Historia, zwyczaje, wycieczki – Śląsk Cieszyński czeka na Ciebie – cz. 5

0
265
Frysztat, fontanna na rynku
- reklama -

„…lud Księstwa Cieszyńskiego ma pewne piętno…”
Z przeszłości wynika teraźniejszość. Przeszłość Księstwa Cieszyńskiego pozostawiła widome ślady na jego ludności: w mowie, obyczaju, ubiorze, usposobieniu umysłowem nawet i w wierze. Mimo ogólnej cechy słowiańskości, polskości i nawet śląskości, lud Księstwa Cieszyńskiego ma pewne piętno, które go znacznie od otaczających go sąsiadów, nie tylko od Morawiaka i Słowaka, ale też od galicyjskiego Polaka i zgoła także od pruskiego Górno-Ślązaka odróżnia.

Paweł Stalmach (1824–1891),
redaktor „Gwiazdki Cieszyńskiej”

Inni książęta

Księstwo Cieszyńskie jako lenno przypadło królom czeskim, którymi byli w tym czasie Habsburgowie. A że Habsburgowie prowadzili politykę spod znaku absolutyzmu, to coraz częściej punktem odniesienia zamiast Pragi stawał się Wiedeń. Księstwo przetrwało jako osobny byt prawny – albo rządzone bezpośrednio przez cesarzy (i jednocześnie królów czeskich), albo oddawane w lenno wybranym krewnym. Tyle, że przez długie lata nie odwiedzali pięknej krainy nad rzeką Olzą.
Księciem cieszyńskim najpierw został Ferdynand IV (panował 1653–1654), syn czeskiego króla Ferdynanda III. Po jego śmierci rządy objął ojciec, cesarz Ferdynand III (panował 1654–1657). Kolejnymi książętami byli kolejni cesarze, Leopold I (panował 1657–1705), Józef I (panował 1705–1711) i Karol VI (panował 1711–1722). Ten ostatni oddał Księstwo Cieszyńskie w lenno swojemu krewnemu, Leopoldowi lotaryńskiemu (panował 1722–1731). Po Leopoldzie nastąpił jego syn, Franciszek Stefan (panował 1731–1765), który został cesarzem jako mąż Marii Teresy. Maria Teresa i Franciszek Stefan doczekali się licznego potomstwo, w tym cesarza Józefa II, francuskiej królowej Marii Antoniny i Marii Krystyny (panowała 1766–1798), która w 1766 roku dostała Księstwo Cieszyńskie jako lenno. Z Marią Krystyną współrządził jej mąż, polski królewicz Albert sasko-cieszyński (panował 1766–1822). I dopiero właśnie Albert w 1804 roku jako pierwszy z tego grona zdecydował się odwiedzić swoje włości. Jego następcy, arcyksiążęta Karol Ludwik (panował 1822–1847), Albrecht Fryderyk (panował 1847–1895) i Fryderyk (panował 1895–1918), również bywali w Księstwie Cieszyńskim.
Książęta cieszyńscy między 1653 a 1918 rokiem różnili się od Piastów nie tylko tym, że nie rezydowali w Księstwie Cieszyńskim. Zmieniła się też ich rola. Piastowie byli władcami, a oprócz tego posiadali swój prywatny kompleks dóbr (analogicznie w dawnej Polsce istniały królewszczyzny). Tymczasem ich następcy z biegiem stuleci stali się wyłącznie właścicielami posiadłościami (zarządzała nimi instytucja zwana Komorą Cieszyńską).
Brzmi to niczym fragment z podręcznika do historii prawa, ale właśnie w tym czasie Księstwo Cieszyńskie przeszło długą drogę od rozwiązań ustrojowych sięgających średniowiecza do administracji, którą znamy w dzisiejszym kształcie.

Wykopaliska na Cieszyńskim rynku

W ostatnim tygodniu czerwca na cieszyńskim rynku rozpoczęły się prace archeologiczne. To pierwsze w historii tak szczegółowe badania tego miejsca! Wcześniej prowadzone były jedynie nadzory archeologiczne, np. podczas przebudowy sieci przesyłowych. Teraz przebadany zostanie cały rynek, metr po metrze, i co najmniej metr w głąb!

Do końca lipca udało się odsłonić najstarszy poziom użytkowy, czyli średniowieczny bruk. Bruk ten przedstawia się okazale; w trakcie jego czyszczenia pomiędzy poszczególnymi kamieniami pracownicy znajdują, oprócz fragmentów ceramicznych z potłuczonych naczyń i kafli, mnóstwo skrawków skórzanych z obuwia i ubioru wierzchniego. Szczególnie satysfakcjonujące odkrycia to zgubione, a nawet zaklinowane w bruku, podkowy, a także żelazne ostrogi. Na trakcie komunikacyjnym z ulicy Głębokiej w kierunku Wyższej Bramy (obecnie ul. Szersznika) doskonale widoczne są koleiny wyżłobione w bruku przez średniowieczne wozy. Trakt ten był szczególnie uczęszczany, przez co koleiny widoczne są na szerszej przestrzeni. Z ziemi wydobywane są średniowieczne monety, okucia, ozdoby, biżuteria (obrączki), kłódki i mnóstwo innych przedmiotów żelaznych.

