Śląsk Cieszyński czeka na ciebie cz 2

0
376

„…lud Księstwa Cieszyńskiego ma pewne piętno…” 

Z przeszłości wynika teraźniejszość. Przeszłość Księstwa Cieszyńskiego pozostawiła widome ślady na jego ludności: w mowie, obyczaju, ubiorze, usposobieniu umysłowem nawet i w wierze. Mimo ogólnej cechy słowiańskości, polskości i nawet śląskości, lud Księstwa Cieszyńskiego ma pewne piętno, które go znacznie od otaczających go sąsiadów, nie tylko od Morawiaka i Słowaka, ale też od galicyjskiego Polaka i zgoła także od pruskiego Górno-Ślązaka odróżnia.

Paweł Stalmach (1824–1891),

redaktor „Gwiazdki Cieszyńskiej”

W poprzednim numerze wyjaśnialiśmy, co oznacza „piętno ludu Księstwa Cieszyńskiego”, o którym głosi tytuł naszego cyklu. Dziś cofniemy się w przeszłość trochę zamierzchłą, bez której trudno będzie zrozumieć dzisiejszy Śląsk Cieszyński.

Tysiąc zapomnianych lat

Najstarsze wzmianki w źródłach pisanych, które można odnieść do Śląska Cieszyńskiego, pochodzą z I i II wieku. Rzymscy autorzy wspominali o celtyckim plemieniu Kotynów, które – jak wynika z kontekstu i badań archeologicznych – zamieszkiwało te tereny. Problem, że autorów znad Tybru barbarzyńskie ludy interesowały zwykle o tyle, kiedy ich losy mniej lub bardziej splatały się z dziejami Cesarstwa Rzymskiego.

Potem następują, by posłużyć się historycznym żargonem, poważne luki w materiale źródłowym. W miarę spójną narrację można poprowadzić dopiero od połowy IX wieku.

Połowa IX wieku. Na terenie Śląska Cieszyńskiego mieszka słowiańskie plemię Gołęszyców. Ich potencjał militarny nie oszałamia. Mają zaledwie 5 grodów – dla porównania trzy razy mniej niż Ślężanie i cztery razy mniej niż Opolanie.

Koniec IX wieku. Cieszyn i Międzyświeć koło Skoczowa, czyli grody Gołęszyców, zostają puszczone z dymem. Wszystko wskazuje, że dokonali tego wojowie morawskiego księcia Świętopełka, najpotężniejszego władcy w tej części Europy.

Wiek X i XI. Tereny Śląska Cieszyńskiego stają się przedmiotem rywalizacji między Czechami a Polską  czy, należałoby raczej powiedzieć między rodami Przemyślidów i Piastów. Ostatecznie wygrywają ci ostatni.

Rok 1155. Pierwsza pisemna wzmianka o Cieszynie.

Kasztelania cieszyńska

     Okres w historii Polski po 1138 roku nazywa się tradycyjnie rozbiciem dzielnicowym. Po śmierci Bolesław Krzywoustego jego synowie, a później dalsi potomkowie, zawzięcie wyrywali sobie części Królestwa Polskiego. Szczególnym obiektem zainteresowania był stołeczny Kraków.

O położoną na peryferiach kasztelanię cieszyńską, liczącą około 30 miejscowości, nie toczono walk. Ostatecznie znalazła się w ręku księcia Mieszka Laskonogiego (Plątonogiego) i jego potomków, rezydujących w Opolu.

XIII wiek w dziejach Śląska Cieszyńskiego jest o tyle wyjątkowym okresem, że opada mgła niewiedzy i pojawiają się konkrety. Znamy imiona dwóch kasztelanów cieszyńskich, niewątpliwie rezydujących na Górze Zamkowej: najpierw Jana z rodu Gryfitów (uwiecznionego w Waligórze Józefa Ignacego Kraszewskiego), później Ruprechta. Powstają pierwsze klasztory na Śląsku Cieszyńskim: benedyktynów w Orłowej i dominikanów w Cieszynie. W źródłach pojawiają się nazwy kolejnych miejscowości.

Aż wreszcie w 1281 albo 1282 roku umiera książę opolski Władysław, pozostawiając czterech synów. Najstarszy Mieszko finalnie z ojcowskiego dziedzictwa obejmuje kasztelanie cieszyńską i oświęcimską. W styczniu 1290 roku po raz pierwszy występuje na dokumentach z tytułem księcia cieszyńskiego. Data ta uchodzi za początek Księstwa Cieszyńskiego.

