Jestem czarownicą…

0
782

„Zbyt wysokie mniemanie mamy o swoich domysłach, bo kierując się nimi,
smażymy ludzi żywcem”.
                                                                      Michel de Montaigne

Gdy staję przed Basztą Czarownic, słyszę dziś tylko szum rzeki Słupi i gwar ulicy. Przychodzę tam często, dotykam ręką ścian jakbym chciała dotknąć każdej 
z 18 więzionych i straconych w niej kobiet.
Nie mogę niestety poczuć nawet historycznej, zabytkowej cegły – świadka tamtych zdarzeń, bo budynek został zupełnie odrestaurowany. Dzisiaj jest miejscem wystawowym dla współczesnej sztuki, ale na zawsze już  pozostanie symbolem kobiet, które zwane były niegdyś czarownicami. Kobiet, które wykraczały poza ramy przyjętych wtedy norm społecznych, które buntowały się przeciwko narzuconemu patriarchatowi. Baszta Czarownic, to pomnik dla tych kobiet, które zawiniły jasnym umysłem, samodzielnością
i silnym charakterem.

Tylko ten wiatrowskaz w kształcie bajkowej czarownicy na miotle powinien stamtąd zniknąć… bo zupełnie nie pasuje i spłyca całą opowieść o naszych pramatkach.

Od wielu lat o historię tego miejsca toczy się spór. Prawicowe środowiska za wszelką cenę chcą obronić tezę, że Polska była krajem bez stosów. Powstają więc kolejne opowiastki
o tym, że to przecież protestanci, że tu przecież wtedy nie było Polski, że w ogóle najlepiej byłoby  wygumkować tą historię z książek, a Basztę zburzyć. Ale wieża stoi tutaj,
w Słupsku, a historii tak łatwo wymazać się nie da. (Zburzę nieco jednak teorię prawicowych środowisk powołując się na badania Szymona Wrzesińskiego, który mówił
o polskich stosach i samosądach, podczas których życie straciło kilka tysięcy ludzi posądzonych o czary. Zagraniczni badacze podają, że mogło być ich znacznie mniej – około tysiąca. W skali stosów w Europie, nie wydaje się to szczególnie imponującą liczbą.
A jednak wciąż to o tysiąc za dużo…).

Lewicowe i feministyczne środowiska używają zaś symbolu słupskich czarownic przy każdej okazji, gdy potrzebny jest w sporach ideologicznych. Czy tak właśnie powinna być wykorzystywana historia więzionych tam 18 kobiet? Czy w ogóle spór o to, czy to były Polki czy Niemki powinien się odbywać? Zamiast kłócić się o to, kto i jak zabijał oskarżone o czary kobiety, należy odpowiedzieć – dlaczego?!

By zostać posądzonym o czary, wystarczyło oskarżenie rzucone przez zawistnego sąsiada.

Najbardziej brzemienną w skutkach tezą było uznanie, że czary są przyrodzoną skłonnością kobiet, które – z natury łatwowierne i lekkomyślne – są bardziej podatne na podszepty diabła. W książce „Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować. Historia egzekucji.” Jonathana J. Moore’a czytamy:

W ówczesnym patriarchalnym społeczeństwie kobiety miały bardzo niewiele praw, a każda, która nie żyła pod oficjalną opieką mężczyzny, była postrzegana jako zagrożenie dla obowiązujących norm.

Po co nam tak naprawdę dzisiaj, w XXI w. potrzebne są czarownice? Dlaczego ciągle do nich wracamy?
Przez ostatnie lata można zaobserwować wzmożone zainteresowanie tematem czarownic. Choćby niedawne największe protesty kobiet opatrzone były dość często symbolem czarownicy. Wizerunek wiedźmy pojawia się również w kulturze i popkulturze. Ukazana, za każdym razem inaczej udowadnia, że nie ma dla niej przypisanej jednej konkretnej drogi. Zdystansowana, stojąca z boku przy okazji różnych wydarzeń, angażuje się dopiero wtedy, gdy sama wyczuwa odpowiedni do tego moment. Jednak nie przestaje nigdy być wierna sobie, czyli jest nastawiona na siebie i swoje korzyści. Coraz częściej pokazuje się czarownice również jako te, które posiadały wiedzę i mądrość. 