Odsłonięto też belki drewniane, które okazują się reliktem większej konstrukcji – pomostu lub zadaszenia; prace w tym miejscu będą kontynuowane.

Na najciekawsze znaleziska natrafiono w środkowej części Rynku, przy fontannie. Otóż w trakcie oczyszczania średniowiecznego bruku uwidoczniły się fundamenty kamienne o przebiegu na osi W-E i N-S. W pewnych miejscach mury przełożone są brukiem, przez co słabiej zarysowane, natomiast na zachód od fontanny widoczne są w całej okazałości. Na osi W-E ciągną się na długości 14 metrów, przy czym mniej więcej w połowie są przerwane i zamiast kamieni leżą tam dwie belki drewniane. Mury na osi N-S mają ok. 6 metrów długości, przy czym część z nich to destrukt. Szerokość murów jest nieco inna – w części zachodniej mają 0,7 metra, w części wschodniej – ok. 0,6 metra. Mury od strony zachodniej oraz północnej są przerwane. Prace badawcze przy fundamentach będą prowadzone nadal, jednak już teraz możemy rozpocząć dyskusję na temat ich pochodzenia i funkcji. Fundamenty są z wapienia, ich rozpiętość sugeruje, że stał na nich jeden budynek znacznych rozmiarów lub kilka mniejszych połączonych ze sobą. Obiekty te mogły być drewniane, aczkolwiek w ich otoczeniu znajdowana jest gotycka cegła palcówka i resztki dachówek. Wielkość obiektu i centralne położenie względem Rynku sugerują, iż mamy do czynienia z budynkiem lub budynkami wysokiej rangi, wielce znaczącymi dla średniowiecznych mieszczan cieszyńskich. Ostrożnie, aczkolwiek z pewnym przekonaniem, możemy sądzić, że odkrywamy właśnie relikty średniowiecznego ratusza (być może z pomieszczeniami dla rzemieślników), stojącego dawniej w centralnej części Rynku. Wszakże dokument księcia Kazimierza II z 9 sierpnia 1496 roku mówi o tym, że po sprzedaży dwóch domów radzie miejskiej i urządzeniu w jednym z nich ratusza „…ten ratúz starý na rynku v prostředku i jiné stavení, všecko má zbořeno býti…”, a ponadto nie mamy my, ani potomkowie nasi, ani nikt inny, na tym placu niczego stawiać, ma pusty i wolny na zawsze pozostać.

Za słusznością podejrzeń archeologów przemawia fakt, iż fundamenty są „przeplecione” brukiem kamiennym, co znaczy, że po wyburzeniu ratusza, dla usprawnienia komunikacji Wyższa Brama – ul. Szeroka, uzupełniono bruk w jego miejscu. Wykonany jest on mniej starannie niż ten wcześniejszy. Pod brukiem ułożonym po usunięciu budynku znajduje się bruk średniowieczny z czasów funkcjonowania domniemanego ratusza.

Każdy dzień pracy archeologów pod kierownictwem Bożeny Chojnackiej z PPS Invictus przynosi nowe odkrycia i znaleziska. Jak informowała Zofia Jagosz-Zarzycka z działu archeologii cieszyńskiego muzeum, prace mogą potrwać nawet 5 miesięcy. W następnym numerze przekażemy sprawozdanie z tego, co archeologom udało się odkryć i ustalić w sierpniu. A na pewno czeka jeszcze na nich, ale i na nas, wiele niespodzianek!

Z wizytą na Zaolziu

Naszą wycieczkę rozpoczynamy od zwiedzenia zrekonstruowanego kościoła w Gutach, jednej z dzielnic Trzyńca. Kościół ten jest nieco inny niż kościoły, z którymi mamy styczność na co dzień. Kwalifikuje się go jako jeden z najstarszych zabytkowych, drewnianych kościołów na Zaolziu. Został wybudowany w stylu konstrukcji zrębowej w XVI w. przez zamieszkujących na tych terenach luteran. Obiekt charakteryzuje głównie średniowieczna stylistyka, o czym mówią nam m.in. malowidła i figury. Wyłamuje się jedynie ołtarz, który jest utrzymany w stylistyce baroku. Niestety w sierpniu 2017 r. kościół został podpalony i całkowicie spłonął – właśnie dlatego teraz możemy oglądać jedynie jego rekonstrukcję.