Kaplica grodowa (zamkowa)

św. Mikołaja w Cieszynie

Jest to jedyna romańska rotunda na terenie Polski zachowana wraz ze sklepieniem nawy. Datowana na
XI lub XII wiek, należy do grupy rotund jednoapsydowych, wznoszonych w Europie (a szczególnie w Europie środkowej) w okresie od VIII do XIII wieku. Kościół jest orientowany, o wewnętrznej średnicy nawy 640 cm, z półkolistą absydą o średnicy 140 cm. Kaplica pierwotnie wyposażona była we wspartą na kolumnach i półkolumnach emporę zachodnią, zrekonstruowaną na początku lat 50. XX w. Na emporę prowadzą schody ukryte we wzmocnionym w tym miejscu północnym murze nawy o grubości 150 cm. Świątynia została wzniesiona z kamienia wapiennego. Mury w wątku opus emplectum o grubości około 100 cm tworzą dwie warstwy dokładnie opracowanych spłaszczonych, podłużnych ciosów, wewnątrz wypełnione gruzem spojonym zaprawą. Budowlę nakryto kopułą z rzędów pierścieniowo ułożonych płaskich kamieni połączonych wapienną zaprawą. Absydę przesklepiono sferyczną konchą. Jedna z hipotez sytuuje jej powstanie w początkach XII w., ale wykorzystującą materiał ze starszej budowli sakralnej.

Inna teoria datowania świątyni, opiera się definiowanych funkcjach ideowych ówczesnych rotund, rozsianych tak na obszarze władztwa Piastów jak i Przemyślidów, a wcześniej – książąt wielkomorawskich. Chodzi o zawarte w kształcie tych wczesnych świątyń odwołanie do rzymskiego prawzoru – dawnego Panteonu, a w czasach chrześcijańskich – kościoła Santa Maria Rotonda w Rzymie.

Raczej więc trzeba tu widzieć wyraz odwołania się do idei papieskiego Rzymu. Wtedy inwestycję powinno się łączyć z panowaniem Bolesława II Śmiałego lub Bolesława III Krzywoustego, zatem – przy uwzględnieniu powyższych przesłanek – cieszyńską świątynię grodową można próbować datować na lata 1058–1079 lub 1102–1138 (J. Bažant: Umění českého středověku a antíka. Praha 2000, s. 29; zob. też B. Czechowicz: Sztuka

Cieszyna…, s. 320–322, gdzie też przywołana jest starsza literatura na temat rotundy).

Ludowe zwyczaje

Ludowe obyczaje związane z Zielonymi Świątkami mają swe źródła w obrzędowości przedchrześcijańskiej. Wpisane są w rytm przyrody, oczekiwanie nadejścia lata. Ich archetypem są magiczne praktyki, które miały oczyścić ziemię z demonów wodnych, odpowiedzialnych wiosną za proces wegetacji. Działania te miały zapewnić obfite plony.

Jeżeli na łąkach i miedzach kwitły już moiczki, czyli dmuchańce, wówczas pasterze, zwłaszcza dziewczęta, wili z nich wianki, które wkładali krowom na głowy. Po południu, zwłaszcza kiedy dopisała pogoda, po wsiach odbywało się smażenie jajecznicy. Krewni albo też sąsiedzi tworzyli grupki i udawali się pod las lub nad rzekę, gdzie z dużych kamieni układali palenisko, na którym smażono jajecznicę. Młodzież na tę jajecznicową biesiadę zapraszała również jakiegoś muzykanta, bo była to doskonała okazja do śpiewu i tańca.

Niektóre z praktyk składających się na tzw. tradycyjny rok kalendarzowy nie tyle zniknęły, ile zmieniły swoje znaczenie lub uległy modyfikacjom. Za przykład może posłużyć zlikwidowanie w 1957 roku przepisu zapewniającego drugi dzień Zielonych Świątek (poniedziałek) jako dzień ustawowo wolny od pracy. Spowodowało to, że odbywające się w tym dniu tzw. smażenie jajecznicy przeniosło się na niedzielę a miejscem, w którym odbywała się ta czynność, przestały być łąki znajdujące się pod lasem, stały się natomiast przydomowe ogrody lub ogródek działkowy.

https://cieszynskie.travel/ciekawostki/tradycyjna-wajecznica

Zwiedzanie/wycieczki/

atrakcje turystyczne

Wycieczkę po Brennej i Ustroniu zaczniemy od Beskidzkiego Domu Zielin „Przytulia”, który mieści się w drewnianej chałupie, która w latach 20 XX w. była siedzibą Towarzystw Katolickich działających w Brennej. W niej odbywały się koncerty, przedstawienia teatralne, mieściła się biblioteka, a po II wojnie światowej wiejskie kino. Obecnie zabytkowy budynek jest miejscem, gdzie poprzez zioła, prezentowane jest dziedzictwo Beskidu Śląskiego. Beskidzki Dom Zielin „Przytulia” to żywe muzeum. Miejsce wyjątkowe na mapie kulturalnej Śląska Cieszyńskiego. Znajdująca się tu multimedialna wystawa stała, obrazuje funkcjonowanie ziół w kulturze i życiu codziennym górali śląskich. Podzielona jest na cztery działy tematyczne: w zdrowiu i w chorobie, w rodzinnym domu, w polu i w zagrodzie, w świątek piątek i niedzielę, w ciekawy sposób przybliżając historię Beskidu Śląskiego i jego mieszkańców. Eksponaty oraz zioła w formie suszonych zbiorów i modeli można nie tylko zobaczyć ale i dotknąć i powąchać. Dodatkowo w sezonie od wiosny do jesieni można się z nimi zapoznać w herbarium – ogródek ziołowy wokół budynku Przytulii, gdzie zgromadzono najważniejsze zioła naszego regionu. W trakcie zwiedzania przewidziana jest również projekcja filmu promocyjnego oraz degustacja owocowo-ziołowej herbaty breńskiej. W czasie spacerów po herbarium, nauczyć się można rozpoznawania roślin, a przy tym poznać ich podstawowe właściwości. Ponadto organizowane są przeróżne prelekcje, warsztaty, pokazy i wykłady, a także liczne wydarzenia kulturalne:  koncerty, przedstawienia teatralne, spotkania autorskie.

