„Niekończąca się historia” – nowa propozycja Teatru Lalki Tęcza

0
1481

Autorem „Niekończącej się historii” jest Michael Ende, a pierwsze wydanie tej książki w księgarniach pojawiło się w 1979 roku. Książka została przetłumaczona na wiele języków. Na jej podstawie powstał film, znany w Polsce pod tytułem „Niekończąca się opowieść”. Później pojawiły się dwie kolejne części oraz dwa seriale telewizyjne, w tym jeden animowany. Filmy są powszechnie znane także pod angielskim tytułem The Neverending Story. Powieść stała się również kanwą do przedstawień teatralnych, operowych i baletowych.

22 września Teatr Lalki Tęcza w Słupsku przedstawi swoją „ Niekończącą się historię”. O spektakl, młodych widzów i ich całkiem dorosłe problemy zapytałam reżyserkę Joannę Zdradę.

U. Markowska: „Niekończąca się historia” po latach odkrywana jest na nowo.
To właśnie tym tytułem Teatr Lalki Tęcza w Słupsku otworzy nowy sezon. Jaki to będzie spektakl. Bliżej mu do książki czy znanego, jednak bardziej, scenariusza filmowego?

Joanna Zdrada: Gdy dyrektor teatru Tęcza, Michał Tramer zwrócił się do mnie
z propozycją realizacji „Niekończącej się historii”, pierwsza myśl, która powstała w mojej głowie to pytanie jak tak wielką literaturę zmieścić na kameralnej scenie teatru Tęcza. Moja druga myśl uspokoiła mnie jednak – skoro udało nam się ze Szwejkiem, którego kilka lat temu realizowałam w Tęczy, to dlaczego nie miałoby się udać z Niekończącą się historią?
Sytuacja, w której twórca bierze na warsztat tekst, który doczekał się popularnej ekranizacji to oczywiście ogromne wyzwanie. Wyzwaniem jest również adaptacja tak okazałej powieści. Sam autor odżegnywał się w swoich publicznych wypowiedziach od filmowej wersji swojego dzieła. Miał za złe jej twórcom, że podeszli do tematu komercyjnie. Postanowiłam inspiracje czerpać głownie z pierwowzoru książkowego, który jest szalenie pojemny w znaczenia i pod przykrywką fascynującej, przygodowej opowieści przemyca głębokie, filozoficzne tematy. W swojej scenicznej interpretacji staram się odnieść do tego, co może być aktualne dla współczesnego, młodego widza. Dzisiejszy świat stawia wobec dzieci coraz więcej wyzwań – żyjemy szybko, powierzchownie, brak nam, dorosłym czasu, by towarzyszyć dzieciom w ich codziennych zmaganiach. Wiele dzieci jest zostawionych samym sobie, bez wsparcia dorosłych. Myślę tu o wsparciu mentalnym, rozmowie 

z dzieckiem, pomocy w radzeniu sobie z trudnościami, strachem i niepowodzeniami.
W Polsce sytuacja dotycząca psychicznego zdrowia dzieci i młodzieży jest alarmująca.
W naszej opowieści mamy 9-letniego Bastiana, który musi uporać się ze stratą bliskiej osoby. Jest nierozumiany przez otoczenie, osamotniony ze swoimi kompleksami, niedopasowany społecznie. W powieści M. Ende interesuje mnie temat siły, jaką możemy czerpać z wyobraźni, z obcowania z literaturą. To właśnie kontakt z książką stał się dla naszego bohatera drogą, dzięki której odnalazł własną moc. Punktem wyjścia dla naszej realizacji była stosowana w terapii dzieci technika sandplay therapy, dzięki której dzieci wydobywają na powierzchnię świadomości swoje problemy i lęki. Piasek, który mamy 
na scenie to przecież również symbol czasu. A czas – jak wiemy – leczy rany. Teatr
i literatura również mogą przynieść ukojenie, mają terapeutyczną moc.

UM: Teatr jest formą, po którą dzieci i młodzież nie sięgają zbyt często. Bliżej im do kina czy gier komputerowych. Filmy fantasy są dziś tak naszpikowane efektami, że nie pozostawiają już miejsca na wyobraźnię. Czy zatem teatr, bez tych efektów będzie w stanie stworzyć taki świat fantasy, który nie tylko zachwyci ale również obudzi tę wyobraźnię?

JZ: Teatr jest z natury umowny i oszczędny w środkach, ale ma jedną cechę, której nie przebije nawet najlepszy film – jest tworzony przez żywych aktorów w bezpośrednim kontakcie. To generuje ogromny ładunek emocji, który w relacji z widzem dociera znacznie głębiej, dotyka, fascynuje swoją namacalnością. W umowności teatru, jego znakowym, symbolicznym charakterze kryje się moc pobudzania wyobraźni. W teatrze nie podaje się znaczeń na tacy. Trzeba je sobie dopowiedzieć, współtworzyć opowieść sceniczną wraz 
z bohaterem, z którym oddycha się jednym powietrzem.

UM: Wyobraźnię oczywiście zawsze pobudza słowo, obraz i muzyka. Pavel Hubiczka jest autorem scenografii do spektaklu. Każdy kto zna jego prace wie, 
że są wybitne i magiczne. Czy uda się tę magię stworzyć na słupskiej scenie?

JZ: Pavel potrafi wyczarowywać światy, dlatego tak bardzo lubię z nim pracować. To twórca, którego nie zadowala prosta dekoratywność. Pavel pracuje z materią sceniczną organicznie, nadając kształt temu, co wydaje się nieuchwytne. W naszym spektaklu będą się przenikały przestrzenie żywego planu oraz formy, które będziemy rejestrować kamerą i w czasie rzeczywistym wyświetlać na ekranie. Nie będą to projekcje w dosłownym znaczeniu tego słowa. Stworzymy raczej coś w rodzaju laboratorium Fantazjany, baśniowej krainy, którą tworzyć będziemy na oczach widza.

UM: „Czasami zastanawiamy się czy obraz, który widzimy we własnym lustrze, będzie wyglądał tak samo w innym lustrze.” To cytat z książki Michela Ende – jaki obraz zobaczymy w słupskim lustrze? Czy dzieci wyniosą podobnie jak z powieści wiele ważnych lekcji?

JZ: Mam nadzieję, że dzieci w słupskim lustrze, bo przecież teatr – jak mawiał Szekspir – jest swoistym zwierciadłem, odnajdą przede wszystkim kawałek siebie.

UM: „Każda prawdziwa opowieść to niekończąca się opowieść’ – jak zakończy się ta historia? Pozostawi widzowi miejsce na marzenia i ciąg dalszy?

JZ: Niekończąca się historia, to bardzo przewrotna książka, która zapętla sensy i mnoży znaczenia. To historia, która wciąż rodzi się na nowo wraz z nowym czytelnikiem. W naszej scenicznej opowieści koniec będzie nowym początkiem. Moim marzeniem jest, by zasiać ziarno wyobraźni, dzięki któremu dzieci po wyjściu z teatru odnajdą w sobie siłę, by zmagać się z codziennością, z dorastaniem, z wejściem w dorosłość. Wierzę, że nasza historia przyczyni się do odkrycia mocy kreacji.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here