Należy jednak pamiętać, że czarownica jest tylko tematem fantazji, ukształtowanym
i przesianym również przez męskie spojrzenie. Jest więc również demonizowana i utożsamiana z seksualnością atrakcyjną i wyzwoloną, grzeszną, dawniej wręcz szatańską. Niewiele ma to jednak wspólnego z prawdą o kobietach, które posądzane o czary, traciły życie.

Można stwierdzić również, że czarownice są abstrakcyjnym pomysłem na współczesną żeńskość. W dodatku, że przez lata w świecie legend i baśni przedstawiane były jako mało atrakcyjne. Zazwyczaj były to stare, zaniedbane, dziwaczne i brzydkie kobiety, które mieszkały w samotności z dala od społeczeństwa.

Mimo to, czarownica jest odpowiedzią na poszukiwanie wzorców kobiecości. Potrzebujemy tego wzoru pramatek, babek, które były mocno oparte na buncie. Bo to bunt wobec patriarchatu, przyjętych wtedy norm społecznych, czy innowierstwo posyłało je na stos. Potrzebujemy obecnie takiej charyzmy, która pozwoli nam kobietom budować siebie nie
w oparciu o kogoś, ale o swoje własne potrzeby. W czarownicach dostrzegamy zatem nie tylko buntowniczki, ale przede wszystkim waleczne kobiety. I tego im bardzo zazdrościmy, niestety naiwnie wierząc, że one wszystkie takie właśnie były. Jednak dość często one same nie wiedziały, z jakiego powodu zostały osądzone i skazane na śmierć. Do dużej sieci oskarżeń łapano bowiem bardzo różne kobiety, również te, które nieopatrznie wychyliły się ze swoim zdaniem, odstawały od reszty, czy mieszkały same. Polowania na czarownice skupione były w dużej mierze również w oparciu o mocno wypaczoną wtedy seksualność. Na przykład kobiecy orgazm, wtedy wydawał się bardzo podejrzany. Traktowany niczym zła magia. Dlatego śmiała seksualność kobieca wiązana była z czarami. Za to młode i ładne kobiety trafiały właśnie na stos oskarżane o oczarowanie, czyli rzucanie złych zaklęć na mężczyzn. To oczarowywanie przekładało odpowiedzialność zawsze na kobietę. Zauroczony bowiem wdziękami takiej kobiety mężczyzna obwiniał ją o swoje emocje, których się wstydził czy nawet obawiał. Źródłem problemu stawała się więc zazwyczaj kobieta. To nie zmieniło się niestety od wieków. Jest to kalką zachowań i oskarżeń wobec kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej ze strony mężczyzn. Obwinia się je o prowokacje swoim wyglądem, czyli przerzuca się odpowiedzialność za doświadczoną przemoc seksualną na nie same. Co ciekawe, właśnie w aspekcie seksualnym, ofiarami oskarżeń o czary padały również kobiety po menopauzie. Seks dla kobiety, która nie mogła już rodzić dzieci był niedostępny. Niezrozumiała była w ogóle potrzeba współżycia. Bo seks dla samego seksu był grzechem i był wbrew naturze. Oskarżano je o szatańskie praktyki i złe moce, które zagrażały społeczności. Dlatego właśnie biorąc pod uwagę te argumenty, można zrozumieć tak wielką dzisiaj potrzebę tego archaicznego wzorca kobiet. Daje on nam poczucie solidarności z innymi kobietami, które wiele lat temu przeżywały podobne historie. To potrzeba czerpania siły z rozliczeń z przeszłością, z tego, że nie chcemy być uległe, że mamy dość bycia zastraszanymi. Nie chcemy być ofiarami polowań na czarownice, dlatego mamy wielką potrzebę zrehabilitowania tamtych kobiet. Przedstawienia tej opowieści z zupełnie innej strony. Bo w odległych i obecnych czasach  kobiety żyły i żyją pod presją strachu, że każde „inne” zachowanie może je skazać na społeczny ostracyzm. 