     Po emocjonującej wizycie w Domu Zielin pora przemieścić się do sąsiadującej z Brenną, równie malowniczej miejscowości, jaką jest Ustroń. Przepiękne górskie krajobrazy i ścieżki, klimatyczne centrum oraz obecność rzeki Wisły sprawiają, że praktycznie o każdej porze roku można tu spotkać tłumy turystów, zarówno z Polski, jak i zagranicy. Różnorodność atrakcji tego miasta sprawi, że zatrzymamy się w nim już do końca naszej wycieczki.

     Na początku, pozostając w klimacie przyrody i natury, swoje kroki kierujemy do Leśnego Parku Niespodzianek usytuowanego na jednym ze zboczy góry Równica. Zagospodarowane ok. 14 ha oferuje nam w szczególności możliwość zobaczenia m.in. saren, jeleni, żubrów, muflonów, dzików i wielu, wielu innych gatunków zwierząt w ich naturalnym środowisku. Park podzielony jest na kilka tematycznych ścieżek i punktów obserwacyjnych. Zdecydowanie warto zajrzeć do sokolarni, w której parę razy na dzień odbywają się pokazy ptaków drapieżnych. Nadchodzi pora obiadowa, zatem po aktywnie spędzonym początku dnia, najwyższy czas na porządny posiłek. Ten oto zjemy w Dworze Skibówki na szczycie góry Równica. Oferowane są tu przeróżne dania kuchni regionalnej, począwszy od pstrąga, golonki, rolady, pierogów i placków ziemniaczanych z blachy po tradycyjne oscypki. Dla miłośników mocniejszych trunków znajdzie się także coś na skosztowanie – tzw. miodula, warzonka czy też góralska śliwowica.

     Po przepysznej strawie schodzimy w dół – do centrum Ustronia i naszą pierwszą poobiednią atrakcją będzie Muzeum Motocykli – Rdzawe Diamenty. Tam dwoje zapalonych miłośników jednośladów – Remigiusz Dancewicz i Daniel Kolonka – zgromadzili i sami złożyli około 100 zabytkowych motocykli z okresu od 1900 do 1975 roku. Najcenniejszymi eksponatami są tu: Zuendapp EM 250 z 1925 roku oraz Benelli 500 SV z końca lat 30-tych XX wieku. Muzeum jest czynne cały tydzień, po wcześniejszym uzgodnieniu terminu zwiedzania. Interesującą atrakcją organizowaną przez właścicieli muzeum jest tzw. Zimowy Wjazd na Równicę. Koniec końców zbliżamy się nieuchronnie do ostatniego punktu naszego wyjazdu, a mianowicie Muzeum Ustrońskiego zlokalizowanego w pobliżu rzeki Wisły. Mieści się ono w gmachu dawnej siedziby dyrekcji Huty Ustrońskiej, która funkcjonowała w latach 1772-1897. Jednakże sam budynek został oddany do użytku dopiero około 1800 r. i kwalifikuje się jako najstarszy murowany obiekt w Ustroniu.

     W 1986 r. postanowiono utworzyć w nim muzeum Hutnictwa i Kuźnictwa. Podziwiamy tu zarówno eksponaty związane z wyżej wymienionymi dziedzinami przemysłowymi tj. prasami, młotami i wytworami kuźniczymi, jak i elementami bardziej regionalnymi – stroje, epokowe sprzęty gospodarstwa domowego, zabawki itp. Warto wspomnieć, iż dla dzieci w wieku szkolnym organizowane są lekcje muzealne na bardzo ciekawe tematy dotyczące naszego regionu, powstania huty, a w późniejszych latach także kuźni ustrońskiej. Od 2007 r. Muzeum Ustrońskie widnieje na Szlaku Zabytków Techniki woj. śląskiego.

     Tak kończymy naszą jednodniową eskapadę po dwóch turystycznych miejscowościach powiatu cieszyńskiego, jakimi są Brenna i Ustroń. Przepiękne krajobrazy Beskidu Śląskiego, bezpośrednie obcowanie z naturą, zwierzętami i historią Ustronia, z pewnością pozostaną na długi okres w naszej pamięci.

Warto też zobaczyć:

  • Kozią Zagrodę w Brennej
  • Chlebową Chatę w Górkach Małych
  • Wyciąg krzesełkowy na Czantorię w Ustroniu
      • Park Zdrojowy i Pijalnię Wód w Ustroniu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here