„Każde miasto jest – pod względem morfologicznym – niepowtarzalną kompozycją
różnych procesów w czasie i przestrzeni”
Elżbieta Szalewska,
„Podstawy kształtowania ładu przestrzennego”, Słupsk 2002
Wciąż rodzą się nowe plany w głowach twórczych mieszkańców Słupska, najlepsze z nich zostają wpisane w dokumenty projektowe, które potem analizują tłumy specjalistów, oceniają komisje w programach dotacyjnych, i tak powoli powstaje ustrukturyzowana świadoma całość. Projektując miasto należy przyjrzeć się uważnie jego mieszkańcom, warunkom przyrodniczym, komunikacyjnym, gospodarczym, prawnym, itd. Jest mnóstwo czynników kształtujących przestrzenną formę miasta. W mojej ocenie, trzeba myśleć również o przyszłych pokoleniach, o ludziach których nigdy nie poznamy. To również jest ich miasto. W niniejszym artykule chcę Wam opowiedzieć o rewitalizacji, zmianach w przestrzeni miejskiej i o tym, jaki wpływ owe zmiany wywierają na nasze życie, ale też o budzeniu emocji w kontekście dbałości o wspólne miejsce.
Specjalistyczne zespoły projektowe przez lata tkały nieprzypadkowy twórczy „chaos”, który powoli przeistaczał się w uporządkowany projekt związany z rewitalizacją Słupska. Przede wszystkim wzięto pod uwagę potrzeby społeczne, czasami prozaiczne, ale ważne z punktu widzenia mieszkańców danej dzielnicy czy określonej wspólnoty. Co należy uczynić, by w ściśle określonym przez urbanistów miejscu stanął budynek, a dojście do niego było wygodne dla mieszkańców? Lista potrzeb jest długa. Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego mają ogromne znaczenie przy dalszym (uzupełniającym) projektowaniu, niemniej należało zajrzeć na każde podwórko, odnaleźć miejsca niczyje, przyjrzeć się infrastrukturze terenowej. Autopsja zrobiła swoje. Rozwiązania związane z projektowaniem miasta pojawiły się w planistyce miejscowej, urzędnicy zajmujący się tematyką projektu rewitalizacji Słupska zapraszali mieszkańców do udziału w konsultacjach społecznych, pojawiały się głosy zachwytu i krytyki. Wszystko należało wziąć pod uwagę, zająć się każdą dzielnicą i budynkiem, dziką łąką czy porozbiórkową przestrzenią do zagospodarowania. W mieszkańcach rodziły się określone emocje w chwili, gdy spoglądali na rodzące się efekty rewitalizacji bulwarów nad Słupią. Dzisiaj młodzież I Liceum Ogólnokształcącego przysiada na przyrzecznych ławkach muzycznej kładki, słychać śmiech i odgłosy dialogów.
Słupsk w zamyśle współczesnych projektantów miał być miastem otwartym na rzekę. Starano się – już na początku drogi – o zachowanie spójność w projektowaniu bulwarów, a mianowicie połączenia dwóch światów (historycznego i współczesnego) w jedną praktyczną całość. Wszak Słupsk ma genezę średniowieczną i od wieków odgrywał istotną rolę gospodarczą na Pomorzu. Kolejne pokolenia wnosiły w miasto zmiany, również w kontekście urbanistycznym, przybywało mieszkańców, tworzono zakłady usługowe, potem pojawiły się nowe osiedla, fabryki (maszyn i narzędzi rolniczych, cukierków, obuwia, etc.), przecież ludzie muszą funkcjonować. Mowa jest o funkcjonalnym rozwoju miasta, przyjaznego i wygodnego do życia, pracy i rozrywki. Należy pamiętać, że współczesne determinanty rozwojowe przestrzeni miejskich mają wpływ na jego fizjonomię i morfologię.
Moja dzielnica
Bez wątpienia każda dzielnica w mieście ma swoją tożsamość, jest miejscem naznaczonym historycznie, traktowanym jako przestrzeń społeczna, wspólnotowa. Niegdyś owa przestrzeń znajdowała się poza miastem (grodem otoczonym murem obronnym, a potem miastem bez obwarowań, itd.), była odrębną i autonomiczną całością: obszarem podmiejskim, wioską, pustkowiem do osuszenia czy konkretnej zabudowy. Przy czym należy mocno podkreślić fakt, że miasto rozwija się dzięki aktywności mieszkańców, decydują również czynniki środowiskowe i podstawy ich rozwoju, przeobrażenia myśli ludzkiej w konkretne działanie. I tak jak przy bulwarach, przeobrażeniu uległy elementy środowiskowe, uporządkowano nabrzeże, obsadzono nową roślinnością tereny przyrzeczne, wcześniej wycięto część starych drzew. Nowe nasadzenia potrzebują czasu, w pełnym rozwoju ujrzą je przyszłe pokolenia słupszczan. Otrzymają je w testamencie społecznym.
