Jakiś czas temu media w całej Polsce obiegła informacja o wprowadzeniu do kilku szkół na pomorzu wytycznych, co do stroju dziewczynek. Dziewczynom nakazano noszenie skromnego stroju – informowała lokalna „Gazeta Wyborcza” i nazwała to „efektem Czarnka”. Wiceprezydent Gdańska zaprzeczyła, by dochodziło do takich sytuacji. Czy zatem rozpoczęła się w Polsce surowa nauka „cnót niewieścich”?
„Efekt Czarnka”
Uczenie dziewczynek „cnót niewieścich” to już nie fantazja ministra Czarnka, a rzeczywistość w wielu polskich szkołach.
Trójmiejska „Gazeta Wyborcza” dowiedziała się, że niektóre szkoły w Gdańsku, Gdyni i Pszczółkach narzucają uczennicom noszenie „skromnego stroju”. W Szkole Podstawowej nr 16 im. Władysława Broniewskiego w Gdańsku uczennice mają zakrywać ręce i nogi. Na lekcji wychowania fizycznego powinny ćwiczyć w długich dresowych spodniach. Obowiązuje też zakaz noszenia bluzek na ramiączkach, również wtedy, gdy jest gorąco.
„Wyborcza” opisuje, że w szkole odbył się apel, na którym dziewczynki pouczono, że nie mogą zbyt wiele odsłaniać, by „nie zachęcać chłopaków”. Zakazy nie dotyczą chłopców.
Rodzice skarżą się na regulamin dyskryminujący uczennice, a dzieci buntują się przeciw nowym zasadom, które chcą narzucić nauczyciele i dyrekcja. Oburzenie wywołuje też uzasadnienie. Pracownicy szkół mówią o tym, że bluzki na ramiączkach mogą prowokować chłopców do niewłaściwych zachowań i komentarzy. Oznacza to, że odpowiedzialność za niewłaściwe zachowanie chłopców jest przerzucana na dziewczyny.
„Ubieraj się skromnie, by nie kusić chłopców” – to bardzo niepokojący komunikat, który słyszany przez dziewczęta może odbić się negatywnie na ich poczuciu bezpieczeństwa i wzbudzać w nich niezasłużone poczucie winy.
Przykład płynący z tych szkół dobitnie pokazuje, jak w Polsce postrzega się ciała kobiet i kobiety w ogóle. Już ośmio-, dziewięcioletnie dziewczynki uczone są, że ich ciała są dobrem publicznym – jeśli nie będą „skromne”, a rękawy ich bluzek i nogawki spodni nie będą zakrywać wystarczająco dużo, będą uznawane za „kusicielki”, które „prowokują”. W ten ,sposób zaszczepia się w dziewczynkach poczucie winy; uczy, że jeśli padną ofiarami molestowania seksualnego, to one są winne – nie ich oprawcy.
Właśnie dlatego dzieciom potrzebna jest rzetelna edukacja seksualna. Bo edukacja seksualna to nie tylko nauka o seksie i metodach antykoncepcji. To również nauka o stawianiu granic, szacunku do ciała – swojego i innych osób, o prawie do poczucia bezpieczeństwa i godności. Jak dzieci – zarówno chłopcy, jak i dziewczynki – mają nauczyć się szacunku do siebie nawzajem, bez utrwalania szkodliwych stereotypów płciowych, kiedy już w szkołach podstawowych są tak niesprawiedliwie traktowanie? Gdy to dziewczynki się karze, a na przemoc ze strony chłopców przymyka się oko lub nazywa „końskimi zalotami”?
Pozytywna samoocena dziewcząt rośnie i osiąga szczyt około 9 roku życia. Po 10 roku życia zaczyna jednak gwałtownie spadać.
Każda i każdy z nas może podać wiele tego typu przykładów z własnego życia. Na wiele subtelnych sposobów podkopujemy rozwój dziewczynek, zniechęcając je do bycia liderkami. Kiedy mały chłopiec jest zdecydowany i pewny siebie, dostaje etykietkę lidera. Kiedy dziewczynka zachowuje się w ten sam sposób, bardzo często określa się ją jako tą, która „się rządzi”. Większość dziewcząt przez całe dzieciństwo słyszy i widzi inne kobiety, które oceniają i krytykują swój wygląd. Gdy dorastają, same zaczynają bardzo krytycznie oceniać swoje ciało oraz innych dziewcząt. Dziewczęta bardzo wcześnie uczą się więc, że ich ciało i wygląd – to obiekt czyjegoś zainteresowania, przyjemności i pożądania.
Zamiast wzmacniającej wiedzy o budowie, zdrowym funkcjonowaniu ciała oraz rozwoju seksualności otrzymują rady – jak modyfikować swój wygląd, by się podobać innym.
Nigdy wcześniej kultura tak bardzo wprost nie seksualizowała dziewcząt. Internet stał się obszarem i możliwością „łowienia”, wykorzystywania, poniżania i zastraszania.
Przekaz jaki dostały dziewczynki w pomorskich szkołach, iż są powodem czyjegoś dyskomfortu, jest i mało edukacyjny, ale przede wszystkim już, w tak młodym wieku, stawia je w poczuciu winy i błędnej ocenie swojego ciała i seksualności.