Archetyp czarownicy jest w psychologii nazwany nierelacyjnym. I tą nierelacyjność Polkom należałoby przepisywać jak receptę. Dlaczego?

Czarownice, wiedźmy, czy jak je nazwiemy, były bardzo autonomiczne. Nastawione raczej na siebie i swoje potrzeby. Polkom bardzo trudno jest osiągnąć przyzwolenie na autonomiczność właśnie. Bo zniewolone jesteśmy nieustannie, oceniane przez rodzinę, przyjaciół czy społeczeństwo. Trudno pozwolić sobie na pozostanie zgodną z sobą samą tylko i wyłącznie, żeby nie zostać okrzykniętą egoistką i egocentryczką. Oto bardzo prosty przykład. Jeśli mężczyzna spełnia się zawodowo, dba o siebie i ćwiczy, jeździ na rowerze, nartach i motocyklu, zwiedza świat, imprezuje z kolegami, podrywa kobiety i często zmienia partnerki bojąc się zobowiązań, nazwany jest fajnym i ciekawym. Często słyszymy: „jest kawalerem, ma prawo”. Jednak kobieta robiąc to samo, nazwana jest od razu samolubną karierowiczką, puszczalską czy nawet dziwką.

To właśnie nieustanne niezrozumienie społeczne skazuje nas często na samotność, izolowanie się, czy rezygnację z wielu rzeczy. Dla mnie szukanie wzorca w czarownicach jest zrozumiałe, bo podobnych postaci w polskim kinie, sztuce, czy powieściach jest wyjątkowo mało. Niewiele jest postaci kobiecych, o których możemy powiedzieć, że były silne i nierelacyjne do samej śmierci, które pozwalały sobie na emocje nawet uznane za przesadne. Wrócę w kontekście tych emocji znów do naszych czarownic.

Łowcy, czy sami kaci szkoleni byli tak, by nie ulegać emocjom i oczarowywaniu torturowanych kobiet. Czyli jeśli w momencie odrywania mięśni, miażdżenia piersi, czy wyrywania paznokci kobieta płacze, krzyczy bądź reaguje gniewem, należało to zignorować, ponieważ to wpływ czarów i zaklęć, a nie emocji ze względu na zadawany ból. Biorąc pod uwagę okrucieństwo tortur, kobiety były w stanie przyznać się do wszystkiego, byle uniknąć bólu, skrócić cierpienie lub zakończyć życie.  Obecnie emocje kobiet nadal są wyciszane,
a one same są deprecjonowane i uznawane za przesadne, czy niepotrzebne. Kobiety same ulegają takim ocenom i często obwiniają się za swoje emocje, łzy czy złość. Dopiero uznanie tego prawa do własnych emocji jest poniekąd zanurzeniem w tym archetypie wiedźmy, która może sobie pozwolić na wszelką emocjonalną ekspresję, jaka w danym momencie jest dla niej właściwa.

Gdyby przyszło mi żyć w czasach polowań na czarownice, patrząc na siebie samą, na swoje życie, wybory, samodzielność, odwagę, potrzebę wiedzy czy seksualność – już dawno nazwano by mnie czarownicą. Ba, nie tylko nazwano, ale podzieliłabym los słupskich wiedźm. I choć na szczęście nie żyjemy w czasach świętej inkwizycji, to my kobiety, pod publiczny sąd trafiamy każdego dnia… Oceniane, krytykowane i uciszane. Izolowane od różnych grup społecznych przez ubóstwo, przekonania, dumę, upór, dysfunkcje fizyczne, otyłość, czy brak urody, która wpisywałaby się w wytyczony kanon piękna. Odrzucane wielokrotnie za niespełnianie oczekiwań, traktowane  przedmiotowo, zdradzane
i poniżane… potrzebujemy wzoru naszych pramatek czarownic. Potrzebujemy jak nigdy dotąd ich odwagi.

Każda z nas potrzebuje powiedzieć z całą mocą na głos… Jestem czarownicą…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here