąbrowskiej w Słupsku, tam seniorzy rozmawiali z bibliotekarzami i przyglądali się rozwiązaniom praktycznym. Koordynatorka wycieczki Małgorzata Helbar była zachwycona. Zachwycił ją Klub Czarnego Krążka oraz sam historyczny budynek, który skrywa wiele tajemnic. Historia Mściwoja i Sulisławy wywołała dyskusję związaną
z wartościami oraz prawami kobiet w średniowieczu, a w zasadzie ich brakiem. Kobiety w średniowieczu traktowane były przedmiotowo, miały być piękne i pożyteczne, bez konieczności posiadania mądrości
i odwagi. Jeśli któraś z nich zapragnęła wolności, szybko sprowadzano ją do parteru, a czasami palono na stosie, który musiał płonąć poza murem, by miasto nie spłonęło.
Alternatywa dla Triny
Następnym przystankiem seniorów z Pobiedzisk był Kasztel, gdzie spotkali się ze słupską Alternatywą – Stowarzyszeniem Seniorów Ziemi Słupskiej, które aktywnie działa od 2020 roku w naszym mieście. Grupy wymieniły się doświadczeniami, zadeklarowały współpracę, okazało się, że pośród gości znajdują się byli słupszczanie. Radości było co niemiara, bowiem rozmowy były barwione tańcem, pysznymi sałatkami
i aromatyczną herbatą. W tym miejscu należy się ogromna wdzięczność dla całej Alternatywy, a słowa wdzięczności kieruję w stronę Małgorzaty Żebrowskiej, wiceprezeski, która bez „mrugnięcia okiem” przyjęła wiadomość o pobycie seniorów z Pobiedzisk w Słupsku. Stanisław Brzozowski, prezes Stowarzyszenia Seniorów Ziemi Słupskiej, z wielkim zaangażowaniem i dumą przedstawił działalność Alternatywy i podarował seniorom z Pobiedzisk kalendarze.
Kolejną stacją na szlaku Sienkiewicza-Dominikańska w Słupsku była Baszta Czarownic, przy której wysłuchano historii Triny Papisten, a w zasadzie Kathriny Zimmermann, która została więziona w Baszcie
i skazana za czary w 1701 roku. Brutalne tortury spowodowały, że kobieta przyznała się do przedstawionych jej zarzutów, z pewnością chcąc skrócić swoje cierpienie. Choć ów przypadek nie wyróżnia się na tle innych procesów o czary, to do dziś budzi wiele emocji. Jakiś czas temu władze miasta postanowiły zrehabilitować kobietę, przypominając tym samym jej tragiczną historię. I w tym przypadku nie brakuje rozmaitych komentarzy, czy Rondo należało nazwać Rondem Triny Papisten czy raczej Kathriny Zimmermann? Wszak Papisten jest pejoratywnym nazwaniem, bowiem protestanci nazywali wszystkich katolików papistami, co miało negatywne konotacje i równoznaczne było z popieraniem papieża. W Baszcie Czarownic nie brakowało instrumentów do tortur, Kathrinę wieziono w gnijącym lochu i poddawano wymyślnym torturom. Po odczytaniu wyroku sądu oraz rutynowym publicznym potępieniu, podłożono ogień pod stos. Gdyby w tamtym czasie istniała Alternatywa, CIO i NOT, przed Basztą Czarownic odbyłby się protest przeciwko katom oraz niesłusznym oskarżeniom kobiety, która po prostu była piękna i mądra.
W gościnie u Witkacego i księżnej de Croy
Od Baszty Czarownic do Białego Spichlerza jest „rzut beretem”. Przekroczyliśmy Słupię, by spotkać się
z Witkacym. Tu Ewa Mazur i Rafał Foltyn opowiedzieli o historii osadnictwa i z dumą zaprezentowali kolekcję Witkacego. Historia największej w Polsce i na świecie kolekcji sięga roku 1965, w którym muzeum zakupiło 110 pastelowych prac od mieszkającego wówczas w Lęborku Michała Białynickiego-Biruli, syna Teodora – zakopiańskiego lekarza i bliskiego przyjaciela Witkacego. Obecnie kolekcja Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku liczy blisko dwieście siedemdziesiąt prac artysty i regularnie się rozrasta. W 2024 roku kolekcja muzeum powiększyła się o kolejne dwie prace Witkacego – Portret Marii
z Pietrzkiewiczów Witkiewiczowej oraz Portret Tadeusza Wawrzyńca Pietrzkiewicza. Interesującą wystawą w Białym Spichlerzu jest również ekspozycja nawiązująca do Witkacego od XIX do XXI wieku.
Z Białego Spichlerza ruszyliśmy w stronę Zamku Książąt Pomorskich, by pokutny krzyż obejrzeć
i posłuchać historii dotyczącej Anny de Croy. W historycznych salach zapoznano się ze skarbami książąt pomorskich, ekspozycją sztuki dawnego Pomorza od XIV do XVIII wieku, jak również wystawą „Przy wspólnym stole, czyli sztućce i akcesoria kulinarne od XVII do XXI wieku”. Tu grupa zatrzymała się na dłużej, by posłuchać opowieści o Karczmie Słupskiej, orzechowej zupie i słowińskiej gruszce. W kolejnym dniu grupa z Pobiedzisk zawędrowała do Poddąbia, by w Karczmie u Julki zakosztować dań rodem
z Pomorza. Nie byłabym sobą, gdybym na zakończenie nie wskazała Herbaciarni u Richtera, wszak tam herbata z wiśnią w rumie czy truskawką w szampanie smakuje bajkowo, jest też kawa z belgijską praliną, której aromat dochodzi do sieni. Zapraszam do Słupska, bowiem gro mieszkańców tego miasta to fantastyczni działacze i społecznicy, dzięki którym NASZE miasto kwitnie.
Danuta Maria Sroka
Biblioteka „Pomerania” MBP w Słupsku