Niezależnie od tego, czy jesteśmy rodzicami czy osobami, które w różnych, innych rolach i obszarach wpływają na życie dziewcząt – bardzo często, na wiele różnych sposobów, bezrefleksyjnie, idąc tropem stereotypów i uprzedzeń dotyczących kobiecości, nieświadomie przyczyniamy się do osłabiania i blokowania rozwoju dziewcząt:
– różnicując zabawy, zajęcia, aktywności fizyczne, zadania, ćwiczenia, nagrody, prezenty, ubrania proponowane dziewczętom i chłopcom,
– stosując podwójne standardy oceniania wyglądu i zachowania, np. poprzez zawyżanie wymagań wobec dziewcząt dotyczących estetyki wykonywanych prac, stosowanie szczególnych obostrzeń dotyczących sposobu ubierania się dziewcząt w szkole, zaniżanie wymagań lub ocen w przedmiotach, które stereotypowo uznawane są za męskie,
– wyrażając mniej lub bardziej wprost własne lub zapożyczone/przejęte, krzywdzące poglądy na temat tego, jakie dziewczynki i chłopcy są lub powinni być („zachowujesz się gorzej niż chłopak”, „dziewczynka powinna ładniej pisać”),
– dzieląc zainteresowania, pasje, przedmioty szkolne i dziedziny naukowe na odpowiednie lub bardziej pasujące dla dziewcząt i chłopców,
– traktując to, co mają do powiedzenia dziewczęta jako mniej ważne (trening milczenia),
– kładąc nacisk na bycie „grzeczną i miłą zamiast pozwalając na wyrażanie własnego zdania (trening uległości i dyscypliny wobec autorytetów i norm),
– pomijając lub zniechęcając dziewczęta przy wyborach do ważnych funkcji i zadań, sugerując, że „z natury” do tych funkcji bardziej nadają się chłopcy,
– dając dziewczętom i chłopcom materiały edukacyjne, lektury, podręczniki, w których prezentuje się stereotypowo lub pomija się postacie dziewcząt i kobiet w opowieści o świecie, w podręcznikach i lekturach szkolnych mężczyzn prezentuje się w rolach społecznych i zawodowych związanych z władzą, prestiżem i zamożnością, wysokim wykształceniem i autonomią, natomiast kobiety prezentowane są w zawodach związanych z pracą na niskopłatnych stanowiskach w handlu i usługach lub jako osoby spoza świata pracy zawodowej – bezrobotne, opiekujące się bliskimi, pracujące w domu),
– skupiając się na wyglądzie dziewcząt, komentując go, wprowadzając zapisy regulaminowe odnoszące się jedynie do wyglądu i ubioru dziewcząt, oceniając i krytykując,
– seksualizując zachowania dziewcząt, przypisując im znaczenia seksualne, które nie są intencją dziewczynki. Dziewczęta każdego dnia otrzymują szereg zakazów dotyczących zachowania, takich jak: nie siadaj w ten sposób, ubieraj się skromnie, nie uśmiechaj się prowokacyjnie, itd. oraz słyszą komentarze i „żarty” o seksualnym charakterze,
– lekceważąc sytuacje, gdy rówieśnicy naruszają granice i godność dziewcząt. Składają się na to zjawisko wszystkie niechciane formy kontaktu werbalnego i fizycznego, takie jak dotykanie różnych części ciała, szczypanie, klepanie, napieranie, całowanie; werbalne ataki, takie jak: wyzywanie, publiczne komentowanie wyglądu i zachowania, plotkowanie, zastraszanie, upokarzanie przy użyciu słów o seksualnym i homofobicznym charakterze, a także molestowanie i przemoc seksualna: przymuszanie do oglądania pornografii, napaść na tle seksualnym, wymuszony seks i gwałt.
Tato, Mamo – chcesz, by Twoja córka wyrosła na kobietę świadomą swojej wartości, szanującą i lubiącą swoje ciało, cieszącą się swoją kobiecością? Chcesz, by umiała stawiać jasne granice, gdy znajdzie się w dwuznacznej sytuacji? Chcesz, by żyła w kulturze, gdzie każdy człowiek ma prawo do poszanowania swojej godności i cielesności? Reaguj! Nie pozwól, by Twoja córka stała się ofiarą agresji seksualnej. Żądaj w szkole reakcji nauczycieli i odpowiedniej profilaktyki.
DZISIAJ SŁUPSK
MÓWI PRZEMOCY GŁOŚNO
NIE!
Fundacja Lokalsi prowadzi akcję społeczną „Powiedz przemocy NIE”. Do akcji przyłączyli się przede wszystkim mężczyźni. Nasi koledzy, sąsiedzi, samorządowcy, nauczyciele i dziennikarze stają przed obiektywem aparatu w spódnicy, jako wyraz sprzeciwu wobec przemocy i napastowaniu kobiet i dziewcząt. Na temat praw kobiet debata społeczna trwa od dawna, ale głosu kobiet jakby nikt nie chciał usłyszeć. Swoje głosy solidarnie dołączają więc mężczyźni.
– Nie zgadzamy się na to, aby przemoc wobec kobiet była otoczona milczącym przyzwoleniem ze strony społeczeństwa i organów państwa. Dlatego, jako oddolny ruch chcemy zmienić te elementy kultury, które usprawiedliwiają męską i często chłopięcą już przemoc oraz wzmacniają u mężczyzn przekonanie, że wolno im użyć siły, by podporządkować sobie kobiety – podkreślają inicjatorzy akcji.