Dobrze jest myśleć perspektywicznie, również z punktu dbałości o nasze środowisko przyrodnicze. Elżbieta Szalewska w swojej znakomitej publikacji pt. „Podstawy kształtowania ładu przestrzennego” wspomina o podłożu i rzeźbie terenu, co ma znaczenie przy zagospodarowywaniu określonej przestrzeni. Jest jeszcze klimat, który warunkuje życie roślin i istnienie zwierząt, a rzeka daje olbrzymie możliwości istnienia fauny i flory. Słupia jest główną rzeką Pomorza Środkowego, osiąga długość ok. 138 kilometrów. Wypływa z torfowisk na Pojezierzu Kaszubskim, a uchodzi do Bałtyku w Ustce. Ongiś nad jej brzegami przysiadywały poprzednie pokolenia słupszczan, pojono w niej konie i prano bieliznę, była kąpieliskiem i dawała życie. Ochrona wody jest bardzo ważna z punktu widzenia każdego człowieka, choć częstokroć nie mamy wpływu na jej zanieczyszczenie zewnętrzne np. metalami ciężkimi. W ubiegłym roku pojawiło się dużo emocji w mieszkańcach podczas wycinki drzew nadwodnych przy brzegach Słupi. Wyglądało to przerażająco, niemniej – jak przekonują specjaliści – była to konieczność związana z przygotowaniem terenu pod nowe nasadzenia, również oczyszczenie samego nabrzeża ze złogów i zaśmieceń. Posadzono wiele odmian kwiatów, pojawiły się krzewy i młode drzewka, teren jest uporządkowany i wygląda estetycznie. Pośród starych, pozostawionych drzew, ustawiono siedziska przyciągające wzrok nowoczesną formą, stoją ławki i kosze śmietnikowe. Park Chopina stał się miejscem otwartym, wcześniej panowała w nim wielka smuta, zacienienia i ścieżki ułożone wspak szarą kostką. Fryderyk był osamotniony. Dzisiaj to miejsce ma potencjał artystyczny i miejmy nadzieję, że popłynie stąd muzyka Fryderyka Chopina, zadźwięczą fortepiany nad Słupią. Festiwal Pianistyki Polskiej jeszcze nas zadziwi. Do parku można przejść również furtą klasztorną – która powstała, po wielu staraniach – w murze średniowiecznym. Tam mogą zadziać się cuda muzyczne i baśniowe, wszak furta może mieć współczesne znaczenie mityczne. Brzegi rzeki łączą urokliwe kładki, które pozytywnie oddziaływają na mieszkańców w kontekście komunikacyjnym. Jedna z nich, ta przy byłym kościele św. Mikołaja, w zamyśle projektowym była kładką muzyczną, która miała imitować scenę i przestrzeń dla widowni. Tam mogą odbywać się epokowe bale i uczty wspanialsze od uczt dawnych książąt pomorskich. Jest jeszcze jedna przeurocza kładka, która prowadzi z Baszty Czarownic wprost do Spichlerza Sztuki, w którym Witkacy oczekuje gości. Słupia ma szczęście, odbijają się w jej wodach historyczne gmachy, które falują w nurcie. Przed rewitalizacją bulwarów, nabrzeża i teren przy rzece były dziewicze, mieszkańcy spoglądali na zieleń z mostów i chodników, czasami wraz ze swoimi pupilami (pieskami), schodzili z trasy, by odpocząć w cieniu bliżej nurtu. Dzisiaj mieszkańcy, również właściciele rezolutnych psiaków, mogą patrzeć na rzekę z futurystycznych ławeczek czy kładek pieszych.
Zmiana przestrzeni przyrodniczej w kulturową przy Słupi nie zmieniła biegu rzeki, ona nadal płynie i będzie płynąć, by mogły z jej źródeł korzystać przyszłe pokolenia słupszczan.
Miłego spaceru Drogi Czytelniku.
Danuta Maria Sroka
starszy kustosz MBP w Słupsku
Pracownia Regionalna
d.sroka@mbp.slupsk.pl