Z Trzyńca wyruszamy w kierunku Cierlicka. Oprócz atrakcyjnego i znanego zbiornika zaporowego warto tam także odwiedzić Dom Polski Żwirki i Wigury. Jego otwarcie nastąpiło w 1992 r. Pośród udostępnionych zbiorów znajdują się m.in. materiały ukazujące historie polskiego lotnictwa. Możemy tam również zaczerpnąć więcej informacji na temat tych niezwykle utalentowanych lotników, którzy zginęli w 1932 r. podczas przelotu swoim samolotem do Pragi. Miejsce owej tragicznej śmierci nazwane zostało Żwirkowiskiem i odbywają się tam co roku obchody rocznicy śmierci Żwirki i Wigury.

Ruszamy w dalszą drogę i po około 30 minutach dojeżdżamy do Stonawy. Tam spróbujemy się na chwilę wyciszyć, stojąc przy mogile polskich żołnierzy poległych w walce 26 stycznia 1919 r., toczącej się w ramach wojny o Zaolzie. W zbiorowej mogile pochowano 20 ciał, a inicjatorem tego godnego pochówku był proboszcz miejscowej parafii Franciszek Krzystek.

Po obejrzeniu dwóch wyżej zaproponowanych miejsc pamięci czas na zwiedzenie kolejnych zabytkowych obiektów. W tym celu przyjeżdżamy do Frysztatu, który jest jedną z bardziej atrakcyjnych części Karwiny. Możemy tam podziwiać zabytkowe kamieniczki, ratusz oraz przepiękne fontanny. My jednak kierujemy się w stronę okazałego pałacu. Dawniej w tym miejscu stał gotycki zamek (siedziba Piastów Cieszyńskich), którego głównym zadaniem było strzec szlaku handlowego na granicy Polski z Czechami i Morawami. Niestety w 1511 r. spłonął on doszczętnie. Po pewnym czasie został odbudowany, pierwotnie w stylu renesansowym, ale wraz ze zmieniającymi się właścicielami dobudowywano bądź przebudowywano go według panujących trendów architektonicznych. Z tego powodu zmieniał on swój kształt wiele razy. Największe modyfikacje poczynił jednak hrabia Larisch, który dobudował piętro oraz dwa skrzydła. Obecnie w jednym z nich mieści się filia Galerii Narodowej z Pragi, natomiast pozostałe pomieszczenia odzwierciedlają nam wnętrza rezydencji szlacheckich z XVI-XX w.

Gdy już znajdziemy się w tym miejscu, koniecznie należy przespacerować się także do znajdującego się bezpośrednio przy pałacu przepięknego ogrodu w stylu angielskim. Tam, w otoczeniu malowniczych alejek oraz cudownej roślinności, można odpocząć od zgiełku miasta, zrelaksować się i napawać pięknem natury.
Następnym przystankiem będzie już na pewno wyczekiwany obiad. Opuszczamy zatem Karwinę i ruszamy do oddalonego o niespełna 15 minut drogi Kocobędza, gdzie w restauracji Rybi Dom możemy skosztować wielu pysznych dań, wśród których główną rolę odgrywają, jak wskazuje nazwa restauracji, ryby. A możliwości jest wiele, bowiem mamy do wyboru serwowane na wiele sposobów między innymi sumy, amury, karpie czy liny. Niezwykłą atrakcją Rybiego Domu są także wielkie akwaria, w których można podziwiać różnokolorowe gatunki ryb. Jest to ciekawa opcja, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Na koniec warto wspomnieć, że dla chętnych istnieje możliwość zakupu świeżych ryb prosto ze stawu.

Czas szybko ucieka, zatem przed nami już ostatni punkt wycieczki – Archeopark (zrekonstruowany gród słowiański). W miejscowości Podobora archeolodzy odkryli ślady osadnictwa z epoki brązu i okresu halsztackiego, jak również późniejszą obecność Słowian. Cały obiekt budowany był etapami. Ostatni zakończył się w 2015 r., dzięki czemu udostępnione zostały zwiedzającym repliki domów mieszkalnych, piec do produkcji żelaza, warsztat ceramiczny oraz nie mniej ważny wielofunkcyjny budynek wejściowy. Przybyli do Archeoparku mają możliwość przeżycia lekcji żywej historii, zobaczenia, jak kiedyś ubierali się, co jedli i jak radzili sobie z zadaniami dnia codziennego nasi słowiańscy przodkowie. Zarówno dla dzieci, jak i dorosłych przygotowano wiele atrakcji, takich jak m.in. strzelanie z łuku czy możliwość spróbowania swoich sił na kole garncarskim.

Warto też zobaczyć:
– Muzeum Nauki i Technologii w Ostrawie
– Centrum Edukacji Ekologicznej „Ursus” w Dolnej Łomnej.

Więcej o tym wyjątkowym regionie znajdziesz na
www.cieszynskie.travel i www.slaskcieszynski.travel
oraz na profilach FB facebook.com/Slask.Cieszynski
i IG instagram.com/slask.cieszynski

- reklama -

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here